Szczera i inspirująca rozmowa z mecenas Joanną Wołkowską, która skutecznie łączy biznes z empatią, prawo z naturą, a wiedzę z działaniem, szczególnie w kwestiach ekologii. Właśnie została nominowana do tytułu Kobiety Charyzmatycznej.
Joanno, dziś zna Cię wiele osób jako kobietę przedsiębiorczą i społeczniczkę, ale jaka była ta mała dziewczynka spod kasztana, od której wszystko się zaczęło?
To była bardzo uważna dziewczynka, która intensywnie zajmowała się sobą i światem. Sama nauczyłam się czytać jako kilkuletnie dziecko, siedząc pod kasztanem, w mojej „szkole pod chmurką”. Od zawsze fascynowała mnie wiedza. Nauka była dla mnie czymś magicznym – przystanią, w której znajdowałam porządek i sens. Z ogromnym szacunkiem podchodziłam do nauczycieli, ale jednocześnie byłam bardzo nieśmiała. Dlatego w liceum zapisałam się na warsztaty teatralne – żeby stać się odważniejszą.
Ta nieśmiałość Cię nie zatrzymała…
Wręcz przeciwnie. Stawała się siłą, bo uczyła uważności i pokory. Uczęszczałam do prywatnego Liceum Sióstr Urszulanek we Wrocławiu, a potem rozpoczęłam studia prawnicze. I wtedy, na pierwszym roku, urodziłam syna. To był bardzo intensywny czas – studia, praca i macierzyństwo. Zawsze szukałam rozwiązań, aby pogodzić ze sobą te 3 rzeczy, które były dla mnie ważne.
I wkrótce zaczęłaś zawodową ścieżkę w prawie, ale też w gospodarce odpadami – nietypowe połączenie.
Ale jakże potrzebne! Po studiach pracowałam w kancelarii i w firmie zajmującej się odpadami przemysłowymi, gdzie przekształcałam działalność gospodarczą w spółkę. To był początek mojej drogi w ekologii. Skończyłam również studia podyplomowe z inżynierii środowiska na Politechnice Śląskiej. Już wtedy interesowały mnie nowoczesne technologie spalania odpadów, zorganizowałam nawet wyjazd studyjny do Islandii, żeby pokazać, jak można robić to ekologicznie i mądrze.


Czyli praktyka i nauka szły ze sobą w parze?
Zawsze. Ukończyłam też studia podyplomowe w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie, gdzie stworzyłam kompleksowy biznesplan budowy spalarni odpadów. Po zakończeniu nauki wykładałam tam przez dwa semestry. Wiedza to dla mnie narzędzie, a nie cel. Zawsze inwestuję w to, co potrzebne mi do pracy – niezależnie od formy studiowania: dzienne, zaoczne, indywidualne… przerabiałam wszystko.
Jak połączyłaś karierę z życiem osobistym?
Mam dwoje dzieci – 33-letniego syna, który pracuje i mieszka w Anglii oraz 25-letnią córkę, która studiuje we Wrocławiu. W czasie pandemii przeprowadziłam się do Malczyc – w tej podwrocławskiej wsi położonej nad Odrą odzyskałam spokój. Mieszkam tu z partnerem, mamy kilka psów i koty. Codziennie rano o 6 wychodzę z nimi na spacer. To mój rytuał, który porządkuje dzień i myśli. Potem jadę do biura we Wrocławiu. Kilka dni w miesiącu pracuję też dla lokalnej społeczności w mojej kancelarii w Malczycach.


Co dzisiaj daje Ci najwięcej satysfakcji?
Działanie. Mam ogromną wiedzę i doświadczenie w łączeniu prawa, biznesu i ekologii. Pracowałam z samorządami, firmami prywatnymi, spółkami Skarbu Państwa. Moja praca związana była z wydawaniem decyzji środowiskowych, przygotowywaniem dokumentacji związanej z rekultywacją składowisk lub terenów niekorzystnie przekształconych, opracowywałam wnioski związane z uzyskaniem decyzji na przetwarzanie czy też zbieranie odpadów, współpracowałam przy tworzeniu klastrów energetycznych. Ale największą satysfakcję daje mi to, że mogę pomóc – nie tylko zawodowo, ale też społecznie. Rozumiem ludzi, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji. Moje dzieciństwo było wymagające – wcześnie straciłam mamę, musiałam być silna, zorganizowana i samodzielna. Już wtedy nauczyłam się, że muszę liczyć głównie na siebie, wiec wykształciłam w sobie mechanizm szybkiej reakcji i szukania rozwiązań. Nauka była moją ostoją – w niej znajdowałam sens, i nadzieję na przyszłość.
Co skłoniło Cię do wyboru ścieżki zawodowej?
Zawsze miałam potrzebę zrozumienia mechanizmów świata i pomagania innym. Prawo to język sprawiedliwości, ale też narzędzie realnych zmian – i właśnie ten aspekt najbardziej mnie fascynował. Jako młoda, studiująca mama uczyłam się godzenia ról i odpowiedzialności. Natomiast ochrona środowiska była naturalnym rozszerzeniem moich zainteresowań – to obszar, w którym prawo, biznes i odpowiedzialność społeczna się łączą. Pracuję też jako mediator.
Masz ogromne doświadczenie i kompetencje. Czy to właśnie z ich wykorzystaniem chcesz działać dalej?
Zdecydowanie tak. Marzę o tym, by stworzyć Fundację Ochrony Ziemi Malczyc, zrewitalizować 9-hektarowy teren, który dzierżawię, i przekształcić go w leśny park edukacyjno-rekreacyjny. To projekt mojego serca – miejsce dla ludzi, natury i zwierząt. Chcę połączyć zdobytą wiedzę, doświadczenie zarządcze i pasję do ekologii, by realizować inicjatywy zrównoważonego rozwoju w całej Polsce – dla samorządów, firm, instytucji.



Co dziś, po tylu latach doświadczeń, uważasz za swój największy sukces?
Najbardziej dumna jestem z moich dzieci, które są wspaniałymi ludźmi. Starałam się przekazać im wszystkie wartości, które sama cenię. Kocham ludzi, kocham siebie i świat, który mnie otacza. Nie dramatyzuję – akceptuję to, co jest, w trudnych sytuacjach zawsze szukam wyjścia. Moje motto to: „Pragnij wszystkiego, nie oczekuj niczego”. Dzięki temu mam zdrowe, szczere relacje z otoczeniem. Każdy dzień traktuję jako nową szansę. Największym sukcesem jest harmonia między tym, kim jestem, a tym, co robię. Jestem pracoholikiem, ale też znajduję czas na ładowanie akumulatorów – spotkania z przyjaciółmi, podróże, czytanie książek i kontakt z przyrodą.
Jakie są Twoje plany na przyszłość?
Chcę całkowicie skoncentrować się na biznesie związanym z ochroną środowiska. To moja misja i obszar, gdzie mogę realnie zmieniać świat. Pragnę w tym obszarze wspierać przedsiębiorców, samorządy i instytucje.

Dziękujemy za rozmowę. Jesteś inspiracją – dla kobiet, dla liderów, dla ludzi. Nie tylko ze względu na dokonania, ale sposób, w jaki patrzysz na świat.
Dziękuję za te słowa. To dla mnie niezwykle poruszające, bo całe moje życie to droga – nie tylko zawodowa, ale przede wszystkim wewnętrzna. Przeszłam wiele etapów – od samotnej dziewczynki, przez młodą mamę, po silną, świadomą siebie kobietę, która dziś z pokorą, ale i dumą mówi: Jestem w dobrym miejscu – w sobie i na świecie. Wierzę, że świat naprawdę jest piękny, jeśli tylko pozwolimy sobie go takim zobaczyć. Nie musimy mieć wszystkiego, nie musimy być idealni. Wystarczy być uważnym, życzliwym. Nie oczekiwać, ale pragnąć z sercem. Nie walczyć, ale działać z miłością. A kiedy znajdziemy swoją drogę, swoją przestrzeń, swoje wartości – wtedy wszystko nabiera sensu. I choć życie bywa trudne, ono jednocześnie daje nam tysiące okazji, by wzrastać, dzielić się i tworzyć coś dobrego. Jeśli to, kim jestem i co robię, może kogoś zainspirować, to czuję, że ta droga miała sens. I za to jestem ogromnie wdzięczna.
Katarzyna Raszka
Beata Sekuła