Wspiera innych
i kocha życie

0
1109
Marzanna Peuker (druga od prawej) i Członkinie Fundacji Śląskie Anioły
Członkinie Fundacji Śląskie Anioły

Biuro Rachunkowe PROFIT, należące do Marzanny Peukert, ma siedzibę w Jaworznie, ale zajmuje się sprawami firm z całej Polski. Prawie dwie trzecie klientów to przedsiębiorstwa z tzw. pełną księgowością, a niektóre z nich zatrudniają nawet po kilkaset osób. Właścicielka biura należy do grona kobiet zarządzających największymi przedsiębiorstwami i jest ekspertem w sprawach restrukturyzacji, w finansach, zawiłościach podatkowych, organizacji produkcji i w wielu innych działaniach biznesu. PROFIT został nagrodzony tytułem The Best & More nie tylko za efektywne, ponad dwudziestoletnie działania w obszarze rachunkowości, ale także za szeroką aktywność społeczną, w tym na rzecz Fundacji Śląskie Anioły czy Stowarzyszenia Kobieta Charyzmatyczna.

Jak zdobywacie zaufanie klientów?

To jest taka dziedzina, w której nie potrzeba tabunów ludzi przenoszących papiery, tylko prawdziwych specjalistów. Ze względu na wysokie kompetencje pracowników możemy pozwolić sobie na obsługę nawet bardzo dużych przedsiębiorstw. Obdarzają nas zaufaniem, ponieważ mamy 21 lat doświadczenia, dbamy o to, by nie popełniać błędów i jesteśmy do dyspozycji klientów 24 godziny na dobę. Zresztą, co warto podkreślić, nowych partnerów pozyskujemy nie dzięki reklamie, a wyłącznie z polecenia. To mówi samo za siebie.

Pandemia, która spowodowała rozmaite ograniczenia, na pewno utrudniła wam pracę.

Nikomu jej nie ułatwiła. Dla nas sama praca zdalna to w pewnych sprawach za mało. Ważne są osobiste kontakty z firmami, przedyskutowanie problemów, zwłaszcza, że nie zajmujemy się wyłącznie dokumentacją, a dzięki mojemu doświadczeniu i wykształceniu biznesowemu, doradzamy w różnych aspektach działalności firm. A jak na przykład prowadzić restrukturyzację na odległość? Dodatkowo COVID i związane z nim ograniczenia działalności, dotknęły wiele firm. Jedne borykają się ze spadkiem sprzedaży, inne muszą szukać źródeł finansowania rozpoczętych inwestycji. Pomagamy im na każdym etapie, od wniosków o tarczę, po unijne dotacje. A dla naszych stałych kontrahentów tę pomoc oferujemy w czasie pandemii bezpłatnie. Wychodzę bowiem z założenia, że wszyscy musimy się wspierać, gdy zachodzi taka potrzeba. Trzeba sobie pomagać tak w ogóle w życiu, nie tylko w biznesie. 



Paradoksalnie więc w tej branży w czasie pandemii pracy jest więcej?

Nawet nie może być inaczej, choć oczywiście każdy sektor gospodarki odczuwa to w inny sposób. Duże firmy zmagają się choćby ze zwolnieniami lekarskimi pracowników, z kłopotami w zaopatrzeniu, przede wszystkim z ograniczonym jednak importem, z koniecznością zachowania reżimów sanitarnych i związanymi z tym ogromnymi kosztami. Małe walczą często, aby przetrwać, co mnoży rozmaite wnioski, których wypełnienie nas obciąża. Wolę jednak wykonać coś bezpłatnie niż na podwyższać z tytułu dodatkowych prac stawki dla poszczególnych podmiotów, choć miałam, podobnie jak inni, również takie oczekiwania, zwłaszcza ze strony mniejszych przedsiębiorstw. Prawda jest jednak taka, że moje koszty też wzrosły z tych samych powodów, które dziś dotykają moich klientów. Kilka razy zdecydowałam się na takie obniżki, kierując się nie tylko zwykłą empatią, ale również przyjaźnią, bo z wieloma moimi kontrahentami biznesowo jestem związana od lat. 

Taka postawa potem się zwraca, bo dobro przecież wraca…

Nigdy tak na to nie patrzę. Nie oczekuję rewanżu. Ludzie tak wychowani jak ja, pomagają, bo rozumieją, że tak trzeba. Gdyby wspierali innych, zastanawiając się, co z tego będą mieli, nie byłaby to pomoc tylko działanie z wyrachowania. Moja mama, która przekazała mi te wartości, nigdy takiego podejścia, by nie zaakceptowała. Sama przez całe życie, jeszcze do zeszłego roku, kiedy się rozchorowała, a ma 82 lata, angażowała się w rozmaite akcje charytatywne, pomocowe, często razem ze mną, i nigdy nie przyszłoby jej do głowy, żeby zastanawiać się, jaką korzyść własną tą drogą uzyska. Wystarczy świadomość, że kolejny raz nie przeszło się obojętnie, mijając tych, którzy są w kłopocie.

Ludzie tak wychowani jak ja, pomagają, bo rozumieją, że tak trzeba. Gdyby wspierali innych, zastanawiając się, co z tego będą mieli, nie byłaby to pomoc tylko działanie z wyrachowania.

Ale biuro rachunkowe to tylko część Pani działalności.

No tak. Jestem też główną księgową w kilkusetosobowej firmie w Siemianowicach Śląskich, która produkuje konstrukcje stalowe oraz modernizuje elektrofiltry i zajmuje się montażem konstrukcji i urządzeń przemysłowych.. Nie wiem jak, ale od zawsze jakoś potrafię łączyć wiele spraw. To pewnie kwestia dobrej organizacji, którą mam w genach, ale też wynik ciągłego rozwoju kompetencji i doświadczenia. Najmniej czasu mam zwykle na relaks i odpoczynek. Bo przecież i dla rodziny trzeba go znaleźć, dla wnuczki, która jest moim oczkiem w głowie. No i dla mamy, której też choćby z racji wieku trzeba poświęcić więcej uwagi i czasu.

Ale ładowanie akumulatorów jest ważne.

Marzanna Peukert z wnuczką

Najlepszym akumulatorem są dla mnie ciepłe kraje, jedyne miejsce, gdzie naprawdę odpoczywam i mogę się wyłączyć, zresetować, złapać oddech. Ale na razie pewnie niewiele z tego wyjdzie. Mam jednak plany związane z moją wnuczką, która jak tylko zaczęła mówić, to opowiadała o jednym marzeniu. „Babciu, zabierz mnie do Paryżu”, prosiła nieporadnie słodko. To ma obiecane i jak tylko będzie możliwość, to właśnie tam się razem wybierzemy. Zwłaszcza że w Paryżu mamy zaplanowane jeszcze jedno ważne spotkanie. Tam mieszka moja, jak mawiam, przybrana córka, która właściwie wychowała się z moimi córkami. Miała skomplikowane, trudne dzieciństwo, więc właściwie ja stałam się dla niej taką przybraną mamą. Spędzała z nami każdą wolną chwilę, każde święta. Była rodziną. Źle mówię, jest rodziną. Utrzymujemy kontakt, więc takie spotkanie po prostu nam się należy.

Zatem czynienie dobra zaczęło się wiele lat temu?

Nigdy się nie zaczęło i dlatego nigdy się nie skończy. To sposób na życie. I tylko grupa ludzi, którzy o nas pomyślą ciepło na przykład w świąteczny dzień, z roku na rok staje się trochę bardziej liczna. Właśnie jesteśmy w trakcie przygotowywania niespodzianek dla podopiecznych z domów dziecka, będącymi podopiecznymi Fundacji Śląskie Anioły.

Kinga Góralczyk
Beata Sekuła

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj