Rozmowa z dr. Dariuszem Pohlem, który od 25 lat pracuje w branży wydawniczej, zarządzając wydawnictwami w Katowicach i w Krakowie. Obecnie pełni funkcję prezesa zarządu Wydawnictwa „Śląsk”. Opowiada o swojej pasji do pracy nad książką na wszystkich jej etapach. Został nagrodzony tytułem Lidera z powołania za wieloletni dorobek w tej dziedzinie.
Darku, czy liderem człowiek się rodzi czy się nim staje? Jak rozwijałeś swoje kompetencje i doświadczenia zawodowe?
Nigdy nie myślałem o sobie w tych kategoriach. Jestem raczej typem „zadaniowca”, skupiam się na celach i sposobach ich osiągnięcia. Przede wszystkim lubię organizować, pracować razem z zespołem, dzielić się zadaniami. Największą przyjemność sprawia mi kiedy zespół, grupa różnorodnych osobowości, połączona konkretnym celem wspólnie zmierza w kierunku jego realizacji.
Dlaczego Wydawnictwo Śląsk?
Do Wydawnictwa „Śląsk” trafiłem jakiś czas po studiach, pod koniec doktoratu. Jestem z wykształcenia filozofem, a znalazłem się w redakcji jednego z wydawanych wówczas przez wydawnictwo czasopism, gdzie zostałem sekretarzem redakcji, czyli kimś od czarnej roboty (śmiech). I zostałem na 15 lat… Pokochałem pracę nad książką, wszystkie jej etapy: od rozmowy z autorem, przez opracowanie projektu graficznego, redagowanie tekstu, po kwestie związane z drukiem i promocją. Przeszedłem wszystkie szczeble pracy wydawniczej – od redaktora, przez kierownika redakcji, po redaktora naczelnego. W końcu postanowiłem spróbować nieco innej pracy – przez 8 lat byłem redaktorem naczelnym uczelnianego wydawnictwa naukowego (w Uniwersytecie Pedagogicznym, obecnie Uniwersytecie Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie). Ta sama branża, podobne tytuły, jednak inna specyfika. Dało mi to wspaniała okazję, by poznać rynek książki naukowej z obu stron, akademickiej i komercyjnej. Od 2 lat jestem z powrotem w Wydawnictwie „Śląsk”, już jako prezes zarządu spółki.


W jakim obszarze specjalizuje się wydawnictwo?
Jesteśmy wydawnictwem naukowym, które specjalizuje się zatem w tego typu literaturze: monografie naukowe, podręczniki akademicki i czasopisma naukowe. Paradoksalnie jednak już od początku istnienia wydawnictwa, czyli od 1992 roku, publikujemy także sporo literatury pięknej. Wynika to zapewne po pierwsze z pewnego rodzaju tradycji i nawiązania do dawnego, nieistniejącego już państwowego Wydawnictwa „Śląsk”, a po drugie z braku w naszym regionie dużych wydawnictw literackich, publikujących dzieła autorów z szeroko rozumianego regionu. Chcąc nie chcąc nam przypadła ta rola. W ostatnich latach sytuacja się na szczęście zmienia, powstają nowe, prężne wydawnictwa – moim zdaniem Śląsk, z tak bogatymi zasobami utalentowanych twórców, zasługuje na to, by było ich jeszcze więcej.
Największe dzieła i osiągnięcia waszej instytucji?
W historii wydawnictwa mieliśmy wiele znaczących tytułów, to u nas niegdyś publikowali najwięksi twórcy piszący na Śląsku: Feliks Netz, Wilhelm Szewczyk, a z żyjących Henryk Waniek czy Alojzy Lysko. Bardzo byśmy chcieli do tych tradycji nawiązać i stworzyć miejsce, w którym swoje wydawnictwo odnajdą inni, także młodzi śląscy pisarze i poeci.

W jaki sposób promujecie działania i książki (targi, media, inne formy)?
Działamy tak jak nakazuje rynek (śmiech). Jesteśmy obecni w social mediach, współpracujemy także z blogerami książkowymi, staramy się by wieści o naszych premierach rozchodziły się jak najszerzej. Nie rezygnujemy jednak także z kontaktów z mediami tradycyjnymi – świetnie się nam np. układa współpraca z miesięcznikiem społeczno-kulturalnym „Śląsk”. Oczywiście najlepszym sposobem kontaktu z naszymi czytelnikami są spotkania autorskie, dające szansę na bezpośredni kontakt z autorem, stwarzające okazję do nieraz długich i niezwykle ciekawych rozmów. Jesteśmy także obecni na targach książki, przede wszystkim naszych katowickich. Już teraz zapraszam jesienią na nasze stoisko, zapewniam, że będzie tam można znaleźć sporo tegorocznych nowości. A przed nami np. nowa książka Marty Fox (wywiad-rzeka przeprowadzony przez Jerzego Fryckowskiego, który ukaże się pod tytułem Kto się kochał w Marcie Fox?) czy Szlagier dla Hitlera – nowa powieść Michała Jędryki, autora Ołowianych dzieci. A z rzeczy może nie stricte naukowych, ale popularnonaukowych już teraz zachęcam do lektury książki Jerzego Ciurloka Ich książęce mości – pracy przedstawiającej dzieje Śląska poprzez życie jego władców, a zatem od powrotu synów Władysława Wygnańca na Śląsk po moment wymierania poszczególnych rodów książęcych.

Jak długo powstaje książka?
To zależy od wielu czynników – objętości, wyposażenia edytorskiego, a także planów wydawniczych, które z kolei uwzględniać muszą różne wydarzenia niezależne od wydawnictwa, np. terminy targów książki itd. Zazwyczaj jednak nad standardową książką pracujemy około 5-6 miesięcy. Inaczej rzecz wygląda jednak w przypadku książki naukowej, gdzie mamy do czynienia z bardziej skomplikowaną materią (przypisy, bibliografie, indeksy itd.), a inaczej w przypadku literatury pięknej.
A Twoje plany i marzenia?
Mamy swoje ugruntowane miejsce na rynku książki naukowej, od wielu lat jesteśmy także wydawcą literatury pięknej (powieści, poezja, eseje). W ostatnim czasie dokonaliśmy wielu zmian w swojej działalności zmierzających do lepszego odnalezienia się na niełatwym runku książki – stworzyliśmy nową platformę sprzedażową, nasze książki są już dostępne w Empik.com czy na Bonito. Mocniej weszliśmy także w rynek sprzedaży ebooków, co w przypadku książki naukowej nie jest łatwe, wszystkie jednak publikowane przez nas powieści są już dostępne w takiej postaci i możliwe do lektury np. w Legimi. To kierunek, w którym planujemy nadal się rozwijać.
Z czego jesteś najbardziej dumny?
Z faktu, że jesteśmy na rynku wydawniczym już 33 lata. Przetrwaliśmy różne chwile, lepsze i gorsze – rynek książki w Polsce nie należy do najłatwiejszych. Udaje się nam nadal rozwijać, publikować ciekawe tytuły i ciągle znajdować nowych czytelników. To chyba największy powód do dumy…
Katarzyna Raszka
Beata Sekuła
