Rozmowa z Pauliną Smaszcz-Kurzajewską, szkoleniowcem, trenerem zmiany, PR-owcem z 25-letnim stażem, wykładowcą, doradcą biznesowym, a prywatnie mamą dwóch synów, która właśnie została wyróżniona tytułem Kobiety Charyzmatycznej. Laureatka Programu dzieli się z nami refleksjami na temat umiejętnego dokonywania wyborów życiowych, ludzi, którymi się otaczamy oraz możliwościach rozwoju.
Kobietą charyzmatyczną człowiek się rodzi czy się staje?
Cóż, na wykładach czy warsztatach jestem w stanie pokazać techniki pomagające wzmacniać świadomość. Potrafię uczestnikom moich szkoleń dać narzędzia i zmotywować do rozwoju oraz do pozytywnego myślenia o sobie. Charyzmy jednak nie nauczę, z tym trzeba się urodzić.
Ludzie sukcesu mają z reguły dużo energii, czy też tak uważasz?
Tak, tylko tę energię, którą potem przekazują dalej, muszą skądś brać. Dotyczy to zwłaszcza osobowości kobiecych. Setki kobiet, które przychodzą do mnie na szkolenia, mają ogromną potrzebę dawania. Czy to natura nas tak ukształtowała? Kobieta zazwyczaj nie bierze. Nie potrafi zakomunikować rodzinie, przyjaciołom, partnerowi, społeczności, czego faktycznie potrzebuje. Boi się, że przez wyrażanie swoich potrzeb urazi innych.
Jak więc działać, żeby nie „dotknąć” bliskich, którzy są przyzwyczajeni do ciągłego otrzymywania czegoś od nas? Szczególnie, kiedy nie chcemy już odsuwać na dalszy plan realizacji własnych potrzeb.
Myślę, że z biegiem lat, bo jestem kobietą w połowie biegu życia, moje podejście do pewnych rzeczy też się zmienia. Od 18 lat szkolę i wykładam. Zrozumiałam, że to my same musimy przede wszystkim wiedzieć, czego chcemy. Dopiero wtedy będziemy umiały zakomunikować to bez agresji, postawić świadomie i zdecydowanie granice…
Zapraszamy do lektury pełnej wersji artykułu dostępnej m.in. w bezpiecznym cyfrowym wydaniu Magazynu WHY Story w okazyjnej cenie na: https://sklep.whystory.pl/