Każdemu chcemy pomóc, dostrzegając jego indywidualne potrzeby – mówi Maria Demidowicz – Prezes Koła Zabrzańskiego Towarzystwa im. św. Brata Alberta.

0
2491

Oferujemy nie tylko doraźną pomoc, ale też uczymy samodzielności i odbudowy relacji międzyludzkich.

 

span style=”font-size: 14pt;”>Wywiad z Marią Demidowicz – Prezesem Koła Zabrzańskiego Towarzystwa im. św. Brata Alberta. Kobieta charyzmatyczna, która potrafiła skupić wokół siebie grupę działających z zaangażowaniem osób oraz instytucji. Działając społecznie, stworzyła lokalną, modelową platformę współpracy. Jest osobą oddaną rodzinie. Jej życiową pasją jest wspieranie innych.

Pełni pani funkcję Prezesa Koła Zabrzańskiego Towarzystwa im. św. Brata Alberta. Skąd pomysł, żeby wszystkie swoje siły i starania poświęcić tym działaniom.

Ta historia zaczęła się od przypadku. Pracowałam w Zabrzańskim Przedsiębiorstwie Wodociągów i Kanalizacji jako kierownik działu sprzedaży wody. Po raz pierwszy miałam kontakt ze stowarzyszeniem w 1996 roku, kiedy przyszedł do nas ówczesny wiceprzewodniczący zabrzańskiego koła stowarzyszenia, aby podpisać umowę na dostawy wody. Zostałam zaproszona na zebranie zarządu. Poznałam cele, metody działania oraz warunki pracy stowarzyszenia. Nawiasem mówiąc, sam budynek wyglądał inaczej niż teraz, był zdewastowany. Niemal od razu zaczęłam działać na rzecz stowarzyszenia. Początkowo pracowałam w komisji rewizyjnej, potem w zarządzie. Od 2001 roku jestem jego prezesem.

 

Wówczas nie zdawałam sobie sprawy, ile napotkam problemów w prowadzeniu ośrodka. Kierowałam się sercem i podejściem na zasadzie „damy radę”. Nie zapomnę jednego wydarzenia. Zadzwoniła do mnie pani, która pracowała w ośrodku i powiedziała, że na kablach elektrycznych pojawiają się płomienie… Szybko znaleźliśmy elektryka. Oznajmił, że instalacja jest w fatalnym stanie, bo budynek został wybudowany w 1836 roku. Byłam przerażona. Zaczęliśmy od wymiany instalacji elektrycznej, to była natychmiastowa potrzeba. Potem nastąpiły kolejne naprawy i remonty. Takich krytycznych sytuacji było więcej.

W 1996 roku powstało Zabrzańskie Koło Towarzystwa oraz Ośrodek Wsparcia dla Kobiet. Oprócz tego miejsca mamy też od dwutysięcznego roku Dom św. Alberta – Przytulisko dla Mężczyzn (42 miejsca) i Punkt Dobroczynny. Jest to miejsce, gdzie każda osoba może podarować dobre rzeczy, odzież, sprzęt, przedmioty codziennego użytku, które inni kupują za symboliczne opłaty. Dochód przeznaczony jest na prowadzenie naszych placówek.

Mamy też trzy mieszkania readaptacyjne dla kobiet. Zamieszkanie w jednym z nich wymaga od kobiet większej samodzielności i odpowiedzialności za swój los, a jedocześnie zapewnia możliwość korzystania ze wsparcia terapeutów. To etap wychodzenia z bezdomności, pośredni pomiędzy pobytem w placówce a przeprowadzką do swoich mieszkań, które panie otrzymują z zasobów gminy.

Ośrodek Wsparcia dla Kobiet dysponuje dwudziestoma pięcioma miejscami dla kobiet i dzieci. Trafiają tu osoby, które doświadczają różnych kryzysów w swojej rodzinie czy środowisku. Są to na przykład osoby, które są ofiarami przemocy. Coraz więcej osób trafia do nas ze względu na choroby psychiczne – na przykład depresję i schizofrenię. Inną częstą przyczyną uzależnienia od pomocy jest nabyta bezradność. Mamy wiele osób, które nie wychowywały się w rodzinach albo dorastały w poczuciu braku bezpieczeństwa i akceptacji, doświadczały bezradności i niskiej samooceny. Osoby, które z jakichś powodów tracą środki do życia i stają się bezdomne lub niezdolne do samodzielnej egzystencji. Wśród nich są także kobiety ciężarne, dlatego mamy też dużo noworodków. W tej chwili przebywa tu szesnaście kobiet i dwanaścioro dzieci. Nie każdy oczywiście kończy program, nie każdy wie o jego istnieniu i trafia do nas. Czasem po drodze ktoś próbuje sobie coś wynająć albo wraca do partnera – bo mechanizm przemocy tak działa, że jest się uzależnionym. Często spotykane jest myślenie życzeniowe, że może jednak coś się zmieniło.

W jakiej formie udzielacie pomocy?

Staramy się z pomocą specjalistów postawić diagnozę każdej osobie, która tutaj się znalazła oraz zaoferować indywidualną pomoc. Właściwe pomaganie nie jest łatwe. Jeśli ktoś ma problemy prawne czy zdrowotne, to wszystko to możemy załatwić. Mamy w ośrodku kobiety i dzieci, więc sprawa jest bardzo złożona, bo występują problemy związane z partnerem, rodziną i dziećmi – z relacjami. Staramy się wspólnie pracować z kobietami i z dziećmi. Kiedy ludzie słyszą „bezdomność”, to często wyobrażają sobie bezdomnych na dworcu, uzależnionych od alkoholu, myślą o osobie, która zrujnowała sobie życie, często na własną rękę. Bezpośrednim i głównym powodem bezdomności jest często utrata mieszkania, na przykład w wyniku nieuregulowanych opłat. Odsetki i inne zobowiązania szybko rosną, a przyczyną powstania zaległości może być fakt, że ktoś komuś coś podpisał nierozważnie lub wziął kredyty, których nie potrafi spłacić. To są jedne z głównych powodów. Inne to uzależnienia, problemy w relacjach i nieumiejętność rozwiązywania konfliktów, doświadczenie trudnego dzieciństwa, konflikty z prawem. Jedno niepowodzenie powoduje kolejne. Dlatego trzeba bardzo rozważnie i indywidualnie podejść do każdego człowieka.

Musimy być ostrożni z pochopną oceną, że trudna sytuacja jest zawsze „na własne życzenie”. My widzimy to inaczej – bezdomni to osoby w różnych sytuacjach i każda z nich jest indywidualna. Bezdomność to przede wszystkim dramat relacji między ludźmi. W dzisiejszym świecie, który pędzi i stawia przed nami coraz wyższe wymogi, każdy dzień może zmienić bogatego w biednego, a przedsiębiorczego w bezradnego. Każda z tych osób ma za sobą trudne doświadczenia. Często ulegają one destruktywnym schematom funkcjonowania, które są dziedziczone pokoleniowo. Chociaż każda z tych pań ma rodzinę i często miała swoje mieszkanie, najbardziej doskwiera im samotność. Życie tak je doświadczyło, że trudno jest im nawiązać dobrą relację. Podanie ręki, zaopiekowanie się, by pomóc w usamodzielnieniu się, to podstawowa opieka. My robimy także coś więcej. Nie ograniczamy się do standardowych procedur, pochylamy się nad każdym indywidualnie, wspieramy terapią, pomagamy poprawić relacje rodzinne, realnie przywracamy człowieka społeczeństwu, aktywizujemy zawodowo.

Wspólnie z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Rodzinie wypracowaliśmy autorski, kompleksowy program terapeutyczny. Wiemy, że sama pomoc w znalezieniu pracy i domu nie daje rezultatu, gdyż osoby te nie są w stanie samodzielnie funkcjonować i utrzymać pracy.

Współpracujemy ze wszystkimi instytucjami, które zdołamy pozyskać do współdziałania – z Zabrzańskim Ośrodkiem Profilaktyki Leczenia Uzależnień, Miejskim Ośrodkiem Pomocy Rodzinie, Powiatowym Urzędem Pracy oraz z sądami i kuratorami. Zabiegamy o współpracę, bo sami nie jesteśmy w stanie wielu rzeczy pokonać.

Panie zapytane o to, co tutaj osiągnęły, co jest dla nich najważniejsze, podkreślały przede wszystkim, że uniezależniły się od pomocy społecznej i odbudowały ważne dla nich relacje z najbliższymi. W rezultacie, nabrały szacunku dla siebie oraz wiary we własne siły.

Ma pani rodzinę i poświęca dużo swojego czasu dla Towarzystwa. Czy pozostaje wolny czas dla siebie, aby np. pojechać na wczasy?

Muszę powiedzieć, że chyba jestem nietypową kobietą, bo na emeryturze nie mam czasu. Najbardziej ubolewam nad tym, że mam dużo zaległych publikacji do przeczytania. Żałuję też, że mniej teraz podróżuję. Kiedy pracowałam w Zabrzańskim Przedsiębiorstwie Wodociągów i Kanalizacji, to z działającą tam grupą duszpasterską jeździliśmy po całej Polsce. Były to wyjazdy nie tylko duchowe, ale służące także wymianie doświadczeń zawodowych. W ramach działań Towarzystwa też podróżowałam po kraju, potrzebowałam poznać sytuację innych ośrodków, szukałam inspiracji. Ostatnio, ze względu na stan zdrowia, zawiesiłam działalność na szczeblu centralnym Towarzystwa. Za granicę wyjeżdżałam razem z rodziną i dało się to wszystko pogodzić. Teraz zdrowie nie pozwala i z tego powodu nie udaję się też w dalekie podróże.

Jakie ma pani pasje? Czy musiała pani z czegoś zrezygnować, żeby poświęcić się działalności społecznej? Czy spotyka się pani z wdzięcznością za swoje zaangażowanie?

Pasje? Zawsze lubiłam pomagać innym osobom – odkąd sięgam pamięcią, już od dzieciństwa, wyniosłam to z domu. Życie byłoby jałowe, gdybyśmy byli skoncentrowani tylko na sobie, bo wtedy nie ma radości i zadowolenia. Nie zastanawiam się nad tym, czy ktoś będzie mi za to dziękował.

Mam teraz mniejszy kontakt z osobami, które do nas przybywają, częstszy mają zespoły merytoryczne, czyli kierownicy i pracownicy. Cieszę się, kiedy dowiaduję się z relacji pracowników, że zdołaliśmy komuś pomóc. Staram się też rozmawiać z naszymi podopiecznymi, żeby nie pozwolić sobie na łatwe szufladkowanie i nie poprzestać na tym, co się raz usłyszało.

Rodzina jest dla mnie najważniejsza. Myślę, że jesteśmy fajną rodziną. Spotykamy się co tydzień, w niedzielę przy wspólnym stole, bo w ciągu tygodnia każdy z nas jest bardzo zajęty.

Jestem osobą głęboko wierzącą i ufam, że to, co się wydarzyło w moim życiu, zostało odgórnie zaplanowane,

poukładane i ma swój sens. Pomagać można w różnych formach, w zależności od sytuacji, możliwości i motywacji. Ktoś może użyczyć przepisu na zupę, ktoś inny – przekazać pieniądze, ubrania czy żywność. Każdy ma swój czas, swoje możliwości i może rzeczywiście pomóc, jeżeli chce – to też trzeba czuć. Sądzę, że osoby, które mocno zasklepiają się w sobie, w swoim nieszczęściu, tracą sposobność do doświadczenia w życiu wielu pozytywnych emocji. We wszystkim trzeba widzieć przede wszystkim dobre strony. Świat przecież nie jest tylko czarny i biały, nie jest tylko dobry i zły, nie tylko szczęśliwy lub nieszczęśliwy. Dobrze jest znaleźć umiar i potrafić cenić to, co się ma.

 

Grzegorz Gruener

 

Towarzystwo Pomocy imienia św. Brata Alberta jest pierwszą w Polsce organizacją pozarządową, która zajęła się pomocą biednym i bezdomnym. Jest organizacją katolicką działającą od 1981 roku. W Polsce funkcjonuje obecnie sześćdziesiąt siedem kół towarzystwa. Prowadzą one schroniska, kuchnie, oferują pomoc prawną, dbają o reintegrację społeczną oraz zapewniają inne formy pomocy dla osób biednych i bezdomnych.

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj