Wywiad z dr Iwoną Sosnowską–Wieczorek, założycielką Fundacji oraz Centrum Diagnostyki i Terapii In Corpore dla Dzieci, a także Personalnego Centrum Rozwoju dla Dorosłych m.in. na temat misji tego zawodu oraz relacji i łączenia ludzi. Pani Prezes została nominowana do tytułu Lider z powołania w kategorii Lider XXI w. za niezwykłą wrażliwość na potrzeby drugiego człowieka oraz skuteczność działań. Marzy o zorganizowaniu spa nie tylko dla ciała, ale przede wszystkim dla umysłu i duszy.
Wielokrotnie na łamach Why Story rozmawiałyśmy na temat In Corpore, gdyż instytucja ta działa od kilkunastu lat i ciągle rozwija swoje obszary oraz metody działania z zakresu holistycznej rehabili-tacji, zarówno dzieci, jak i dorosłych. Co nowego wydarzyło się w ostatnim roku?
Właśnie rozbudowujemy oddział Centrum Diagnostyki i Terapii In Corpore w Częstochowie. Stara się ono dorównać jego pierwowzorowi w Katowicach, który działa obecnie na rzecz dzieci, młodzieży i dorosłych. Początkowo skupiliśmy się na najmłodszych pacjentach, a dla tych starszych zabrakło przestrzeni. To spowodowało chęć rozwijania tej misji, tego miejsca, w którym także dorośli znaleźliby odpowiednie wsparcie, pomoc i klimat. W ten sposób powstało Personalne Centrum Rozwoju In Corpore. Chcemy, aby wszyscy czuli się tutaj komfortowo. Z usług korzysta również wielu byłych pacjentów Centrum Diagnostyki i Terapii In Corpore, którzy nie są już dziećmi. Są to osoby świadome własnych potrzeb. Oferta ta jest dedykowana osobom poszukującym sposobu rozwiązania swoich problemów związanych z przewlekłym stresem, nadmiarem obowiązków czy deficytami zdrowotnymi. Przyjmujemy od godz. 8.00 do godz. 20.00. Można tu skorzystać z zajęć psychoterapeutycznych, z akupunktury, jogi, fizjoterapii, czy usług stomatologicznych. W leczeniu np. szczękościsku stosujemy kompatybilne metody fizjoterapeutyczne. Jeżeli dbasz o swoją dobrą kondycję fizyczną, to uśmiech jest atutem numer jeden. Odbywają się tu również różnego rodzaju szkolenia.
Kto dla Was pracuje?
Zatrudniamy najlepszych lekarzy i terapeutów stosujących innowacyjne techniki diagnostyki oraz terapii. Ich celem jest zapobieganie rozwojowi dysfunkcji i niepełnosprawności, a w drugiej kolejności wspieranie uwagi, pamięci i koncentracji. Natomiast oferta dla dorosłych, już w pełni ukształtowanych ludzi obejmuje zajęcia szkoleniowo-coachingowe, indy- widualne spotkania z terapeutami, psychoterapeuta- mi, psychologami i fizjoterapeutami, którzy działają w sposób niekonwencjonalny. Polega to np. na pracy nad wyciszeniem czy odstresowaniem, m.in. poprzez terapię typu biofeedback. Ostatnio współpracująca z nami doktor Michaela Pakrzys, niekwestionowany autorytet i prekursorka nowatorskich rozwiązań, wykazała, że praca w konfiguracji metody biofeedback wpływa na zwiększenie satysfakcji seksualnej.
Interesująca obserwacja. Jak długo działa wasz nowy ośrodek?
Działa bardzo intensywnie od roku. Personalne Centrum In Corpore cieszy się dużym zainteresowaniem, ponieważ jest przeznaczone dla dorosłych w każdym wieku. Działania naszych instytucji przenikają się wzajemnie. To nie są rozczłonkowane organizacje o różnych formach działalności – mają jedną matkę. Pochwalę się też, że mamy sporo gości z zagranicy, zarówno wśród pacjentów, jak i specjalistów opieki medycznej.
Skąd przyjeżdżają?
Z Niemiec i Szwecji przyjeżdżają do nas zarówno instruktorzy, jak i prelegenci, np. programu FDM (Fascial Distortion Model). Metoda ta polega na odkształcaniu powięzi, czyli pracy z bólem fizycznym, rozwiązywaniu anomalii, wynikających z gwałtownych ruchów, rwy kulszowej. Podstawą tej formy rehabilitacji jest to, aby pacjent opisał, jak powstał ból i jak go odczuwa. Leczymy odpowiednim uciskaniem i odkształcaniem. Ta terapia przynosi błyskawiczne efekty, ponieważ mięsień szybko zaczyna się spinać, tworzą się nowe szlaki pamięci. Idąc tym tokiem pamięci miejsce, które było uszkodzone wraca do normalności. Co istotne, powoduje to natychmiastową ulgę. Jest to jedna z najbardziej spektakularnych metod stosowanych w pracy fizjoterapeuty.
Odwiedza nas też specjalistka ze Szwajcarii, która pracuje z nami nad prawidłowym sposobem jedzenia, przełykaniem u dzieci. Współpracujemy także z lekarzami rozwijającymi swoje kwalifikacje za gra- nicą, m.in. z wybitnym ortopedą, dr Stanisławem Wilczewskim, wcześniejszym ordynatorem ortopedii w Piekarach Śląskich, który w Niemczech szkolił się w zakresie medycyny naturalnej oraz ukończył kurs FDM. Leczy profilaktycznie, dzięki czemu pacjenci unikają skomplikowanych operacji. Jest naprawdę niezwykły w swym działaniu.
Na temat Personalnego Centrum In Corpore pojawia się coraz więcej publikacji, również w pismach zagranicznych, np. w Stanach Zjednoczonych czy Anglii. Dzięki temu także pojawiają się nowi pacjenci. Niedawno poznaliśmy rodziców chłopaka, który jest w czołówce polskich golfistów. Zaczęliśmy organizować zajęcia dla młodego sportowca, które mają poprawić jego wyniki. Przede wszystkim skupiono się na terapii z psychologiem sportowym oraz terapii cranio-sakralnej, czyli uspoka- jającej. Chłopak należy do stowarzyszenia golfistów, któremu wysłaliśmy scenariusz opracowanych przez nas zajęć. Obecnie planujemy przyjazd grupy golfistów z całego świata, w wieku od 10 do 60 lat. Organizujemy im pobyt w pobliskim Hotelu Bażantowo Sport, treningi w hali sportowej oraz na polu golfowym w Siemianowicach Śląskich. Skupimy się także na rozwiązaniu ich problemów ruchowych koordynacyjnych. Zorganizujemy im spotkania z terapeutą metody biofeedback oraz terapii bilateralnej, stomatologiem oraz psychologiem, na temat problemów, które towarzyszą sportowcom.
Czy organizujecie także obozy rehabilitacyjne?
Tak, organizujemy turnusy rehabilitacyjne dla dzieci i młodzieży. Integrujemy młodych pacjentów, którzy mają implanty słuchowe i przyjeżdżają do nas z całej Polski. Mamy też dzieci z Ukrainy. Zajmujemy się także kształceniem terapeutów z Ukrainy. Uczestniczą w zajęciach organizowanych dla dzieci i rodziców. Dwa lata temu zorganizowaliśmy pierwszy turnus rehabilitacyjny. W ubiegłym roku taki turnus odbył się już na Ukrainie. Jest też wielu młodych pacjentów z innych krajów, którzy przyjeżdżają do nas na wakacje. Głównie są to dzieci z polskich rodzin, które wyemigrowały za pracą w różne zakątki świata. Przybywają z Kanady, Wielkiej Brytanii, ale najwięcej chyba ze Skandynawii i Niemiec. Poprzez fundację organizujemy także opiekę nieodpłatną dla dzieci z dużymi uszkodzeniami, którym wcześniej nie zapewniono właściwej opieki. To jest taki obszar, o który chcielibyśmy szczególnie zadbać, czyli pomóc tym dzieciakom w ich domu, żeby z takimi dużymi niepełnosprawnościami nie musieli przyjeżdżać tutaj. Pozyskaliśmy nieruchomości we Lwowie i chcemy tam tworzyć oddziały In Corpore.
Jak znajdujesz zaangażowanych i kompetentnych specjalistów?
Wielu zgłasza się do nas samych osobiście. Poznałam też wiele świetnych coachek na spotkaniach Stowarzyszenia Kobieta Charyzmatyczna. Zaprosiłam je do naszych działań, np. Karolinę Hudowicz, członka zarządu International Coach Federation Poland, Edytę Walęciak-Skórkę, uznaną autorkę książek motywacyjnych czy Patrycję Wnuk, menadżera ds szkoleń w Opel Manufacturing. Mam wrażenie, że relacje międzyludzkie, wspieranie się nawzajem to największa wartość. Można mieć ich wiele, ale jak się nie ma przychylnego otoczenia, to wszystko traci sens. Moją misją jest ściąganie ludzi z różnych środowisk i łączenie ich ze sobą. Uwielbiam to! Powoływanie do życia takich nagłych ,,tworów’’, jak to Centrum, jest bardzo trudne i wymagające. Przede wszystkim polega na budowaniu cały czas nowych kontraktów, z różnymi specjalistami i lekarzami.
Jak sobie radzisz z takim ogromem pracy? To wszystko o czym opowiadasz to różne obszary działań, masz zastępców?
Wychowuję sobie łączników, również wśród moich pracowników, którzy z czasem stają się koordynatorami czy nawet dyrektorami. Są świadomi misji i przesłania, które nam towarzyszy. W związku z tym sami się plasują na pozycjach liderów. Tworzymy nowe instytucje, których struktura jest coraz większa i bardziej skomplikowana. Zatrudniamy obecnie blisko 200 osób. Posiadamy ośrodek rehabilitacji dziennej, akredytowaną placówkę doskonalenia nauczycieli In Corpore, niepubliczne poradnie, fundację. W ramach fundacji działa również publiczna poradnia psychologiczna w Częstochowie, Dąbrowie Górniczej i Katowicach. Jest to nasze największe osiągnięcie. Podczas Kongresu w Muzeum Śląskim mówiliśmy o potrzebie instytucjonalizacji tych działań i wtedy wydawało nam się to niemożliwe. A jednak udało się! Te poradnie psychologiczno-pedagogiczne są obecnie państwowe i mają konkretne zadania do wykonania. Będą one zarządzane przez niepubliczną organizację pozarządową In Corpore. Czyli wszystkie zadania będą głównie realizowane przez nas. Po raz pierwszy w naszym kraju, bo takiego precedensu w Polsce nie ma. Praca poradni psychologiczno-pedagogicznej może być realizowana w formie niepublicznej placówki i publicznej poradni. Niepubliczna ma dużo mniejsze kompetencje, nie może np. wydawać orzeczeń, opinii na wczesnym etapie rozwoju. Wiec do tej pory nasze działanie było ograniczone, a teraz uzyskaliśmy status publiczny, czyli jesteśmy niezależni we wszystkich naszych dziedzinach. Prezydenci Katowic, Częstochowy i Dąbrowy Górniczej mianowali nas placówkami publicznymi. Wrocław i Warszawa i Gdańsk to nasza przyszłość. Jak na razie rozwijamy oddział w Częstochowie. Zajmuje sporą powierzchnię – 700 mkw., a jeszcze powiększymy ją dwukrotnie. W Dąbrowie jest podobnie, a w Centrum w Katowicach ma około 1300 mkw.
Potrafisz motywować ludzi do działań, jak przystało na liderkę XXIwieku. Jakie są najważniejsze cechy lidera Twoim zdaniem?
Myślę, że prawdziwy lider ma pasję, sam określa cele i chce je realizować. A na pewno o tym marzy. Może nie wszystkie zrealizuje do końca, ale na pewno większość z nich. Jest otwarty na potrzeby innych ludzi, przynajmniej z mojego punktu widzenia. Myślę, że prawdziwy lider to ten, który nie patrzy przed siebie krótkowzrocznie, tylko ma wizję. Przede wszystkim widzi więcej niż przeciętny człowiek. Czyli nie tu i teraz, ani nie partykularne interesy, które dotyczą dzisiejszego dnia, tylko ocena sytuacji i perspektywy – co dana decyzja za sobą niesie. Czy ona przyniesie mi korzyść teraz i zamknie pewne przestrzenie lub teraz na tym nic nie zyskam, może nawet i stracę, ale za to w przyszłości to wszystko się uda. Myślę, że taka intuicja, która wynika z cech charakteru oraz doświadczenia jest cechą bardzo charakterystyczną dla lidera.
A jak radzisz sobie z wyzwaniami?
Uważam, że to, co wydaje się potknięciami, a nawet porażkami zdarza się po to, żeby wykrystalizować cel i wiedzieć właściwie, na czym nam zależy. A tak naprawdę oceniając całą swoją działalność, myślę, że wszystkie sytuację, który były dla mnie problematyczne, okazały się potrzebne. Zawsze wyzwalały determinację i gotowość do działania i pokazywały drogę. Później wpływały na coś, na co nie wpadłabym, gdyby nie one. Potrafię sobie wytłumaczyć, że dany problem jest po to, żebym znalazła lepsze rozwiązanie. Dodam, że sposobem na życie jest konstruktywne działanie. Przede wszystkim zadowolenie i działanie społeczne, zawodowe, prywatne, rodzinne. Jeżeli działamy, to może wyniknąć z tego dużo dobrego.
Z czego jesteś najbardziej dumna, zarówno zawodowo, jak i prywatnie?
Myślę, że jestem zrealizowana i wdzięczna za wszystko, co się dzieje w moim życiu. Może mam taką mentalność typową polską, że boję się mówić dobrze o różnych rzeczach, ponieważ gdzieś tam jest świadomość, żeby jednak nie zapeszyć. Z drugiej strony charakteryzuje mnie taki nowoczesny trend, że trzeba się uśmiechać, pozytywnie mówić o sobie, swoich planach i osiągnięciach.
Centrum i fundacja to takie moje dzieci, które mnie absolutnie uskrzydlają. Jest tyle wspaniałych, szczęśliwych ludzi, którym mogłam pomóc i wspierać ich. Czy może być coś piękniejszego? Wczoraj, gdy wróciłam do domu o godz. 20, zapukała do moich drzwi sąsiadka, żeby podziękować za to, co zrobiłam dla jej dziecka. Ze zmęczenia nie pytałam, co takiego zrobiłam, byłam po prostu szczęśliwa z samego faktu. Nie wiem, czy da się więcej osiągnąć w kontekście zawodowym. Uważam, że trzeba także równoważyć szczęście w życiu domowym. Dużo radości dają mi moje dzieci, spotkania rodzinne, jak np. ostatnia Wigilia organizowana w naszym domu w gronie bliższej i dalszej rodziny. Ale tyle samo radości dostarczają mi spotkania w gronie rodziny incorporowej. Każdego roku organizujemy Wigilie, w których uczestniczy kilkuset pracowników, są też urodzone w międzyczasie dzieci. W tym roku najmłodszy uczestnik spotkania świątecznego Hugo miał zaledwie dwa tygodnie!
Czyli równowaga w życiu. A jakie masz dalsze plany zawodowe?
Chcemy regularnie organizować turnusy dla golfistów. Może kiedyś uda nam się też wybudować w Pieninach ośrodek rekreacyjno-rehabilitacyjny oraz szkoleniowy. Chciałabym, żeby było to miejsce, do którego przyjedzie się jak do spa, ale nie takiego dla ciała, tylko dla umysłu. Planuję, żeby była tam dostępna joga, medytacja, psychoterapia, hipoterapia. Pieniny są pięknym miejscem, idealnym dla regeneracji i odpoczynku. Będzie także możliwość przywiezienia dzieciaków, np. z zespołem Aspergera, z nadpobudliwościami czy z różnymi nadwrażliwościami. Myślę, że taka terapia, w miejscu odciętym od świata, może być niesamowita. To miejsce jest specyficzne, świeże powietrze, wapienne skałki, strumyczki. Warunki te mogą stworzyć idealną harmonię dla organizmu, aby leczyć niektóre dysfunkcje.
A jak Ty osobiście ładujesz baterie?
W Pieniny jeżdżę też prywatnie. Znalazłam tam przestrzeń, w której chciałabym kiedyś zamieszkać. Myślę, że ostatnią część mojego życia spędzę właśnie tam. Gdy już powstanie ten ośrodek, to osadzę się razem z tymi owieczkami na halach. Będę korzystać ze spokoju i harmonii natury. Pieniny są takie majestatyczne i magiczne. Bije z nich siła i majestat. Gdy jest mi źle, to jadę tam się wyciszyć. Staję sobie na górce i dobieram dla siebie energię, która bije z gór i ze słońca.
Widzę, że jesteś niezwykle wrażliwą, a zarazem silną kobietą. Czy Twoja siła pochodzi właśnie z tej wrażliwości?
Myślę, że wrażliwość na drugiego człowieka daje mi determinację do działania. Czasem można by było sobie odpuścić, ale gdy jesteś przekonana, że powinnaś coś zrobić dla innej osoby, to ta potrzeba wygrywa. Mówię to zupełnie szczerze, ja nieraz słyszałam, od znajomych, rodziny, przyjaciół, że jestem zupełnie zwariowana, że nie wolno tyle pracować, że mogłabym sobie odpuścić. Odpowiadałam im, że uczę się tego. Gdy jednak czasem wychodzę z Centrum, to zatrzymują mnie osoby mające różne sprawy, które są bardzo ważne. Gdybym odpuściła, nie pomogłabym drugiej osobie w potrzebie. Są to kwestie np. zdrowotne, życiowe dziecka, jakaś ważna porada. Ostatnio był u mnie ojciec, który nie potrafił poradzić sobie z samotnym wychowaniem dziecka… i jak w takiej sytuacji przejść obojętnie? Bywają takie zawody, które są po prostu misją.
Beata Sekuła