Rozmowa z Beatą Drzazgą, założycielką nowoczesnego centrum medycznego BetaMed S.A., w którym profesjonalny personel o ogromnym sercu nie tylko troszczy się o zdrowie swoich pacjentów, w tym głównie seniorów, ale daje im wiarę i nadzieję, że ludzkie życie ma sens i może być szczęśliwe na każdym jego etapie. O marzeniach, ogromnej empatii i miłości do ludzi, o dynamicznym rozwoju firmy, a także o konieczności podejmowaniu ryzyka…
Zanim stworzyła Pani tak ogromne centrum medyczne jakim jest BETAMED, pracowała Pani jako pielęgniarka. Podobno praca w szpitalu była Pani marzeniem od dzieciństwa. Skąd pomysł, żeby pójść taką drogą?
Tak, to prawda, marzyłam już o tym jako mała dziewczynka. Mając trzy latka zachwycałam się zapachem szpitala na płaszczu mojej cioci pielęgniarki. Wyobrażałam sobie, że kiedyś też tam będę pracować. W przedszkolu rysowałam siebie w czepku i fartuszku pielęgniarskim. Kiedy byłam chora i leżałam w szpitalu w pierwszej klasie szkoły podstawowej, chodziłam z pielęgniarkami po pokojach chorych, przyglądałam się ich pracy i chciałam im pomagać. Po prostu było to moim marzeniem od zawsze. Jestem wrażliwa na cierpienie innych. Mój tato doradzał mi, żebym została lekarzem, a nie pielęgniarką. Zmarł, kiedy byłam w siódmej klasie. Zajęłam się wtedy moją mamą i starszą o 6 lat siostrą, która do dziś ze mną pracuje.
Czyli po ukończeniu szkoły podstawowej bez wahania podjęła Pani naukę w liceum medycznym?
Można tak powiedzieć, chociaż interesowałam się też malarstwem, ale niestety, nie pobierałam żadnych lekcji rysunku, więc wybór szkoły był jednoznaczny. W trakcie nauki i praktyk w szpitalu jeszcze bardziej utwierdziłam się w przekonaniu, że jest to zawód dla mnie i moje powołanie. Cieszyłam się, kiedy mogłam ukoić ból cierpiącego czy przyczynić się do poprawy stanu jego zdrowia. Ważnym elementem tej pracy były też zawsze dla mnie pocieszanie, zmniejszanie smutku pacjenta czy jego rozweselenie. Natomiast moje zdolności artystyczne wykorzystałam później, projektując wystrój wnętrz w mojej klinice czy zajmując się modą, zakładając salon mody dla wymagających i eleganckich pań.
Jak to się stało, że zdecydowała się Pani założyć własną działalność gospodarczą? Przecież pracowała Pani w szpitalu, zgodnie z marzeniami?
Wykonywałam pracę, którą kochałam i ciągle rozwijałam w tym zakresie swoje kompetencje. Starałam się dodawać otuchy pacjentom, szczególnie tym bardziej przerażonym, czekającym na poważny zabieg chirurgiczny na okulistyce, gdzie wtedy pracowałam. Kiedy przychodzili do szpitala żartowałam, pytając: Który pokój Pacjent sobie wybiera? Dodawałam też, że dobrze trafił, bo właśnie dzisiaj organizujemy wieczorek zapoznawczy. Chorym od razu poprawiał się humor. W międzyczasie wyszłam za mąż i urodziłam dzieci. Jednak pomimo ogromnego zaangażowania zarabiałam za mało, żeby zapewnić swoim pociechom godne życie. Musiałam zaryzykować i założyć własną firmę, ale jednocześnie pokazać, jak wspólnie z personelem będziemy dbać i z sercem podchodzić do pacjentów. Marzyłam o dalszym kształceniu na wielu kierunkach studiów. Był rok 2001, zaczęłam od prowadzenia jednoosobowej działalności w niewielkim pomieszczeniu. Na początku świadczyłam głównie usługi w zakresie ozonoterapii dla osób mających problem ze wzrokiem. Miałam coraz więcej zadowolonych pacjentów, gdyż po zabiegach widzieli znacznie wyraźniej. Na rynku brakowało takich usług. Szybko musiałam zatrudnić pracowników oraz wynająć więcej pomieszczeń. Pacjenci przyjeżdżali do nas z odległych miejsc, więc zapewniałam im nocleg. Już wtedy częstowałam ich kawą, herbatą i ciasteczkami. Bardzo zależało mi, żeby ująć ich inną jakością usługi medycznej. Z czasem zaczęłam oferować także długoterminową opiekę w domu pacjenta. Miało to wiele plusów, było szczególnie dogodne dla osób starszych, ponieważ mogli przebywać nadal u siebie w domu, a jednocześnie w przyjaznej atmosferze byli pielęgnowani. W 2002 roku udało mi się wygrać konkurs i podpisałam kontrakt z Kasą Chorych, dzięki czemu mogłam świadczyć usługi w domach pacjentów, nie obciążając ich opłatami. Popyt na tego rodzaju usługi okazał się ogromny.
W międzyczasie poszerzała Pani też swoje kwalifikacje
Tak, skończyłam magisterskie, a później doktoranckie studia ekonomiczne, a także MBA z zarządzania. Ukończyłam też wiele studiów podyplomowych, w tym zarządzanie służbą zdrowia czy integrację europejską, posiadam także specjalizację z geriatrii. Przed egzaminami, to często moje dzieci przepytywały mnie z materiału, który musiałam zdawać i były ze mnie dumne.
Rozumiem, że oprócz ozonoterapii, BetaMed szybko poszerzył swoją ofertę zabiegów medycznych?
Naturalnie, wyspecjalizowaliśmy się także w opiece nad osobami mającymi problemy z samodzielnym oddychaniem. Są to nie tylko osoby starsze, ale także niemowlęta oraz właściwie pacjenci w każdym wieku. Część z nich korzystała z zabiegów wykonywanych w domu, innych stan był cięższy, ale nie musieli być hospitalizowani. Dla nich zdecydowałam się założyć Klinikę Medical Active Care. Była to niemalże pionierska instytucja w Polsce pod względem różnorodnego wachlarzu usług. Pojawiło się wielu pacjentów, również z innych województw. Musiałam zatrudnić więcej specjalistów. Mnóstwo czasu zajmowało mi zarządzanie, gdyż firma dynamicznie się rozwijała. Z czasem zaczęło mi brakować bezpośredniego kontaktu z pacjentami, dlatego zaryzykowałam i zbudowałam w 2014 r. nowoczesną klinikę BetaMed S.A. Medical Active Care w Chorzowie, biorąc na siebie kredyt na kwotę 60 mln złotych.
Poszerzyliśmy także nasze usługi w obszarze medycyny estetycznej, zakupiliśmy niezwykle innowacyjne oraz skuteczne lasery o szybkim i bezbolesnym działaniu, np. do usuwania owłosienia, bielactwa, nadpotliwości czy ujędrniania ciała. Ponadto, zakupiłam najlepszy sprzęt do gastroskopii, kolonoskopii, usg, które posiada wiele głowić dla wielu specjalistów.
Obiekt ten wyraźnie wyróżnia się na polskim rynku…
To prawda, jestem z tego dumna i naprawdę spełniona. Powiem może coś trudnego, ale prawdziwego – nigdy nie zamierzałam prowadzić tu tzw. umieralni. Chciałam zająć się seniorami z sercem, dlatego zatrudniamy tu nie tylko ekspertów, ale przede wszystkim personel, który kocha swoją pracę i jest ogromnie empatyczny. Wszyscy pacjenci traktowani są jednakowo dobrze, bez względu na to, czy znaleźli się w sektorze prywatnym czy państwowym. Staramy się stworzyć im domową atmosferę. Centrum medyczne wyposażone jest w nowoczesne gabinety i wysokiej jakości sprzęt medyczny, np. RTG – wykonujemy pełen zestaw badań z zakresu diagnostyki obrazowej. W klinice mamy klimatyzowane pokoje z respiratorami oraz centralną instalacją tlenową, itp. Mamy także maseratory, które utylizują jednorazowe baseny i kaczki oraz piękne łazienki z łóżko-wannami.
W pokojach znajdują się funkcjonalne meble, w jednym nawet ruchome, wygodne łóżka z piękną pościelą w gwiazdki lub serduszka, ściany są ozdobione wspólnymi zdjęciami ze mną i personelem oraz wycinkami wykonanymi przez pacjentów. W każdym pokoju znajdują się telewizory, fotografie rodzinne oraz kwiaty na oknach. Stawiamy na aktywność intelektualną oraz ruchową seniorów, co bardzo dobrze wpływa na ich psychikę i ogólnie dobre samopoczucie. Pacjenci chodzą we własnych ubraniach, a nie w piżamach, mogą wybrać się do kościoła, który znajduje się na terenie BetaMedu. Mogą pójść do pięknego ogrodu, w którym są altanki ze stołami, a na nich obrusy w kratkę. Jest tam dużo kwiatów, maliny, jeżyny, alejki, po których mogą się przechadzać lub jechać na wózku. Korzystają też z kawiarni, dancingu czy z zajęć plastycznych. Co ważne, dbamy, aby seniorzy mieli kontakt z młodszymi ludźmi poprzez wydarzenia o wymiarze międzypokoleniowym. Zapraszamy szkoły lub przedszkola, które występują dla naszych pacjentów, organizujemy przedstawienia teatralne, operowe, muzykoterapię, tańce. Powstał również Klub Seniora, do których należą ludzie mieszkający w Chorzowie lub okolicznych miasta.
Otworzyliśmy także SPA, gdzie w określone dni i godziny seniorzy mogą korzystać z usług kosmetycznych czy masaży wykorzystując rabaty.
Ile osób korzysta z możliwości pobytu stałego?
Ośrodek BetaMed S.A. Medical Active Care w Chorzowie, gdzie mieści się siedziba naszej firmy, działa od czterech lat i posiadamy tu sto łóżek. Oferujemy pobyt kilkugodzinny, całodobowy, kilkudniowy oraz stały. Uważam, że w najlepszej sytuacji są seniorzy, którzy mogą pozostać we własnych domach, gdzie we własnym środowisku czują się najlepiej, a pielęgniarki przychodzą i pomagają im w codziennych czynnościach czy przeprowadzają zabiegi medyczne. Niestety, nie wszyscy seniorzy mogą mieszkać sami ze względu na ich stan zdrowia, zagrażałoby to po prostu ich bezpieczeństwu.
Może właśnie dzięki temu zaangażowaniu i empatii macie tu tak dużo pacjentów?
Zatrudniamy około 3 tys. pielęgniarek, lekarzy, rehabilitantów i opiekunów, a w tym 200 osób koordynujących ich działalność. Pacjentów natomiast w naszych ponad 90 oddziałach, w 11 województwach, mamy około 5 tysięcy, z czego ponad 80% to seniorzy. Nie wyobrażam sobie zatrudniania ludzi, którzy pracowaliby tu bez przyjaznego nastawienia do pacjentów, ich rodzin czy siebie nawzajem. Osoby, które odbierają telefony, rozmawiają z pacjentami oraz ich rodzinami, dlatego muszą być miłe i uprzejme – reprezentują naszą firmę oraz moją osobę. Mówię im już podczas rozmowy kwalifikacyjnej, że rozdajemy tu dobro, pozytywną energię i miłość. Dzięki klinice w Chorzowie cieszę się, że mam bliski kontakt z naszymi podopiecznymi, znam ich po imieniu, pamiętamy także o ich urodzinach i wręczamy kartki urodzinowe z życzeniami. Przytulam ich i mówię, że ich kocham. Oni oddają mi to z nawiązką, widzę to w ich spojrzeniu. Wysyłają mi też serdeczne smsy z podziękowaniami, serduszkami.
Stworzyła Pani także w ramach kliniki miejsce, gdzie starsi ludzie mogą się socjalizować, skąd ten pomysł?
W naszym kraju niestety często zdarza się, że starsi ludzie alienują się od pozostałej części społeczeństwa. Ja się z tym zdecydowanie nie zgadzam. Uważam, że powinni się spotykać w świetlicach lub podobnych miejscach i ciekawie spędzać czas, ponieważ każdorazowe wyjście seniorów z domu mobilizuje do aktywnego życia i sprawia, że ich życie jest szczęśliwsze. Właśnie z tego powodu zorganizowałam takie miejsce w mojej klinice. Podobne działania wskazane są również dla osób niepełnosprawnych. Moja klinika stawia na aktywność i profilaktykę. Propagujemy ruch, który jest najważniejszy w terapii, gdyż wpływa korzystnie na kondycję zarówno ciała, jak i umysłu, co wydłuża nam życie i poprawia jego jakość.
Ważnym kierunkiem naszej działalności jest także prowadzenie szkoleń dla rodzin osób starszych, poświęconych temu jak opiekować się takimi osobami, szczególnie z tak poważnymi schorzeniami jak Alzheimer. Udzielamy im również wsparcia psychicznego, szczególnie kiedy dzielą się z nami swoimi przeżyciami, często cierpieniem i nie chcą oddać swoich rodziców do zakładów opieki.
Usługi medyczne świadczone w BetaMed są przeznaczone także dla innych grup wiekowych. Co wchodzi w ich zakres?
Pacjentom oferujemy kompleksową opiekę medyczną. Zapraszamy do Poradni Lekarza Rodzinnego (POZ) – gwarantujemy nieodpłatną opiekę lekarza internisty (w ramach umowy z NFZ) oraz konsultacje u lekarzy specjalistów: alergologa, chirurga, diabetologa, kardiologa, laryngologa, neurologa, okulisty, stomatologa, ortopedy oraz medycyny pracy. W naszej placówce można także skorzystać z profesjonalnych konsultacji u psychologa. Wielospecjalistyczna przychodnia powstała z myślą o osobach, które chcą skorzystać z prywatnej opieki medycznej.
Czy prowadząc firmę trzeba być odważnym?
Często słyszę, jak ludzie mówią mi, że mam „wyczucie w biznesie”. Dużo ryzykuję, jednak uważam, że trzeba to robić, ale mądrze i z rozwagą. Z jednej strony nie można przesadzać, ale też nie należy nadmiernie bać się inwestycji. Trzeba niestety ponieść pewne koszty, żeby potem to się zwróciło. Zawsze podkreślam, że należy dbać o personel – to kiedyś zaprocentuje. Chyba w całym moim życiu zawsze gdzieś ryzykowałam i to bardzo. Byłam taką osobą, która stawia sobie cele. Pytałam siebie, dlaczego mam czegoś nie zrobić, jeśli czuję taką możliwość.
Skąd u Pani takie ogromne pokłady dobrej energii?
Moje dzieci też mnie często o to pytają. Wynika to stąd, że robię to, co jest moją ogromną pasją i daje mi satysfakcję. Czasem śpię tylko 3 do 5 godzin dziennie, bo muszę znowu gdzieś jechać, na konferencję czy spotkanie biznesowe. Kiedy wyjeżdżam w delegację czy nawet na urlop, to codziennie dzwonię do BetaMedu i rozmawiam z pracownikami. Nie wyobrażam sobie urlopu z wyłączonym telefonem. Wtedy wszyscy jesteśmy spokojniejsi, pracownicy i pacjenci wiedzą, że nawet jak jestem na końcu świata, to o nich myślę. Klinikę też budowałam jak własny dom. Wybierałam kafelki czy inne elementy wystroju, nie dlatego, że nie ufam innym i nie deleguje obowiązków, tylko dlatego, że lubię, żeby wszystko wyglądało tak, jak sobie wymarzyłam. Biorąc 60 milionów kredytu nie chciałabym się denerwować, że pieniądze te nie zostały odpowiednio zainwestowane.
Jaki jest Pani znak zodiaku?
Wodnik. Nie boję się zmian, co 7 lat gdzie indziej mieszkam, bo akurat tak w życiu wyszło. Głównie też sama wychowałam trójkę dzieci. Najmłodszy jest jeszcze nastolatkiem. Nie popieram rozwodów, ale czasem jest to jedyne wyjście i mówię to też pracownikom, którzy martwią się z tego powodu. Pozostaję w dobrych relacjach z moimi obydwoma byłymi mężami, a dzieciom powtarzam, że mają wspaniałego tatę. Chcę, żeby czuły się szczęśliwe i wiem, że są.
Jest Pani delikatną, wrażliwą kobietą, ale potrafi Pani zdecydowanie zarządzać firmą.
Jedno drugiego nie wyklucza. Jestem osobą konsekwentną, zdecydowaną, odważną, ale w pracy stawiam na rodzinną i miłą atmosferę. Kocham ludzi. Pracownicy i pacjenci też odwzajemniają moją sympatię. Pracownicy wysyłają mi miłe smsy z serduszkami, podziękowaniami. Dla mnie sukcesem jest to, jeśli pracownik przychodzi do pracy zadowolony, bo lubi to, co tu robi i czuje się dobrze traktowany. Zdarza się, że przytulę kogoś na powitanie. Myślę, że czują się w pracy dowartościowani i rozdają swoją radość naszym pacjentom. Mam przyjazne relacje z pracownikami, organizujemy wspólne wigilie, itd. Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa. Osoby z działu HR dobrze znają mój charakter i oczekiwania, dlatego na finalną rozmowę kwalifikacyjną wybierają kandydatów, którzy są otwarci oraz empatyczni. Po tylu latach, po wymianie kilku zdań potrafię ocenić daną osobę jako kandydata do nas do pracy.
Po za tym wiem, że trzeba się rozwijać i akceptować konieczność zmian. W pracy ciągle coś się zmienia, a uświadomiłam sobie to po przeczytaniu książki „Kto zabrał mój ser”. Już teraz wiem, że nie należy przyzwyczajać się za bardzo do stałej sytuacji, bo ona zawsze może się zmienić. Umiejętności organizacyjne są tu także niezbędne, żeby odpowiednio zarządzać zmianami i dostosować się do różnych wymogów. Od kiedy zaakceptowałam ten fakt, jest mi łatwiej.
Rozwija Pani swoją działalność także poza granicami Polski oraz Europy. Pełni Pani też wiele innych funkcji, w tym honorowych. Czy to prawda, że otrzymała Pani jako pierwsza tytuł ambasadora biznesu Nevady w Polsce i na świecie?
Ten tytuł przyznał i wręczył mi osobiście gubernator Nevady Brian Sandoval za to, że promowałam Nevadę jako stan przyjazny przedsiębiorcom. Mówiłam to we wszystkich artykułach, wywiadach, w radiu czy telewizji. Opowiadałam o tym przez 3 lata, ponieważ sama odczułam pomoc i wsparcie przy otwieraniu BETAMED International. Razem z m.in. polskim konsulem honorowym, Johnnem Petkusem, dyrektorem ds. rozwoju Nevady, Chrisem Sanchez, z panią dyrektor Izby Polsko-Amerykańskiej, Iwoną Pozorski, oraz jej dyrektorem, Jakubem Menrala oraz z polskiej strony z marszałkiem województwa śląskiego i Regionalną Izbą Gospodarczą w Katowicach, organizowaliśmy wyjazdy i spotkania dla przedsiębiorców i uczelni obustronnie. Współorganizuję misje gospodarcze dla polskich innowacyjnych przedsiębiorców, którzy mają tam preferencyjne warunki. Zorganizowano specjalnie dla mnie spotkania w szpitalach, uczelniach, żeby dowiedzieć się więcej na temat naszych usług oraz jakiego potrzebuję personelu medycznego. Poproszono mnie, żebym otworzyła swój oddział w Las Vegas. Przedstawiano mnie z entuzjazmem wielu ważnym osobom, które miały mnie wspierać. Byłam ogromnie wzruszona, w jak ciepły sposób mnie witano, przedstawiano i motywowano do działań jako przedsiębiorcę. Przedstawiam w Polsce oraz podczas zagranicznych podróży dynamikę rozwoju tego amerykańskiego stanu. Mówię o tym, w jaki sposób szuka start-upów, nowych pomysłów, firm, które chcą tam inwestować i rozwijajać rynki zbytu. Robię to z entuzjazmem, gdyż sama jestem dowodem, że można tam założyć i rozwijać firmę. Pojawili się nowi przedsiębiorcy, zaczęły się kolejne misje gospodarcze. W Nevadzie weszły także w życie pozytywne zmiany legislacyjne na rzecz inwestorów.
Ma Pani wiele obowiązków i pełni Pani wiele funkcji społecznych, również w polskich organizacjach, jak Europejski Klub Biznesu czy Krajowa Izba Gospodarcza, itd. Jak Pani ładuje baterie?
Biegam, podróżuję, tańczę i przede wszystkim spotykam się z moimi przyjaciółmi. Właśnie w tym wszystkim uczestniczą moje dzieci i rodzina. Kocham każdy rodzaj muzyki, muzykę latynoską, weselną, uwielbiam piosenkę: „A ja będę Twym Aniołem”. Myślę, że wspólne spędzanie czasu oraz międzypokoleniowa wymiana energii uczy nas szacunku do osób starszych, którymi, jeśli dotrwamy, wszyscy się kiedyś staniemy…