Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa od 2002 roku, stawia na dynamiczny rozwój miasta i dialog z mieszkańcami. Nam opowiedział, z czego jest wyjątkowo dumny. Gratulujemy Panu Prezydentowi uzyskania tytułu Lidera z powołania w kategorii Lider XXI w.
Kiedy patrzy Pan na swoje miasto, które rozwija się najszybciej w Polsce, to…
Jestem bardzo zadowolony. To nie są czcze słowa, bo na co dzień słyszę opinie mieszkańców, którzy chwaląc się swoim miastem, z dumą obwożą rodziny i znajomych po Rzeszowie. Oczywiście są również sceptycy, którzy twierdzą, że z powodu dużej liczby inwestycji miasto zostanie zabetonowane. Większość jednak cieszy się z tego, jak Rzeszów się zmienia. Na dowód przytoczę dane – mamy ponad 220 tysięcy mieszkańców, a tzw. odpływ jest minimalny. Ostatnio przybyło nam 60 tysięcy mieszkańców, a gdyby policzyć także tych, którzy nie są zameldowani, to liczba ta byłaby kilkakrotnie wyższa. Najbardziej cieszy mnie napływ ludzi młodych – średnia wieku to teraz 39 lat. Rodzi się też coraz więcej dzieci. Z tym wiąże się oczywiście konieczność budowy nowych żłobków, przedszkoli, mieszkań. Uwielbiam patrzeć, jak dzieciaki szaleją przy fontannie multimedialnej, piszczą, śmieją się… To cudowny widok. Niektórzy się śmieją, że „Ferenc wysysa mieszkańców z innych miejscowości”. No i niech się śmieją, a ja robię swoje.
Rzeszów to rzeczywiście dobre miejsce na biznes i na życie. Macie tu także uniwersytet, uczelnię medyczną…
Wybudowałem mieszkania dla wykładowców uniwersyteckich, żeby chcieli u nas pracować, bo rzeczywiście zainteresowanie studiami jest ogromne. Na jedno miejsce na wydziale lekarskim jest 58 chętnych. Uważam, że uczelnie to podstawa rozwoju miasta. Wielu wykształconych ludzi potem zostaje, prowadzą firmy, przyczyniają się do rozwoju miasta. Nasza Politechnika jest też bardzo znana, a przede wszystkim najbardziej oblegany kierunek – lotnictwo. Poza tym, staramy się dostosowywać ofertę edukacyjną do potrzeb rynku pracy. W jednym z techników – w Zespole Szkół Mechanicznych – przygotowujemy młodzież do pracy w branży lotniczej. W ofercie znajdują się takie zawody jak technik awionik, czy technik mechanik lotniczy. Ogromny rozwój przeżywa również branża IT, dlatego w ramach współpracy z Microsoftem, wprowadziliśmy do szkół podstawowych dodatkowe zajęcia z programowania.
Chce Pan powiedzieć, że w Rzeszowie wszyscy są ze wszystkiego zadowoleni?
– No nie… Różne są sytuacje. Ostatnio grupa mieszkańców była u mnie, bo przy fontannie przeszkadzają im krzyki dzieci… Cóż, każdy ma czasem gorszy dzień. Ja spotykam się z mieszkańcami regularnie w każdą środę i zawsze zastanawiam się, jaki to będzie dzień. Raz jest miło i sympatycznie, ale czasem bywa naprawdę trudno. Trzeba się wtedy uzbroić w cierpliwość, i zrozumieć ludzi. Każdego, kto do mnie przychodzi muszę wysłuchać, nawet pani, która od 5 lat szuka zaginionego pieska. Taka już jest rola gospodarza miasta. Bardzo często mam też spotkania z inwestorami, którzy chcą działać na terenie Rzeszowa.
Mieszkańcy akceptują pańskie decyzje odnośnie rozszerzenia granic miasta?
Młodzi ludzie do 24. roku życia w stu procentach akceptują je, bo widzą efekty zmian. W okoliczne miejscowości zainwestowaliśmy dwa miliardy złotych. Powstała w nich infrastruktura podziemna i naziemna, placówki kulturalne i edukacyjne. W sumie realizujemy teraz ponad trzysta inwestycji. I to mnie właśnie buduje. W tej chwili wznosimy 24 wieżowce. Niektórzy nie chcą takich wysokich budynków, ale przecież wszystkie są potrzebne. W centrum budujemy tzw. plac garncarski, który zaprojektowali architekci z Hiszpanii.
Myślę, że zarządzanie takim dużym miastem nie jest łatwe, korzysta Pan z pomocy ekspertów?
Tak, jestem ekonomistą, ale podczas zarządzania tak dużym miastem napotykam wiele spraw, na których mogę się nie do końca znać, np. jeśli chodzi o inwestycje czy wydatki. Ale nie mam skrupułów, gdy trzeba wyrazić własne zdanie, zwłaszcza jeśli jestem do czegoś przekonany. Wtedy uparcie bronię swojego stanowiska. Jestem człowiekiem konsekwentnym. Gdy trzeba działać, nie ma dla mnie znaczenia, która jest godzina, bo ja prezydentem jestem całą dobę, siedem dni w tygodniu.
Rzeszów słynie z organizowania mnóstwa imprez kulturalno-artystycznych i sportowych.
– Rocznie organizujemy około 2 tysięcy rozmaitych imprez. Nieraz jest ich nawet kilka dziennie. W sierpniu np. odbył się XVIII Światowy Festiwal Polonijnych Zespołów Folklorystycznych, na który dotarli uczestnicy z 33 krajów. Przekazałem polonusom symboliczne klucze do miasta, ulicami przeszedł barwny korowód, a potem miały miejsce występy zespołów i jarmark rękodzieła. Był też koncert Haliny Mlynkovej. W czerwcu współorganizowaliśmy Europejski Stadion Kultury. To największa na Podkarpaciu tego rodzaju muzyczna impreza. Od 2013 roku odbywa się ona w ramach festiwalu Wschód Kultury, który integruje środowiska artystyczne miast Polski Wschodniej i artystów Partnerstwa Wschodniego (Armenii, Azerbejdżanu, Białorusi, Gruzji, Mołdawii i Ukrainy). Festiwal Wschód Kultury jest realizowany przez Narodowe Centrum Kultury i trzy Polskie miasta: Rzeszów, Lublin oraz Białystok. Przedsięwzięcie odbywa się dzięki zaangażowaniu środowisk twórczych, samorządów wschodniej Polski oraz Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W tym projekcie wzięło udział ponad 100 000 osób.
W lipcu zorganizowaliśmy “Toast urodzinowy dla Tomasza Stańki”. To dwudniowa impreza ku czci nieżyjacego już wirtuoza trąbki Tomasza Stańki, który jest honorowym obywatelem Rzeszowa. Pierwszego dnia muzycy występowali w Warszawie, a drugiego u nas, przy fontannie multimedialnej. To był przepiękny koncert światowej klasy. Grali uznani mistrzowie tego gatunku muzyki, m.in. kwartet Tomasza Stańki z Nowego Jorku. W tym roku odbyła się też Gala Bokserska, którą transmitowano w telewizji. Organizujemy również imprezy aktywizujące osoby starsze, w tym potańcówki miejskie dla seniorów. Od 3 lat w każdą niedzielę organizujemy wycieczki autokarowe połączone ze zwiedzaniem miasta, które cieszą się niesłabnącą popularnością. Przeprowadziliśmy także mecz tenisowy z naszym miastem partnerskim z Węgier. Takich miast partnerskich Rzeszów ma 13. Z Buffalo w Stanach Zjednoczonych przyjeżdżają do nas nauczyciele, którzy uczą angielskiego dzieci i dorosłych.
Z czego jeszcze Panie Prezydencie jest Pan dumny?
– Wszystko, co robimy, robimy z myślą o mieszkańcach. To u nas powstała pierwsza w Polsce tzw. okrągła kładka nad jedną z głównych ulic. Dyskusje były gorące, jedni chwalili, inni krytykowali. A teraz? Jest to niezwykła atrakcja. Na pochylniach organizujemy pokazy mody, koncerty… Tam młodzi umawiają się na randki. Albo przy fontannie multimedialnej. Na pokazy przychodzi kilka tysięcy osób.
W samym centrum miasta założyliśmy tzw. Biały Ogród, w którym można posiedzieć i odpocząć. Na obszarze 17 hektarów, w miejscu, gdzie w 1992 roku spotkał się z wiernymi Ojciec Święty Jan Paweł II, urządziliśmy park z fontannami, strumykami i ogromnym placem zabaw. U nas można także opalać się pod palmami i to dosłownie. W miejscu dawnego wyrobiska kruszywa urządziliśmy kąpielisko i tam właśnie rosną palmy. W sezonie wypoczywa tu kilka tysięcy osób. Mamy też „Rzeszowskie piwnice”, czyli podziemną trasę turystyczną o długości 400 metrów z 15 komnatami. Podziemia powstały w XIV wieku, aby pełniły rolę schronienia podczas najazdów Turków i składu towarów. Kiedy przystępowaliśmy do prac remontowych, wszystko było zawalone. Korytarze należało przede wszystkim odkopać. To była ciężka praca, ale w tej chwili mamy mnóstwo zwiedzających. Mogą tu oni obejrzeć m.in. średniowieczne artefakty, ukryte przejścia, ciekawą ekspozycję z replikami zbroi rycerskich, broni białej i palnej oraz przedmiotami codziennego użytku, którymi posługiwali się dawni mieszkańcy Rzeszowa.
Istotna jest również ekologia. Jak miasto dba o sprawy związane ze środowiskiem naturalnym?
Staram się na własnym przykładzie pokazać, co można zrobić dla środowiska. Sam założyłem instalację fotowoltaiczną. Zaprosiłem dziennikarzy, aby wszystko obejrzeli i zadbali o odpowiednią promocję. W efekcie wiele osób poszło w moje ślady i zamontowało u siebie zestawy fotowoltaiczne. W tej chwili z całą bezwzględnością prowadzimy akcję likwidacji starych kopcących pieców. Mamy ich do wymiany jeszcze 144. Tam, gdzie likwidujemy piece, chcę prowadzić ciągi ciepłownicze, ale ludzie wciąż są oporni, bo wymaga to rozkopania ogródka. Mam nadzieję, że to wkrótce się zmieni. Dla policji kupiłem też urządzenia służące do kontroli układu wydechowego w samochodach. Są również nowe , ekologiczne autobusy, zasilane gazem ziemnym, a także autobusy elektryczne. Łącznie, tej chwili jeździ ich 78. Zakupiliśmy również służbowe samochody elektryczne na potrzeby pracowników Urzędu Miasta. Uruchomiliśmy również wypożyczalnię rowerów, hulajnóg oraz skuterów elektrycznych. Coraz więcej mieszkańców przesiada się z samochodów na alternatywne środki komunikacji. Aby zachęcić mieszkańców do korzystania z komunikacji miejskiej, wprowadziliśmy w ubiegłym roku darmowe bilety dla dzieci i młodzieży szkolnej. Wprawdzie normy zanieczyszczenia powietrza nadal są przekroczone, ale robimy wszystko, co w naszej mocy.
Z których rzeszowskich firm jest Pan najbardziej dumny?
– Byłbym niesprawiedliwy, gdybym jakieś wymieniał, ponieważ wszystkie firmy działają prężnie. Teraz z firmą D.A. Glass będziemy na przykład robić nowy system oświetlenia przejść dla pieszych. Inne firmy włączają się z kolei do organizacji imprez kulturalnych i sportowych. No, ale przede wszystkim tworzą nowe miejsca pracy dla mieszkańców, a to przekłada się na wyższe wpływy z podatków, a tym samym inwestycje na rzecz lepszego życia mieszkańców. W 2018 roku w czerwcu wpływy z PIT wzrosły o 141 proc. Za chwilę ruszy budowa fabryki systemów oświetleniowych.
A jakie są Pana marzenia i aspiracje na najbliższą przyszłość?
– Półtora roku temu byłem w Rotterdamie, widziałem tam autobusy autonomiczne, czyli sterowane komputerowo. Chciałbym, aby takie pojazdy służyły także naszym mieszkańcom. Są wyjątkowo bezpieczne. Mój zastępca od innowacji przygląda się teraz takiej formie transportu publicznego w Lyonie.
Oczywiście planów mamy wiele, a współpracujemy nie tylko z miastami partnerskimi, ale także z Chinami czy Koreą. Myślę, że efekty naszej międzynarodowej współpracy będzie można zobaczyć już wkrótce.
Najważniejsze, by miasto systematycznie się rozwijało i przyciągało nowych inwestorów, a także zwykłych ludzi, którzy właśnie w Rzeszowie znajdą najlepsze miejsce do pracy i godnego życia.
Tadeusz Ferenc to ekonomista, polityk i poseł na Sejm IV kadencji, od 2002 roku Prezydent Rzeszowa.
Od 1956 do 1963 roku pracował jako robotnik w WSK Rzeszów. Następnie, do 1972 r. był kierownikiem magazynu. W latach 1972-1981 pełnił funkcję zastępcy dyrektora przedsiębiorstwa Transbud Rzeszów. W 1975 roku ukończył studia na Wydziale Ekonomicznym Akademii Ekonomicznej w Krakowie. Od 1981 do 1984 roku był kierownikiem w przedsiębiorstwie Budimex. Potem, do roku 1985 pełnił funkcję zastępcy dyrektora Rzeszowskich Zakładów Naprawy Samochodów. W latach 1985–1991 kierował Miejskimi Zakładami Budownictwa Mieszkaniowego. W 1993 roku został prezesem Spółdzielni Mieszkaniowej „Nowe Miasto”. Funkcję tę pełnił do roku 2001. Jest żonaty, ma jedną córkę.
Beata Sekuła, Anna Szwed