Z miłości do piękna i prawdy

0
692
Aneta i Edgard Skarżyńscy

Rozmowa z Anetą Skarżyński – piękną i niezwykle utalentowaną artystką: śpiewaczką, malarką i powieściopisarką, laureatką tytułu Kobieta Charyzmatyczna oraz z Edgardem Skarżyńskim – ekonomistą, przedsiębiorcą, prezesem Fundacji Polonia Union, laureatem tytułu Lider z powołania na temat powstawania wyjątkowej sztuki, różnorodności kultur, które powinny wzbogacać, a nie dzielić narody oraz promowaniu artystów, a także pomaganiu osobom pochodzenia polskiego poza granicami kraju.

Tworzycie wspaniale uzupełniające się małżeństwo, łączy Was też kresowe pochodzenie…

Edgard: Urodziłem się w Grodnie. Studiowałem w Mińsku na Białoruskim Uniwersytecie Państwowym na Wydziale Radiofizyki i Elektroniki, a następnie na Białoruskim Uniwersytecie Ekonomicznym na Wydziale Finanse i Bankowość. Od czasu ukończenia studiów byłem związany z przemysłem i handlem, w tym zagranicznym, w zakresie produktów rolno-spożywczych. Pracowałem również jako ekonomista, przez kilka lat piastowałem stanowisko prezesa państwowej agrofirmy. Na przełomie lat 80. i 90. XX w. pełniłem funkcję wiceprezesa Urzędu ds. produkcji, zaopatrzenia i handlu produktami owocowo-warzywnymi Państwowego Komitetu Agroprzemysłowego Białorusi. Od lat 90. XX w. działałem w opozycji demokratycznej. Powróciłem do Polski w 2004 r. Zainicjowałem i doprowadziłem do zmian w ustawodawstwie o obywatelstwie polskim, polegających na wprowadzeniu dotychczas polskiemu prawu nieznanych dwóch instytucji odzyskania obywatelstwa polskiego: uznania za obywatela polskiego oraz przywrócenia obywatelstwa polskiego osobom pochodzenia polskiego, mieszkającym poza granicami kraju. W obliczu bezprawia na gruncie prawa, tj. braku w prawie polskim przepisów regulujących tryb odzyskania obywatelstwa polskiego wg obowiązującej konstytucyjnej zasady prawa krwi (ius sanguinis) przez osoby pochodzenia polskiego mieszkające poza granicami kraju – co stanowiło dyskryminację tej grupy osób – jednoosobowo podjąłem się inicjatywy zmian w prawie w zakresie trybu odzyskania obywatelstwa polskiego. Podwalinami tych działań były losy mojego rodu. Rodzina po linii ojca wywodzi się z ziemi łomżyńskiej. Na terenach Grodzieńszczyzny II Rzeczypospolitej Polskiej dziadkowie osiedlili się jako osadnicy wojskowi, otrzymując nadziały ziemskie za udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Historia rodzinna z tamtych lat została szczegółowo opisana w artykule pt. Stanisław Skarżyński (1896-1939) – uczestnik wojny polsko-bolszewickiej i obrony Grodna – do przeczytania którego gorąco zachęcam – a który ukazał się w czasopiśmie „Niepodległość i Pamięć” (numer: 2024, nr 4 (88) wydawnictwa Muzeum Niepodległości w Warszawie.

Aneta: Natomiast mój pradziadek urodził się w Witebsku, a prababcia w Nowogródku. Babcia jako dziecko żyła wśród Polaków, Rosjan, Białorusinów, Litwinów, Żmudzinów i Żydów. I ta mieszanka narodowości, a co za tym idzie – kultury i sztuki, zwyczajów, obrzędów, języków, stała się babcinym naznaczeniem. Pamiętam, że stale podkreślała: różni nas wiele, ale to, co różni nie musi nas dzielić. Ja urodziłam się i dorastałam w Szczecinie. Studiowałam we Wrocławiu – to miasto mojego serca, a potem przeprowadziłam się do Warszawy i tu poznałam męża.

Talent to jakieś 20 procent, a reszta to ciężka praca. (…) Na to, by być profesjonalistą pracuje się wiele lat. Mawia się, że najtrudniejszych jest pierwszych piętnaście lat, a potem jakoś już idzie, i to jest akurat prawda – uważa Aneta Skarżyński

Jesteś absolwentką dwóch wrocławskich uczelni artystycznych: Akademii Muzycznej i Akademii Sztuk Pięknych. Skąd takie zamiłowanie do sztuki?

Chyba zostałam tym naznaczona od urodzenia. Bo pierwsze słowa jakie usłyszałam, kiedy położna pokazała mnie mamie, brzmiały: ma pani córkę, ale ona jest taka brzydka… Widocznie już wtedy podświadomość zakodowała, że aby przeżyć i nie czuć się odrzuconą muszę operować pięknem. Mama oczywiście opowiadała mi tę historię ze śmiechem, jednak podświadomość jest pozbawiona poczucia humoru, skoro piękno stało się moim namaszczeniem. Odkąd sięgam pamięcią kochałam sztukę. Chodziłam na zajęcia dziecięcego teatru do Pałacu Młodzieży w Szczecinie. Grałam też na fortepianie, komponowałam. Potem dostałam się na Wydział Wokalno-Aktorski Akademii Muzycznej. Już na drugim roku studiów w Akademii Muzycznej zagrałam Królewnę Śnieżkę w musicalu Krasnoludki, krasnoludki w reżyserii Marii Wałcerz, wystawionym w Operze Wrocławskiej, po czym Jan Szurmiej zaprosił mnie do Operetki Wrocławskiej, gdzie występowałam jako solistka. Dużo się wtedy działo, gościnnie grałam w Teatrze Dramatycznym w Legnicy, potem znów w Operze.

Śpiewasz mezzosopranem, twój repertuar obejmuje hity operowe, pieśni oraz autorski program opera-painting-performance. Co jest ważne w nauce śpiewu?

Chodzi o to, żeby nauczyć się techniki wokalnej, umieć to artystycznie przedstawić i odtworzyć utwór zgodnie z zamysłem kompozytora. Talent to jakieś 20 procent, a reszta to ciężka praca. Nie uważam siebie za osobę wybitnie utalentowaną, a raczej za pracowitą. Każdy śpiewak jest instrumentem, trzeba ćwiczyć nie tylko mięśnie strun głosowych, ale i mięśnie całego ciała, przepony, nóg. Na to, by być profesjonalistą pracuje się wiele lat. Mawia się, że najtrudniejszych jest pierwszych piętnaście lat, a potem jakoś już idzie, i to jest akurat prawda!

Dlaczego zainteresowałaś się malarstwem?

Pochodzę z rodziny utalentowanej plastycznie. Wszyscy bracia mojej mamy malowali, byli ode mnie dużo bardziej uzdolnieni. Mama też miała talent plastyczny, ale nie dostała podwalin nauki i pozostał na etapie uzdolnień. W wieku 23 lat poznałam cudownego człowieka, mojego Mistrza, który dostrzegł we mnie pewne uzdolnienia i potrafił okiełznać zrywny temperament. Bo ja wtedy byłam jak szalony młody rumak. Mówił: nie tędy, może tamtędy, spróbuj tego, a może tamtego. Wiele mu zawdzięczam. To był człowiek obdarzony wielkim poczuciem humoru i często śmiał się ze mnie: wiesz, jak ty zostaniesz śpiewaczką, to będziesz jadła tylko wtedy, gdy ktoś cię zaprosi na obiad, a jak zostaniesz plastyczką – to psu z miski wyrwiesz, jeśli zaś połączysz jedno z drugim, to już sama będziesz w stanie się utrzymać. Przekonał mnie, że nie warto zasklepiać się w jednym rodzaju sztuki. I jestem mu za to wdzięczna

Masz Anetko na swoim koncie ponad 80 wystaw, wiele Twoich prac znajduje się w prywatnych kolekcjach koneserów, część w zbiorach, m.in. Muzeum Papiernictwa w Dusznikach Zdroju czy Muzeum Niepodległości w Warszawie. Którą z wystaw szczególnie wspominasz?

Tę, która przyniosła najwięcej radości dzieciom chorym na białaczkę: „Z dziecięcych snów”. Miała miejsce we Wrocławiu w 2004 r., zorganizowano wówczas licytację, a dochód z niej przeznaczono na rzecz onkologii i hematologii dziecięcej. Oczywiście to była kropla w morzu potrzeb. Prace, o tematyce kwiatów widzianych oczyma dzieci, wykonałam techniką haftu ręcznego nićmi na papierze. Tworzyłam miniatury w kształcie elipsy o wymiarach 15 x 10 cm. Z biegiem czasu kolekcja rozrosła się do ponad 300 sztuk. W międzyczasie wygrałam Konkurs Twórczości Plastycznej w Namysłowie. Prace te budziły spore zainteresowanie, więc aktualnie wracam do tej techniki, lecz już z innymi motywami.

W sztuce inspiruję się antyczną ideą verum, bonum, pulchrum, czyli poszukiwania prawdy, dobra i piękna. Jako człowiekowi i artyście zależy mi, by z tymi wartościami docierać do ludzkich serc i umysłów – mówi Aneta Skarżyński

Nie jest Ci obce malarstwo olejne i akrylowe: pejzaże, brzozy, meandry, akty…

Prawda. W ASP pisałam pracę dyplomową na temat twórczości Gustave’a Courbeta i zachwyciłam się jego malarstwem erotycznym. Stworzyłam cykl obrazów z jego inspiracji, część z nich składała się na moją pracę dyplomową. Akty to najmniejszy wycinek mojej twórczości, aczkolwiek rozmiarowo są największe. Najwięcej jednak namalowałam obrazów muzycznych, ponieważ najbliższy memu sercu jest kierunek realizmu magicznego. Maluję instrumenty, one wchodzą między sobą w interakcje, opowiadają historie, symbolizują relacje międzyludzkie. Nie stronię też od abstrakcji czy pejzaży, a nawet kopiowania dzieł dawnych mistrzów.

Sztuka jest terapią?

Tak, dla mnie na pewno, ponieważ każdy z nas ma coś do przepracowania. Wstaję rano, robię śniadanie, mąż idzie do pracy i ja idę do pracy: maluję albo piszę. Wydałam kilka powieści przygodowych, zaczęło się od Wysp naftalinowych, za którą to zdobyłam w 2008 r. wyróżnienie na Ogólnopolonijnym Konkursie Literackim im. Z. Herberta w Londynie. Potem powstały Wyspy pieprzowe, Wyspy paprykarzowe oraz Podróż na Operiona i Powrót z Operiona – dedykowane anty-entuzjastom opery. Swoje książki sama ilustruję, dlatego zaczęły ze mnie intensywnie „wychodzić” obrazy muzyczne. Napisałam też sztukę teatralną, jeszcze jej nie opublikowałam. W sztuce inspiruję się antyczną ideą verum, bonum, pulchrum, czyli poszukiwania prawdy, dobra i piękna. Jako człowiekowi i artyście zależy mi, by z tymi wartościami docierać do ludzkich serc i umysłów. Uważam, że energia twórcza tchnięta przez artystę w chwili tworzenia dzieła zatrzymuje się w nim na wieki. I nawet po upływie dziesiątek czy setek lat wielu odbiorców sztuki potrafi ją odebrać i prawidłowo odczytać.

Jakie masz plany?

Przygotowuję kolejną wystawę i trzy wydarzenia muzyczno-plastyczne, które odbędą się w okresie letnim w Galerii Ado-Art, z którą stale współpracuję.

Edgardzie, a jak Ty wspierasz twórczość żony?

Działamy razem w Fundacji Polonia Union, której jednym z celów jest promowanie kultury i sztuki. Aneta pełni funkcję dyrektora ds. kultury i sztuki. Zajmujemy się organizacją wydarzeń edukacyjno-kulturalnych, recitali, koncertów, wystaw, współpracujemy z instytucjami kultury i sztuki. Promując sztukę, a co za tym idzie również wykonawców, promujemy Fundację, co jest wzajemne.

W obliczu braku w prawie polskim przepisów regulujących tryb odzyskania obywatelstwa polskiego wg obowiązującej konstytucyjnej zasady prawa krwi (ius sanguinis) przez osoby pochodzenia polskiego mieszkające poza granicami kraju – jednoosobowo podjąłem się inicjatywy zmian w prawie w zakresie trybu odzyskania obywatelstwa polskiego – mówi Edgard Skarżyński

Jak długo działa Fundacja i czym się zajmujecie?

Od 2006 r., a naszym flagowym projektem jest pomoc osobom pochodzenia polskiego poza granicami kraju w odzyskaniu obywatelstwa polskiego. Kiedy w 2004 r. powróciłem do Macierzy nie mogłem pogodzić się z tym, że muszę ubiegać się o odzyskanie obywatelstwa polskiego w drodze wniosku o jego nadanie przez Prezydenta RP. Pragnę dodać, iż pradziadek walczył przeciw caratowi i został zesłany na Syberię, ale przetrwał i powrócił do Polski. Dziadkowie, jak już wspominałem, walczyli w wojnie polsko-bolszewickiej o niepodległość Polski. Ojciec, ze względu na dzieje rodziny, w latach 50. przez 7 lat przebywał w łagrze na Syberii. Posiadam ugruntowaną wiedzę o sytuacji mniejszości polskiej na Wschodzie, znam jej problemy i potrzeby. Świadomość ta utrwala moje przekonanie o konieczności podejmowania konkretnych działań na rzecz wsparcia naszych rodaków. Przez 8 lat walczyłem o zmianę ustawodawstwa w zakresie odzyskania obywatelstwa polskiego, przywrócenia praw nabytych przez urodzenie. Poprzez złożenie skargi do Trybunału Konstytucyjnego RP o niezgodności przepisów wówczas obowiązującej ustawy z zapisami Konstytucji RP doprowadziłem do zmian regulacji ustawowych w zakresie trybu odzyskania obywatelstwa polskiego. W konsekwencji od 2012 roku w polskim prawie pojawiła się możliwość uznania za obywatela polskiego oraz przywrócenia obywatelstwa polskiego osobom pochodzenia polskiego na drodze decyzji administracyjnej, co otwiera drogę do odzyskania obywatelstwa polskiego przez szerokie grono tych osób, a więc ma wpływ na losy blisko 21 mln naszych rodaków rozsianych po całym świecie. Sprawa ta ma również inny wymiar. W sytuacji zapotrzebowania na krajowym rynku pracy na pracowników najbardziej naturalnym jest pozyskanie ich poprzez stworzenie warunków powrotu naszym rodakom z emigracji zarobkowej, a także przedstawicielom Polonii i ich potomkom rozsianym po całym świecie. Integracja tych ludzi w społeczeństwie obywatelskim jest naturalna, bowiem poprzez wspólną historię, tradycję i więzi rodzinne ci ludzie mają emocjonalny związek z krajem swoich przodków. Kolejnym kierunkiem działalności Fundacji jest obrona praw polskiej mniejszości poza granicami kraju oraz opieka nad dziećmi rodzin pochodzenia polskiego, a także dziećmi rodzin, które odnalazły schronienie w Polsce wskutek prześladowań w krajach dotychczasowego zamieszkania. Jestem też przewodniczącym Sekcji Unia Celna, Kraje Azji Centralnej i Kaukazu Izby Przemysłowo-Handlowej Polska – Azja, której jednym z kierunków działalność jest wsparcie polskich przedsiębiorców w pozyskaniu brakujących na krajowym rynku pracy pracowników, co z kolei wiąże się ze strategią powrotu do kraju naszych rodaków z diaspory polskiej poza granicami. Dążymy jednocześnie do łączenia sztuki i biznesu, przyciągając przedsiębiorców poprzez organizację wydarzeń kulturalnych.

A w jaki sposób spędzacie wolny czas?

Wspólnie. Nasze żelazne dni, kiedy odstawiamy wszystko i skupiamy się tylko na sobie to urodziny, imieniny, rocznice ślubu. Uwielbiamy kontakt z naturą, mamy swoje ulubione parki w Warszawie, w których regularnie spacerujemy.

Dorota Kolano

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj