Rozmowa z Jolantą i Adamem Zielińskimi, właścicielami firmy spedycyjnej Verocargo w Gliwicach, mianowanymi do tytułów Kobieta Charyzmatyczna i Lider z powołania na temat efektywnego zarządzania spółką, działań społecznych oraz ich licznych pasji.
Jacy byliście w dzieciństwie, czym wyróżnialiście się w szkole?
Jolanta Zielińska: Ja byłam rozrabiaką, wspinałam się po drzewach, biłam się z chłopakami, ciągle miałam odrapane nogi. Byłam bardzo żywiołowym dzieckiem. W szkole podstawowej moją energię spożytkowałam w klasie sportowej, uprawiałam koszykówkę, gimnastykę, lekkoatletykę. Poza szkołą moją pasją był taniec towarzyski. W sumie w całym moim życiu towarzyszył mi sport.
Adam Zieliński: Nauka przychodziła mi łatwo. Lubiłem chodzić do szkoły, głównie z powodów towarzyskich. Brałem udział w zajęciach SKS, trenowałem judo, uprawiam sport z dziecięcej potrzeby ruchu.
JZ: Kiedyś szkoła była całkiem inna. Nauczyciele interesowali się dziećmi, byli bardziej zaangażowani.
W jaki sposób zdobywaliście kompetencje?
JZ: Miałam dość trudną sytuację w domu, pracowałam i studiowałam jednocześnie. Skończyłam Międzynarodowe Stosunki Ekonomiczne i Problemy Globalne na Akademii Ekonomicznej. Pracowałam w hurtowni papierniczej, jako księgowa, kadrowa i w callingu – nie były to moje ulubione zajęcia, niemniej zdobyte wtedy kompetencje i szkolenia z czasem się przydały.
AZ: W szkole lubiłem wszystkie przedmioty. Tzn i ścisłe i humanistyczne. Ale nie za bardzo przejmowałem się ocenami. Skończyłem transport i logistykę na Akademii Ekonomicznej. Praktyki studenckie odbywałem w międzynarodowej firmie, zaproponowano mi pracę i spędziłem tam 9 lat. To było kluczowe doświadczenie dla utworzenia własnej firmy.
JZ: Gdy założyliśmy firmę właściwie całkowicie od początku uczyłam się branży TSL. Szczerze mnie to interesowało i zdobywanie wiedzy oraz kompetencji przychodziło mi dość łatwo. Przez pierwsze trzy lata prowadzenie i rozwój firmy było na moich barkach. Uczenie się zarządzania przedsiębiorstwem i jego funkcjonowanie całkowicie mnie pochłonęło. Wiedza teoretyczna zdobyta podczas studiów, którą uzupełniałam praktyką oraz wchodzenie w relacje z ludźmi z branży tworzyło moje kompetencje. Po prostu skupiałam się na pracy i bardzo to lubiłam. Z pasją kreowałam coś, choć nie miałam pewności co z tego będzie.
AZ: Mieliśmy kompetencje ale tez kierowaliśmy się intuicją, zdobywając nowe doświadczenie i kolejne kompetencje.
Ile osób zatrudniacie w Verocargo?
AZ: Około 60. Mamy oddziały w Cieszynie i we Wrocławiu. Prowadzimy transport drogowy, morski, ponadgabarytowy. W ludziach doceniamy wielozadaniowość. Zatrudniamy osoby które chcą i lubią się uczyć oraz które są nastawione na rozwój.
Kto jest Waszym głównym klientem?
AZ: Firmy produkcyjne i handlowe.
Jak zdobywacie klientów?
AZ: Różnie, mamy strategie i „od góry i od dołu”.
JZ: Mam wrażenie, że po latach budowania firmy, zdobywanie klientów przychodzi nam łatwiej. Wieloletnie doświadczenie w branży i wypracowana renoma bardzo nam w tym procesie pomagają. Dla nas dobro klienta zawsze było i jest na pierwszym miejscu. I jeżeli w zamian słyszymy od kontrahenta, że jesteśmy dla nich ważni, to jest to najlepszy komplement.
Z czego jesteście najbardziej dumni?
AZ: Z wszystkiego, tak bym to podsumował. Nie stawiamy sobie celów, które by nas ograniczały lub krępowały. Celem jest stabilna firma.
Lubimy przychodzić „do pracy”, spotykać się z ludźmi, wiedzieć co w trawie piszczy. Oczywiście bywają tez i ciężkie chwile, a rzeczywistość gospodarcza trochę nas przećwiczyła.
Jednym z największych powodów do dumy jest nasz zespół. Często są to ludzie, którzy uczyli się branży od zera, tak jak my kiedyś. Fascynuje nas jak dużo można osiągnąć, systematyczne pracując nad rozwojem, zdobywaniem wiedzy i kompetencji.
Zespół Verocargo
Pomagacie wielu ludziom, klubom sportowym, domom dziecka, różnym organizacjom, dlaczego to robicie?
JZ: Po prostu lubimy się dzielić.
AZ: Najczęściej wynika to z tego, że ktoś nas prosi.
JZ: Na początku było tak, że nikt nas nie znał i sami szukaliśmy potrzebujących. Teraz zgłasza się do nas wiele organizacji. Ale nie jesteśmy w stanie sprostać wszystkim potrzebom. Jest kilka stałych „miejsc” które wspieramy. Mamy możliwości pomóc, więc to robimy.
AZ: Zdarzały się sytuacje, że poczuliśmy się wykorzystani albo wmanewrowani w jakąś opowieść, która okazała się nieprawdziwa. W tej chwili jesteśmy ostrożniejsi i wolimy sami wybierać. Jola tym się zajmuje, bo ma większe wyczucie i intuicję. Działamy też symbiotycznie: pomagamy w zamian za marketing i reklamę. To bardziej promowanie marki niż pomoc. Najbardziej jesteśmy dumni z takich działań, kiedy ktoś prosi, żeby nikt nie wiedział.
W jaki sposób ładujecie baterie?
JZ: W pasjach, które realizujemy, taniec, teatr. No i oczywiście wspólne wyjazdy, najczęściej rodzinne. Mamy też swoje zwierzęta.
AZ: Lubię się wyspać. Mamy psy, dają wiele radości.
A jakie macie plany rozwoju?
AZ: Chcemy się rozwijać w sposób stabilny i bezpieczny dla naszych pracowników, klientów i dostawców.
Życzymy realizacji planów.
Dziękujemy.
Dorota Kolano
Izabela Cekiera
Beata Sekuła