Tomasz Jagodziński, dyrektor Muzeum Sportu i Turystyki w Warszawie, musiał
pokonać długą i trudną drogę, żeby z bełchatowskiego elektromontera stać się
uznanym dziennikarzem sportowym, senatorem oraz zasłużonym działaczem
społecznym. Za wniesiony trud oraz spektakularne rezultaty został nagrodzony
tytułem Lider z powołania w kategorii Lider w dziennikarstwie sportowym oraz Lider w zarządzaniu kulturą.
Z PASJI DO SPORTU
– Czytania nie uczyłem się z elementarza, ponieważ w wieku 5 lat wpadł mi w ręce „Przegląd Sportowy”. Któryś z sąsiadów dał mamie paczkę zapakowaną w tę gazetę, a ja na niej, z wypiekami na twarzy, uczyłem się składać pierwsze literki – Tomasz Jagodziński z uśmiechem opowiada, jak tworzyła się jego pasja związana ze sportem i dziennikarstwem sportowym.
Już na początku edukacji szkolnej szukał w kioskach tej gazety. Publikowana była w bardzo małym nakładzie. Wiele wyrzeczeń i uporu kosztowało go założenie prenumeraty. Z ogromnym zapałem czytał w niej o świecie i wydarzeniach sportowych. Z wyjątkowym przejęciem śledził sukcesy piłkarskiej drużyny Górnika Zabrze, która pod koniec lat 60. zaczęła wygrywać z najlepszymi zespołami w Europie, a w roku 1970, gdy miał jedenaście lat, zagrała w finale Pucharu Zdobywców Pucharu. Wtedy całkowicie zakochał się w tej drużynie i kibicuje jej gorąco do dziś.
– Sam trenowałem piłkę nożną, ale niestety, musiałem zrezygnować z regularnej gry, gdyż praca elektromontera bełchatowskiej kopalni oraz długie godziny nauki w technikum wieczorowym temu nie sprzyjały – opowiada o swojej wczesnej młodości. Nieoczekiwanie został bohaterem programu telewizyjnego „Turniej marzeń” wyemitowanego w popularnym Studio 2 TVP. Jego rozmówcą był Bogdan Tomaszewski – legenda i symbol polskiego dziennikarstwa sportowego. Wtedy Tomasz Jagodziński publicznie ujawnił swoje marzenie, że chce zostać dziennikarzem sportowym i małymi krokami, konsekwentnie to realizował. W okresie szkolnym założył własną kronikę sportową. Wycinał z gazet materiały sportowe i wklejał do zeszytu. Zapisywał również wyniki meczów, tworzył zapisy relacji sportowych. Jaka była jego radość, kiedy dowiedział się, że on, chłopak z Bełchatowa, został przyjęty na wydział Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie kandydaci nie tylko wykazywali się najwyższymi stopniami na świadectwie maturalnym, ale mieli także znanych rodziców. Jego wysiłek i pasja zostały docenione!
SUKCESY REPORTERSKIE
Pierwsze dziennikarskie kroki stawiał w audycji radiowej „Zapraszamy do Trójki” Programu III Polskiego Radia. Jego szefem był śp. Andrzej Turski, znakomity dziennikarz,
późniejszy wspaniały prezenter telewizyjnej Panoramy. Od m0istrza uczył się warsztatu. Jednak nadal marzył o pracy w redakcji prasowej. To pragnienie spełniło się niebawem, bo już na pierwszym roku studiów wywalczył sobie posadę dziennikarza „Przeglądu Sportowego”, pomimo obowiązującego wówczas zakazu zatrudniania studentów.
Już na początku pracy został wysłany na konferencję Polskiego Związku Badmintona. Początkowo opierał się temu, bo chciał zostać poważnym redaktorem, piszącym relacje z ekstraklasy piłkarskiej, a nie panem od kometki. – Polecenie służbowe wykonałem, a z konferencji wróciłem zachwycony – wyjaśnia Tomasz Jagodziński. – Zobaczyłem, że w tej dyscyplinie działają wspaniali ludzie, i że przy oglądaniu takich rozgrywek można się zarówno emocjonować, jak i zrelaksować. Dlatego zająłem się tą dyscypliną z ogromnym zaangażowaniem. Obszerne relacje i wywiady w „Przeglądzie Sportowym” spowodowały, że badminton stał się bardzo popularny i w końcu został wciągnięty na listę sportów olimpijskich. Związek docenił wkład Tomasza Jagodzińskiego w popularyzację tego sportu, odznaczając go Złotą Odznaką Zasłużony dla Polskiego Związku Badmintona.
Pracował również jako dziennikarz telewizyjny, prowadząc autorski program „Gwiazdy Sportu dzisiaj” w TVP Polonia. W 2002 r. został wiceprezesem Polskiego Radia Katowice,
gdzie pracował do 2006 roku. W międzyczasie rozwijał się też na innych polach.
SZEROKI WACHLARZ DOŚWIADCZEŃ
Tomasz Jagodziński wyróżnił się także na arenie politycznej. W 1991, w wieku zaledwie 33 lat, uzyskał mandat senatora jako kandydat niezależny z województwa piotrkowskiego. Później przystąpił do Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Pełnił również funkcję rzecznika prasowego Polskiego Związku Piłki Nożnej. Był też kandydatem na stanowisko prezesa zarządu PZPN. W 1993 roku wydał książkę Cwaniaczku, nie podskakuj poświęconą aferom w polskiej piłce nożnej. Był także członkiem rady nadzorczej GKS „Bełchatów” SSA. Te wszystkie doświadczenia doprowadziły Tomasza Jagodzińskiego do objęcia stanowiska dyrektora Muzeum Sportu i Turystyki w Warszawie.
NOWE OSIĄGNIĘCIA I CELE
Muzeum Sportu i Turystyki powstało w 1952 roku. Posiada w swoich zbiorach eksponaty od prehistorycznych po współczesne. Do najciekawszych należą grot oszczepu pochodzący ze starożytnych igrzysk liczący ponad 2700 lat, składany kajak używany przez Karola Wojtyłę oraz kolekcja siedemdziesięciu jeden medali olimpijskich wywalczonych przez polskich
sportowców.
– Jesteśmy jedynym muzeum sportu na świecie, które posiada oryginalną kolekcję ponad dwustu eksponatów z zawodów sportowych i olimpiad obozowych z czasów II Wojny Światowej – wyjaśnia dyrektor Tomasz Jagodziński. – Ponadto posiadamy unikatowe zbiory w skali światowej, z początków polskiego sportu i turystyki, otrzymujemy także medale i inne trofea od współczesnych mistrzów. Dzięki aktywnym działaniom, Muzeum Sportu i Turystyki w Warszawie zostało przyjęte do elitarnego programu Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego – Olympic Muzeums Network. Muzeum podejmuje wielu wyjątkowych gości, m.in. placówkę odwiedził Bruce Willis, który był ogromnie zaskoczony tym, że polscy mistrzowie olimpijscy do muzeum przekazują swoje medale.
Instytucja mieści się obecnie w siedzibie w Polskim Komitecie Olimpijskim, natomiast Tomasz Jagodziński wyznaczył sobie za cel wybudowanie własnego obiektu. Zgodnie z planami zagospodarowania przestrzennego Warszawy pod budowę
przyszłego gmachu wyznaczono lokalizację w bliskim sąsiedztwie Stadionu Narodowego. Dyrektor zdradza nam również, że nie wyklucza, iż będzie w kolejnej kadencji ubiegał
się o stanowisko prezesa PZPN. Życzymy realizacji kolejnych planów!
Kornelia Soga, Beata Sekuła