Joanna i Bartosz Marek – małżeństwo, które krok po kroku, z determinacją i sercem, zbudowało markę, która dzisiaj zdobywa podniebienia smakoszy w całej Polsce. Ich „Słodkie Marki” to nie tylko cukiernia – to opowieść o marzeniach, pasji, konsekwencji i… francuskich rurkach. Joanna została właśnie nominowana do tytułu Kobiety Charyzmatycznej.
Zawsze byłam towarzyska i uśmiechnięta, ale charyzmatyczną kobietą stałam się, gdy zaczęłam pracę nad sobą – rozwój osobisty zmienił moje życie – mówi Joanna Marek, która została nominowana do tytułu Kobiety Charyzmatycznej za pasję, konsekwencję i wysoką jakość w działaniu. Swoją otwartością i poczuciem humoru naturalnie od zawsze przyciągała ludzi. Po maturze wyjechała do Anglii – uczyła się języka, pracowała, rozwijała się. Jednak kiedy w jej życiu ponownie pojawił się Bartosz – jej kolega z dzieciństwa, tym razem w roli adoratora – wróciła dla niego do Polski.
– Skończyłam studia anglojęzyczne w Poznańskiej Wyższej Szkole Biznesu na poziomie licencjata, pracowałam równocześnie w liniach lotniczych. Następnie uzyskałam tytuł magistra z komunikacji w biznesie na Uniwersytecie Ekonomicznym. Pracowałam jako asystentka prezesa w prywatnej firmie, ale prace biurowe nie były moim wymarzonym zajęciem – wspomina Joanna.
Po studiach przez 7 lat zajmowała się sprzedażą kolagenu, pracując z ludźmi, budując relacje, rozwijając sieć klientów. To doświadczenie – jak sama podkreśla – dało jej ogromne wsparcie w dalszej karierze zawodowej i rozwoju własnego biznesu.
Pomysł na cukiernię kiełkował w niej od wielu lat. Już jako nastolatka podglądała swoją ciocię, która piekła znakomite ciasta, z którą też chciała otworzyć cukiernię, ale jej nauczycielem była babcia Maryla, która w młodości ukończyła kurs cukierniczy i to właśnie od niej ma m.in. przedwojenny przepis na ciasto francuskie.
– Po urodzeniu drugiego dziecka stwierdziłam: teraz albo nigdy. Upiekłam ciasta i deserki na roczek syna – wszystkim bardzo smakowały. Zaczęłam piec w domu, u mamy, sprzedaż ruszyła w internecie. To był przełom – zauważa młoda kobieta.

Joanna i Bartosz są dziś nie tylko partnerami w biznesie, ale także rodzicami trójki dzieci, którym starają się przekazać wartości takie jak pracowitość, uczciwość i pasja.
Od tamtej pory minęło 5 lat. Dziś prowadzą prężnie rozwijającą się pracownię cukierniczą, a od niedawna także sklep firmowy.
– Zaczynaliśmy od zera. Kiedyś piekliśmy w kuchni, dziś mamy nową pracownię i czteroosobowy zespół. Żona piecze, a ja zajmuję się logistyką – dodaje Bartosz Marek.
Bartosz z wykształcenia jest specjalistą w zakresie mechanizacji rolnictwa – ukończył studia w Poznaniu. Przez wiele lat prowadził własne gospodarstwo rolne w Biskupicach, specjalizujące się głównie w uprawie zbóż.
– Zawsze lubiłem pracować fizycznie, mieć kontakt z ziemią, z konkretem. Rolnictwo było moją pasją, ale kiedy z Joasią zaczęliśmy mówić o własnym biznesie cukierniczym, wiedziałem, że warto spróbować – zauważa Bartosz.
W ofercie Słodkich Marek znajdziemy torty na chrzciny, roczki, przyjęcia, wypieki dla diabetyków, a także absolutny hit – ręcznie robione rurki francuskie i napoleonki.
– Jest to bardzo pracochłonny i długi proces rzemieślniczy. To smak dawnych lat. Smak dzieciństwa. Robimy je ręcznie, jak kiedyś – i to ludzie kochają – opowiada Joanna.



Ich produkty powstają wyłącznie z lokalnych składników od sprawdzonych dostawców – owoców od zaprzyjaźnionych sadowników, mąki ze sprawdzonych młynów, jajek z kurników, w których… mieszka kogut.
– Dowiedzieliśmy się ostatnio, że obecność koguta pozytywnie wpływa na jakość jaj. Staramy się wiedzieć wszystko o produktach, z których korzystamy – śmieje się Bartosz.
Obecnie dostarczają wypieki na terenie około 120 km – m.in. do Wrocławia, Kalisza, Łodzi. Choć próbowali współpracy z hotelami, dziś skupiają się na klientach indywidualnych i rozwoju własnej sieci. Nie wykluczają współpracy z odbiorcami biznesowymi, którzy docenią smak i naturalność ich wypieków oraz włożony wysiłek, ponieważ są to to naprawdę luksusowe produkty.

W dalszych planach mają rozwój w ramach franczyzy – chcą, by Słodkie Marki mogły pojawić się także w innych miastach, prowadzane przez ludzi z taką samą pasją i dbałością o każdy szczegół.
– Franczyza to naturalny krok, ale dla nas najważniejsza zawsze będzie jakość – jakość składników, smaków, relacji z klientami i atmosfery, którą tworzymy – podkreślają zgodnie Joanna i Bartosz Marek.
Bo w Słodkich Markach każdy kawałek ciasta ma swoją historię. I smakuje dokładnie tak, jak powinien – z sercem.
Wolnych chwil mają niewiele, ale gdy się pojawią – z radością wyruszają w góry, jeżdżą na rowerach, łapią oddech po intensywnych latach budowania marki i wychowywania dzieci. Wspierają też akcje charytatywne, ostatnio uraczyli swoimi ciastkami wszystkich uczestników dobroczynnego balu Światowego Kongresu Polaków w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie na rzecz fundacji, której działania poświęcone są osobom z autyzmem.
Joanna i Bartosz Marek są przykładem na to, że marzenia warto pielęgnować. Nawet jeśli ich realizacja zajmie kilka lat. Bo smak sukcesu – jak ten ich ciast jest najlepszy, gdy powstaje z miłości i pasji.
Katarzyna Raszka
Beata Sekuła
