Łukasz Goik, dyrektor Opery Śląskiej w Bytomiu, został właśnie wyróżniony tytułem Lidera z powołania w kategorii Zarządzanie kulturą i sztuką w uznaniu za osiągnięcia instytucji na polu artystycznym, finansowym oraz społecznym. Chociaż pracuje tu od 15 lat, jest najmłodszym dyrektorem w historii tego wyjątkowego na Śląsku miejsca. Zdobył cenne doświadczenie, przechodząc wszystkie szczeble awansu. W ubiegłym sezonie, na deskach kierowanego przez niego teatru, miała miejsce premiera „Romea i Julii” Charles’a Gounoda w reżyserii Michała Znanieckiego. Opera zachwyciła publiczność i zdobyła Nagrodę Teatralną Województwa Śląskiego Złotą Maskę w trzech kategoriach: Przedstawienie Roku 2017, rola wokalno-aktorska dla Andrzeja Lamperta (Romeo) i za scenografię dla Luigiego Scoglio.
Panie Dyrektorze, zarówno Pan jak i Opera Śląska znaleźliście się wśród laureatów wielu konkursów, jakie znaczenie ma dla Pana uzyskanie tytułu Lidera z powołania?
Tytuł traktuję jako ogromne wyróżnienie dla mnie i zespołu Opery. Zawsze na czele instytucji stoi dyrektor, ale jest to uhonorowanie pracy wszystkich pracowników – czyli 280 osób. Trudność w zarządzaniu tak dużą grupa wynika z konieczności pracy na rożnych płaszczyznach działalności – od artystycznej po administracyjną. Opera z jednej strony działa jak „zwykła” instytucja. Mamy kodeks pracy, ustalone przepisy BHP, ale jednocześnie swoją specyfikę. Z zespołem znam się od kilkunastu lat. Wiem, że możemy na sobie polegać, dzięki temu współpraca jest tak dobra i efektywna.
Zdobył Pan wyższe wykształcenie ekonomiczne na kierunku finanse i bankowość, jak to się przekłada na kierowanie instytucją tworzącą sztukę?
Wykształcenie i doświadczenie zawodowe z ekonomii pozwala mi sprawnie organizować pracę i zabezpieczyć instytucję finansowo. Po studiach magisterskich podjąłem jeszcze podyplomowe z Zarządzania Kulturą na Uniwersytecie Jagiellońskim, ale pracę w Operze Śląskiej rozpocząłem już jako student. Z ciekawością oglądałem spektakle, a ówczesny dyrektor, Tadeusz Serafin, zauważył we mnie potencjał i powierzał mi coraz bardziej odpowiedzialne zadania. Skierowano mnie do działu koordynacji pracy artystycznej, serca i jednego z najważniejszych filarów teatru, gdzie miałem zająć się sferą finansowo-organizacyjną. Mimo tego mojego ekonomicznego nastawienia – przez współpracę z artystami, organizację spektakli, prób, poznawanie „od kuchni” problemów artystów i realizatorów – szybko nabrałem wrażliwości artystycznej. Pamiętam jednak uczucie rozdarcia między kierowaniem się zasadami ekonomii i logiki a względami artystycznymi, które składają się na efekt końcowy funkcjonowania tego typu placówki. Pracowałem także w dziale marketingu, od 2011 roku byłem zastępcą kierownika działu imprez i reklamy, a następnie zastępcą dyrektora i tę funkcje pełniłem cztery lata. Nadzorowałem i koordynowałem pierwszą koprodukcję Opery Śląskiej – premierę Gaetano Donizettiego „Maria Stuarda” w reżyserii Dietera Kaegi – pomiędzy trzema teatrami. Od 2012 roku przejąłem obowiązki dyrektora Opery Śląskiej, a w roku 2017 na to stanowisko zostałem nominowany.
Jak zarządza się sztuką?
Są oczywiście różne modele zarządzania instytucją artystyczną. Pierwszy to taki, gdzie na czele stoi artysta i ma do pomocy księgową oraz zastępców ds. ekonomicznych i organizacyjnych. Ale jest też inny model, coraz częściej propagowany, kiedy placówką kieruje menedżer, czyli osoba, która organizuje pracę, buduje strategię i jednocześnie zaprasza do współpracy konkretne osoby odpowiedzialne za działania artystyczne. Odpowiedzialność za efekt spektaklu spoczywa na dyrektorze, choć w jego tworzeniu biorą udział również osoby, których nie widać na scenie. To jest sztab ludzi. Najważniejszy jest zespół artystyczny, ale znaczący udział mają również montażyści, akustycy, oświetleniowcy, garderobiane, fryzjerki oraz oczywiście inspicjent i asystent reżysera. Spektakl to praca zespołowa.
Moim zastępcą jest dyrektor artystyczny Bassem Akiki, młody, uzdolniony dyrygent, który jest odpowiedzialny za poziom artystyczny.
Z jakich osiągnięć w kwestii zarządzania jest Pan najbardziej dumny?
Mamy widownię, nie tylko bytomską, która jest nam wierna. Piękne jest też to, że przyjeżdżają do nas widzowie m.in. z Wrocławia, Krakowa, z innych miast, w których również są teatry operowe. Regularnie odwiedzają Operę Śląską, żeby poczuć jej klimat i oglądać jej repertuar. Bilety na nasze spektakle sprzedają się na poziomie 94-100 procent. Ale o publiczność trzeba dbać. Pracujemy z pasją, czerpiemy z tego satysfakcję i chcemy się nią dzielić. Jestem zwolennikiem tego, żeby instytucja kulturalna, zakorzeniona w danym mieście, żyła, a nie tylko była otwierana dwa razy w tygodniu na spektakle operowe, baletowe czy operetkowe. W tym wszystkim trzeba pamiętać i doceniać rolę tych, którzy tworzą teatr. Poza spektaklami operowymi, zapraszamy na cykl Opera blisko Ciebie: Porozmawiajmy o Operze… . Na spotkaniach artyści, reżyserzy, scenografowie, choreografowie, znawcy teatru, odpowiadają na nurtujące pytania i dzielą się swoim doświadczeniem. Mamy też Salon Poezji i Muzyki Anny Dymnej, organizujemy wycieczki i warsztaty edukacyjne, bierzemy udział w Nocy Teatrów Metropolii. Stworzyliśmy również propozycje dla młodzieży i dzieci. Istnieje u nas studio baletowe, chór dziecięcy, zajęcia taneczne dla najmłodszych. Dla wielu z nich, udział w tych zajęciach jest często pierwszym krokiem, aby potem wystąpić w naszych produkcjach. Tak było np. w ubiegłym sezonie, kiedy wystawiliśmy spektakl operowy dla dzieci i z udziałem dzieci pt. „Mały kominiarczyk. Zróbmy operę!” Benjamina Brittena. W ubiegłym sezonie, premierowy spektakl operowy „Rzekoma ogrodniczka” Wolfganga Amadeusza Mozarta przygotowaliśmy w koprodukcji z Akademią Muzyczną im. Karola Szymanowskiego w Katowicach. Absolwenci stawiają u nas pierwsze kroki na zawodowej scenie. Będzie można ich oglądać także w sezonie 2018/2019. Z tej współpracy cieszę się i jestem z nich dumny.
Angażują się Państwo także w działania społeczne?
Oczywiście, wspieramy swą działalnością wiele stowarzyszeń, organizacji pożytku publicznego i środowisk lokalnych w Bytomiu. Szkołom wypożyczamy kostiumy, dekoracje i udostępniamy naszą bazę podczas różnych wydarzeń i akcji. Staramy się być uniwersalni i sztuki operowe dedykować szerokiej grupie w przystępny sposób. Organizujemy tu wiele działań i spotkań służących celom społeczno-charytatywnym.
Jakie plany przed Opery Śląską?
We wrześniu zainaugurowaliśmy sezon operowy „Halką”, co wpisuje się w przyszłoroczne obchody 200.rocznicy urodzin Stanisława Moniuszki. Na październik przygotowaliśmy premierę związaną z obchodami 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości. Postawiliśmy na niekonwencjonalny wybór, czyli pokazanie repertuaru mało znanego, a stworzonego przez Polaka. To opera „Don Desiderio”, autorstwa księcia Józefa Michała Ksawerego Poniatowskiego. Niewykonywana dotąd w Polsce w wersji scenicznej, będzie znakomitą okazją do poznania twórczości tego kompozytora – wywodzącego się z rodziny ostatniego króla Polski, dyplomaty, senatora i śpiewaka operowego, który był znaną osobistością XIX-wiecznych Włoch i Francji. Jedną z głównych ról kreuje, dysponująca wyjątkowym sopranem koloraturowym, Joanna Woś. Artystkę będzie można oklaskiwać na naszej scenie także podczas drugiej premiery, w grudniu. Zagramy „Traviatę” Giuseppe Verdiego w nowoczesnej interpretacji reżyserskiej Michała Znanieckiego. Zmieniamy się także zewnętrznie – bytomską Operę doceniono w ogólnopolskim konkursie „Modernizacja Roku 2016” w kategorii „Kultura”, za piękną iluminację. W najbliższych miesiącach planujemy też przebudowę sceny i zaplecza scenicznego. Umożliwi to wzbogacenie spektakli o nowe możliwości akustyczne i oświetleniowe, ponadto scena będzie ruchoma. Nowe rozwiązania techniczne pozwolą nam tworzyć spektakle operowe na najwyższym poziomie. Opera łączy w sobie teatr, muzykę, sztukę wizualną i taniec, musimy mieć możliwości techniczne, aby zadowolić w pełni wszystkie potrzeby artystyczne miłośników Opery Śląskiej.
Rozmawiała: Beata Sekuła
Opracowała: Kornelia Soga