Firma kontynuuje długoletnią, bo aż 165-letnią tradycję wydawniczo-poligraficzną zapoczątkowaną w 1875 roku przez Karola Miarkę. Drukuje książki, czasopisma, katalogi i ulotki. Jej właściciel Maciej Jańczyk, nagrodzony tytułem Lider z powołania, opowiedział nam o swojej pracy i sytuacji na rynku wydawniczym.
Jesteście firmą, która ma bardzo piękną tradycję.
Rzeczywiście, kultywujemy tradycję, która rozpoczęła się w 1845 roku, kiedy Tomasz Nowacki założył drukarnię w Mikołowie. W 1875 roku przejął ją Karol Miarka, który podjął działalność wydawniczo-edytorską. Drukował książki i czasopisma, które wspomagały krzewienie polskości na ziemiach zaboru austriackiego. Kontynuatorami tych działań byli jego synowie Karol i Paweł. Karol zbudował obecną siedzibę drukarni. Na owe czasy był to jeden z największych i najnowocześniejszych zakładów poligraficznych. W 1920 r. pod rządami Józefa Hermana nastąpił szybki rozwój parku maszynowego i działalności edytorskiej. Po upaństwowieniu w 1949 roku drukarnia została przekształcona w Zakład nr 4 Zakładów Graficznych w Katowicach.
Mój ojciec Adolf Jańczyk to człowiek doceniający znaczenie tradycji i rolę drukarstwa polskiego. Przejął on drukarnię w 1993 roku. Wtedy właśnie rozpoczął się nowy rozdział w historii firmy w Mikołowie, charakteryzujący się jej dynamicznym rozwojem. Z drukarni akcydensowej przekształciła się w drukarnię dziełową. Tradycję rzeczywiście mamy długą, ale w obecnych czasach najbardziej liczy się jakość, terminowość oraz cena i w tych kwestiach szczególnie staramy się spełnić oczekiwania naszych klientów.
W jaki sposób stawiają Państwo na rozwój firmy?
Skorzystaliśmy z funduszy unijnych. Uczestniczyliśmy w projekcie „Wdrożenie zintegrowanego, ekologicznego i ekonomicznego procesu produkcji interaktywnych, zapachowych, podświetlanych, grzejących billboardów reklamowych oraz wzrost jakości produktów już wytwarzanych poprzez realizację zleceń w systemie just in time 5 dni od dnia otrzymania zamówienia”. Zakupiliśmy urządzenia na zasadzie wymiany starych na nowe. Musimy nadążać i być konkurencyjni.
Świadczycie także usługi klientom zagranicznym – jak ich zdobywacie?
Ostatnio przez kilkanaście lat dużo drukowaliśmy na eksport. A klientów szukaliśmy na targach, np. we Frankfurcie. Jakieś osiem czy dziesięć lat temu drukowaliśmy miesięcznie 30, 40 różnych gazet ukazujących się na naszym rynku, teraz jednak dużo mniej. Na Śląsku jest bardzo mało wydawnictw. Dlatego przeprowadziłem restrukturyzację i otworzyliśmy się na rynki zachodnie: niemiecki, francuski czy holenderski. Problem polega na tym, że kiedyś, czyli kilkanaście lat temu, gazety miały nakład 80 tys., a teraz drukujemy często zaledwie 1-3 tys. egzemplarzy.
Udoskonalił Pan sposób druku?
Jesteśmy drukarnią arkuszowo-offsetową. Mamy nowoczesny park maszynowy, wysoko wykwalifikowaną kadrę i solidność, a to nasze atuty. Specjalizujemy się w produkcji średnio i wysokonakładowych zleceń, od najprostszych do bardzo skomplikowanych technologicznie. Nasza oferta skierowana jest głównie do: wydawnictw czasopism i katalogów, wydawnictw książkowych, agencji reklamy i marketingu (foldery, ulotki itp.). Realizujemy projekty począwszy od przygotowania materiałów do druku, poprzez druk i procesy wykończeniowe wraz z transportem na miejsce dostawy.
Jesteście też firmą odpowiedzialną społecznie.
Staramy się nie odmawiać pomocy lokalnym instytucjom, szkołom, przedszkolom, które zwracają się do nas o pomoc. Przede wszystkim jednak liczy się dla nas zadowolenie klienta, który otrzymuje od nas produkt wysokiej jakości na czas.
Beata Sekuła, Anna Szwed