Anna Cichoń to niezwykła kobieta ze Śląska: artystyczna, przedsiębiorcza i społeczna. Kiedyś pomagała mężowi w realizacji jego planów, teraz postawiła na własny rozwój. Wraz z synami prowadzi na skalę międzynarodową ośrodek jeździecki i promuje sztukę – nie tylko kulinarną we własnej restauracji w Radzionkowie. Właśnie otrzymała nominację do tytułu Kobiety Charyzmatycznej.
Rozwój
Nigdy nie brakowało jej pomysłów na życie. Przyniosło jej ono wiele wyzwań, ale i szans na ciągły rozwój, jak sama przyznaje. Jako wielka miłośniczka Chopina uczyła się w liceum muzycznym w Katowicach, gdzie szlifowała grę na fortepianie. Ukończyła także szkołę średnią w klasie o profilu matematyczno-fizycznym, ale nie zdecydowała się związać z królową nauk na stałe. Po maturze pani Ania, ku zdziwieniu wielu osób z bliższego i dalszego otoczenia, zdała na Uniwersytet Przyrodniczy w Lublinie, by studiować… fitopatologię roślin. I została „lekarzem roślin”. Męża poznała po studiach, gdy pracowała w Stacji Kwarantanny i Ochrony Roślin w Rudzie Śląskiej. Bardzo jej imponował, jako ambitny i przedsiębiorczy mężczyzna. Oboje, jako zodiakalne lwy, konsekwentnie dążyli do realizacji ambitnych celów. Po ślubie wybudowali zakłady mięsne HAM w Radzionkowie. Pani Anna ukończyła kurs księgowości, więc gdy odszedł główny księgowy, mogła z powodzeniem przejąć jego obowiązki.
– Interes kwitł – wspomina. – Firma się rozrastała. Zatrudnialiśmy 600 osób, mieliśmy hurtownie, sklepy. Spełniałam się zawodowo, ciągle też podnosiłam swoje kwalifikacje. W końcu została dyrektorem ds. ekonomicznych. Pracę zaczynała o godz. 6 rano. Wychodziła z niej o godz. 15, by później prowadzić rodzinną restaurację. Potem czekała na nią jeszcze trzecia zmiana w domu, gdzie wszystko trzeba było ogarnąć, ugotować posiłek, zająć się dziećmi. W zakładach mięsnych pracowała 25 lat, aż do rozwodu.
Nowe życie, nowe wyzwania
Nie rozpaczała, bo zaczęła odkrywać nowe strony życia. Przyszedł czas na spełnianie własnych planów i marzeń. Teraz mogła już wracać do domu z organizowanych przez siebie eventów o dowolnej porze, nie tłumacząc się nikomu, dlaczego tak późno. – Kiedyś byłam szarą, zalęknioną myszką
– wspomina zamyślona. – To mąż podejmował wszystkie decyzje, ja tylko zajmowałam się ich realizacją. Zawodowo skupiła się na energicznym rozwoju działalności restauracji i hotelu Appassionata oraz klubu jeździeckiego i to na skalę międzynarodową. Rozwinęła jeszcze bardziej działalność społeczną.
Anna Cichoń zaczyna dzień bardzo wcześnie, bo już o 5. rano. Najpierw biegnie na siłownię, a potem do swoich obowiązków. Ale tak dynamiczna kobieta jak ona, nie poprzestaje wyłącznie na pracy zawodowej. Nie byłoby to po prostu w jej stylu. – Otworzyłam się na ludzi, mam teraz więcej znajomych niż miałam kiedykolwiek – przyznaje z radością. – Działam w różnych stowarzyszeniach m.in. w Izbie Przemysłowo-Handlowej w Tarnowskich Górach i w Bytomiu, w Fundacji Śląskie Anioły czy BNI i bardzo chętnie przystąpię do Stowarzyszenia Kobieta Charyzmatyczna.
Stale pomaga w Ochronce Piekarskiej. Jest to miejsce, w którym dzieci zaniedbane spędzają czas po zajęciach w szkole, dostają jedzenie, lekarstwa. Sponsoruje też celowe biegi charytatywne – jeden z nich odbył się na rzecz potrzebującego rehabilitacji dziecka pracującego u niej kucharza. Wspiera też Operę Śląską i kluby sportowe, np. Ruch Radzionków. Pomaganie potrzebującym to dla niej inny smak życia. Do wszystkiego, co robi, podchodzi z gorącym sercem, jak np. do prowadzenia restauracji.
Appassionata – czyli z pasją i uczuciem
Zaczęła tworzyć kuchnię z pasją, z której uczyniła prawdziwą sztukę. – Przy tworzeniu potraw nie można pozwolić sobie na żadną fałszywą nutę – zauważa ta kobieta o artystycznej duszy i najwyższych kompetencjach menadżerskich. Appassionata uległa w ostatnich latach prawdziwej metamorfozie. Ze zwykłej restauracji przeobraziła się w miejsce, gdzie chce się przyjść i oddawać rozkoszom podniebienia oraz karmić się muzyką, chłonąc dźwięki wszystkimi zmysłami. Tu wszędzie czuje się pasję, uczucie i namiętność. W tym przypadku zaczerpnięta z języka włoskiego nazwa nabiera właściwego znaczenia.
Anna Cichoń zatrudnia szefa kuchni, sama nie ukończyła kursów kulinarnych, ale lubi gotować i eksperymentować w kuchni, dzięki czemu współtworzy menu. Bywa że jednorazowo gości u niej 120 osób. Angażuje się w organizację charytatywnych balów karnawałowych, m.in. Balu Fundacji Śląskie Anioły czy Balu Wiedeńskiego. Zaprasza na koncerty artystów z najwyższej półki. Śpiewały u niej takie gwiazdy, jak Kasia Kowalska, Michał Bajor czy Krzysztof Cugowski. Organizuje też wieczory tematyczne – włoskie, gruzińskie lub z winami dawnego imperium Habsburgów.
Absolutnym hitem restauracji jest „kolacja w ciemności”. – Wyobraźmy sobie jedzenie w zupełnej ciemności i uczcie, kiedy nie wiadomo, co znajduje się na talerzu – mówi pani Ania. – To czas, kiedy zmysły maksymalnie się wyostrzają. Pierwszoplanowe role grają oczywiście powonienie i zmysł smaku. Tak naprawdę tylko na nie jedzący mogą liczyć. W trakcie wieczoru na sali znajduje się moderator, który prowadzi gości do stolików i towarzyszy im w czasie kolacji. Aby ułatwić im pracę, kelnerów wyposażono w noktowizory. A przygotowane dania są bez dwóch zdań zaskakujące! Choćby galaretka sosnowa w popiele, czy potrawa będąca połączeniem sandacza z łososiem. Na deser można dostać lody pietruszkowe lub chrzanowe! Doprawdy, szef kuchni musi się tu wykazać niezwykłą fantazją.
Konie – pasją rodzinną
Obaj synowie Anny Cichoń – Mateusz i Michał – są miłośnikami koni i z nimi wiążą swoją przyszłość. Starszy syn skończył studia prawnicze na „szóstkę”. Teraz jest w trakcie aplikacji adwokackiej. Ma dużo obowiązków, ale mimo to znajduje czas, by codziennie trenować po 3-4 godziny. Obaj są w kadrze narodowej i mają na swoim koncie liczne sukcesy sportowe. Mateusz np. wśród wielu trofeów wywalczonych w kraju i zagranicą, ma dwa tytuły Mistrza Polski Juniorów w jeździectwie. Michał uprawia też MMA i często wygrywa zawody.
– Od najmłodszych lat kibicowaliśmy synom w ich życiowych wyborach – mówi pani Anna. – Starszy syn miał 9 lat, gdy zaczął jeździć konno. Wtedy i ja zaczęłam uczyć się tego sportu, jeżdżąc z nim na zawody. Założyliśmy więc ośrodek jeździecki w Radzionkowie, który przylega do mojej restauracji. Prowadzę go wraz z synami. Jest on nakierowany przede wszystkim na zawodników uprawiających ten sport wyczynowo. Są tu organizowane zawody jeździeckie w ujeżdżeniu, które cieszą się ogromnym zainteresowaniem. Z roku na rok przyciągają one coraz liczniejszą publiczność. Najpierw organizowano tu imprezy o charakterze regionalnym, potem ogólnopolskim, a w końcu zawody międzynarodowe. Cztery lata temu brało w nich udział 100 koni z całej Europy. Dziś spółka organizuje Akademickie Mistrzostwa Polski , Mistrzostwa Polski w Ujeżdżeniu oraz eliminacje do Olimpiady Młodzieży.
– Mamy 15 własnych koni oraz drugie 15 w prowadzonym przez nas hotelu – zdradza pani Anna. – Sezon zaczynamy zawsze od prezentacji ogierów. W ubiegłym roku obserwowało ją 700 widzów, a w strefie VIP zasiadło 250 osób. Prezentacji towarzyszył pokaz mody słynnej projektantki Nataszy Pawluczenko oraz pokaz biżuterii z diamentami autorstwa Marianne Helgstrand, żony Duńczyka Andreasa Helgstranda, świetnego zawodnika i trenera, medalisty igrzysk olimpijskich i mistrzostw świata, który dziś współpracuje z synem pani Ani. – To była impreza naprawdę na najwyższym poziomie. Wkrótce odbędzie się kolejna prezentacja, a na jesieni aukcja źrebaków. Imprezy organizuje firma mojego syna Mateusza, Cichoń Dressage, a ja zostałam przez niego zaproszona do współpracy – opowiada dumna mama. Mateusz wraz z jej drugim synem Michałem zajmują się stajniami, trenowaniem, transportem itd. Ona spina wszystkie imprezy, pokazy pod względem finansowym, organizacyjnym. I szczerze przyznam, że sprawia jej to ogromną przyjemność.
Klan Cichoniów prowadzi również stację hodowli ogierów. Spełnia ona najwyższe normy i jest uprawniona do prowadzenia dystrybucji nasienia ogierów na terenie Unii Europejskiej. W roku 2017 sprzedano 20 porcji nasienia, a w roku bieżącym już pięciokrotnie więcej. Ta działalność bardzo się rozwija.
Rok 2018 był dla pani Anny kolejnym, pełnym wyzwań, ciężkiej pracy i sukcesów zawodowych. Czego można życzyć tak charyzmatycznej kobiecie w nowym roku? – Żeby restauracja tętniła życiem, żeby przyciągała mnóstwo gości, żebym rozwijała z synami rodzinny biznes, no i aby moje prywatne życie nabrało swoich barw – uśmiecha się Ania Cichoń i dodaje: Marzenia się nie spełniają, marzenia się spełnia…
Anna Szwed, Beata Sekuła