Z potrzeby serca

0
522
Hostel Lovicz

Rozmowa z Małgorzatą Langer-Kaczmarczyk – Dyrektor Hostelu Lovicz, który należy do spółki Partners, będącej częścią Partnerspol Group. Grupa została założona w 1995 roku przez Riccardo Caruso oraz Umberto Magriniego. Firmy z grupy świadczą usługi z zakresu logistyki: transportu, magazynowania, co-packingu oraz handlu międzynarodowego. Poza biznesem właściciele dbają o to, aby firma spełniała misję społeczną. Partnerspol Group uczestniczy i angażuje się w wydarzenia kulturowe, charytatywne, lokalne inicjatywy, wspierając i pomagając potrzebującym na różnych płaszczyznach.

Jak hostel stał się schronieniem dla uchodźców wojennych?

Jeden z oddziałów firmy Partners znajduje się w Łowiczu, gdzie od momentu założenia zakładu, zatrudniani są pracownicy z Ukrainy. Właściciele firmy postanowili zadbać o ludzi, którzy na wiele miesięcy pozostawiają swoją rodzinę i domy. W związku z tym została podjęta decyzja o zakupie hostelu, aby zapewnić pracownikom Partners jak najlepsze warunki do życia.

Jaka jest historia samego budynku i dlaczego akurat w tym miejscu firma zdecydowała się stworzyć noclegi dla pracowników?

Dawniej w budynku mieścił się akademik i hotel, pokoje były wieloosobowe, bez łazienek. Właściciele PartnersPol Group wykupili obiekt i wyremontowali go, by stworzyć dogodne warunki mieszkaniowe dla swoich pracowników. Hostel daje możliwość zakwaterowania do 300 osób, a więc był na tyle duży, aby przyjąć pracowników z Ukrainy, którzy tego potrzebowali. Jeszcze przed okresem wojny w  Ukrainie wszystkie pokoje zostały odnowione oraz wyposażone w oddzielną łazienkę i lodówki. Została zaprojektowana oraz wyposażona wspólna kuchnia, która pozwala na jednoczesne gotowanie przez 12 osób. Wydzielone zostały też takie pomieszczenia jak jadalnia, pralnia, biblioteka oraz części wspólne o charakterze wypoczynkowym. Na każdym piętrze znajduje się wspólny salon wyposażony w kanapy, stół, krzesła, telewizję i możliwość przyrządzenia sobie gorących napoi.

Jak została Pani zaangażowana w projekt pomocy pracownikom i uchodźcom z Ukrainy?

Skończyłam geografię ze specjalnością hotelarską. Po studiach pracowałam w trzygwiazdkowym hotelu w Łodzi, a potem przeprowadziłam się do Łowicza i zostałam zatrudniona w Partners. Objęłam stanowisko opiekuna recepcji, które jest połączone z obowiązkami administracyjnymi. Potem zostałam dyrektorem firmy i przyjęłam odpowiedzialność prowadzenia tego projektu, tak samo jak i wszystkich innych dotyczących hostelu.

Od lutego 2022 r. hostel stał się schronieniem dla uchodźców. Ile osób przyjęliście?

W tej chwili mieszkają tu 164 osoby, w tym dzieci. Na początku było ich 188. Gdy wybuchła wojna nasi pracownicy przeżywali dramat. Na wiadomość o wybuchu wojny jeden z pracowników z Ukrainy dostał zawału. Na szczęście wydarzyło się to w mojej obecności, dzięki czemu mogłam szybko zareagować i nic poważniejszego się nie stało. Inni chcieli wyjeżdżać do swoich rodzin, zostawili tam przecież żony, mężów, dzieci. Wówczas panowie Umberto i Riccardo podjęli decyzję o udostępnieniu hostelu dla rodzin i dzieci naszych pracowników oraz każdego kto będzie potrzebował schronienia. Polscy pracownicy firmy Partners wyjeżdżali i dyżurowali na granicy, przywozili po 15 osób, a samochód był zawsze za mały by zabrać wszystkich, którzy chcieli wyjechać. Pewnego wieczoru koledzy przywieźli mamę z 8 dzieci, w tym 1,5-roczne bliźnięta. Były sytuacje, że ktoś chciał wrócić, zdarzyło się, że odwieźliśmy 3 panie, a w drodze powrotnej zabraliśmy kolejne rodziny. W tym czasie byliśmy dostępni praktycznie 24h na dobę, kierowcy się wymieniali a obsługa hostelu organizowała przestrzeń dla kolejnych przyjeżdżających. Szefowie zwolnili obywateli Ukrainy z wszelkich opłat za mieszkanie. Zapewniliśmy im wyżywienie i wszystkie niezbędne na początek artykuły higieniczne, ubrania, kosmetyki, bieliznę.
Docierają do nas osoby, które zabrały ze sobą jedynie najważniejsze rzeczy. Jedna kobieta przyjechała z oszczędnościami całego życia, ich wartość teraz to zaledwie 3000 zł. Należy wziąć pod uwagę, że koszty życia w Polsce są inne niż w Ukrainie. Do Hostelu Lovicz trafiły osoby z najbiedniejszych regionów, a głównie z tych, które są objęte konfliktem już od 2014 roku. Od kiedy tutaj są, nikt nie jest w stanie przewidzieć czy potrwa to jeszcze rok, dwa czy trzy, przez co żyją w poczuciu stałej niepewności.
Są też takie osoby, które nie mają gdzie wracać, bo ich domy zostały zburzone. Jedna pani, która pracowała u nas wcześniej, utrzymywała całą rodzinę w Ukrainie, wysyłała im pieniądze. Teraz wszyscy: mama, dzieci, babcia, dziadek są u nas. Wielu z nich nie zna języka, nie ma doświadczenia w innej pracy, ani wykształcenia, które pozwala na odbudowanie życia w Polsce bez pomocy i wsparcia z zewnątrz. Wśród tych ludzi są też nauczyciele, lekarze, matematycy, psychologowie i wiele innych dyplomowanych w swoim kraju osób, które niestety nie mogą bez znajomości języka polskiego kontynuować pracy w swoich zawodach. Jedna z pań, która była dyrektorem szkoły w Ukrainie została zaangażowana do pracy z dziećmi, które mieszkają na terenie Hostelu. Chociaż sama musiała zostawić swoje dorosłe dzieci w kraju, nowym podopiecznym poświęca swój czas i oddaje całe serce. Jesteśmy bardzo podbudowani taką postawą i wyrażamy podziw dla osób znajdujących się w trudnym położeniu, a mimo tego potrafiących dawać wsparcie i miłość innym. Nawet dzieci angażują się w pomoc dla innych. W ostatnim czasie wzięły udział w akcji charytatywnej na rzecz niepełnosprawnego chłopca (Polaka), mieszkającego w Łowiczu.

Wizyta AVSI Polska w Hostelu Lovicz

Wśród uchodźców przeważają kobiety i dzieci?

Zdecydowanie. Głównie są to mamy z dziećmi, chociaż są też całe rodziny. Mamy pana, który już przed wojną pracował w zakładzie Partners i przez wiele dni walczyliśmy razem z nim, aby żona z córką mogły przekroczyć granicę i dotrzeć bezpiecznie do naszego Hostelu. Na szczęście udało się. Wielu osobom zapewniliśmy zatrudnienie w magazynach i na produkcji. To są głównie panie, praca jest lekka, powtarzalna, idealna nawet dla starszych kobiet w wieku emerytalnym. Od czasu wojny dokładamy wszelkich starań aby zaktywizować zawodowo mamy z Ukrainy. One przede wszystkim muszą zapewnić byt swoim dzieciom, nie mając przy sobie mężów, bo zostali na froncie. Niestety nie wszystkie mamy mogą pracować ze względu na bardzo małe dzieci, lub dzieci które potrzebują szczególnej opieki. Trafiły do nas też osoby bardzo chore lub niepełnosprawne. Zapewniliśmy im niezbędną opiekę medyczną. Na terenie obiektu utworzyliśmy przedszkole, tak aby mamy mogły pracować i mieć czas dla siebie. Została założona biblioteka, pokój psychologa, pracownia komputerowa, pokój zabaw dla dzieci, aula muzyczna.

Jaką pomoc otrzymały osoby z Ukrainy znajdujące się pod opieką firmy Partners?

Pierwsze osoby zostały przyjęte do Hostelu dosłownie zaraz po wybuchu wojny. W tym okresie i przez ostatnie półtora roku robimy wszystko, aby jak najbardziej przystosować obiekt do codziennego życia dla matek z dziećmi. Od pierwszych dni zorganizowane zostały dla dzieci zajęcia pozalekcyjne (nauka języka polskiego) oraz wewnętrzne lekcje językowe dla dorosłych. Na terenie hostelu wydzielone zostało pomieszczenie przeznaczone na bibliotekę oraz sala komputerowa. Priorytetem było wydzielenie oddzielnej kuchni oraz stołówki dla mam z dziećmi. Wiele firm pomogło nam dostarczając żywność i artykuły pierwszej potrzeby. W ten sposób powstała też spiżarnia, gdzie można przechowywać wszystkie zapasy. Bardzo ważne było wsparcie psychologiczne, zwłaszcza w tym pierwszym czasie po wybuchu wojny, kiedy cała ta sytuacja była dla wszystkich niewyobrażalnym szokiem. Pod opiekę trafili zarówno dorośli, jak i dzieci, a na terenie hostelu przygotowaliśmy salę przeznaczoną na spotkania z psychologiem, tak aby rozmowy mogły się odbywać w komfortowych i spokojnych warunkach.
Na początku mieliśmy stół do ping ponga, który przekazał Riccardo oraz maszynę do popcornu ofiarowaną przez Umberto. Z czasem udało nam się przygotować cały pokój zabaw dla dzieci, a na wiosnę wyposażyliśmy też plac zabaw na zewnątrz, dzięki pomocy ludzi dobrej woli. Oczywiście znaczna część tych działań nie mogłaby się odbyć bez wsparcia firm i organizacji zewnętrznych a także naszych klientów i kontrahentów, dlatego tak ważne jest aby w pomoc zaangażowało się jak najwięcej osób. Szczególnie dziękujemy za współpracę organizacjom AVSI Polska oraz Lions Club Warszawa Centrum.


Korzystając z okazji, bardzo chcę w imieniu uchodźców z Ukrainy oraz firmy Partners podziękować wszystkim, którzy postanowili dołożyć swoją cegiełkę do projektu pomocy. Zwracamy się z uprzejmą prośbą nie przestawać pomagać, gdyż mimo upływu czasu sytuacja nie stała się mniej dramatyczna aniżeli była na początku. Wszystkie rodziny, mamy z dziećmi potrzebują systematycznego wsparcia i zainteresowania ich losem.

Ilu mieszkańców liczy Łowicz? Otrzymaliście wsparcie ze strony miasta?

Miasto liczy ok. 40 tys. mieszkańców. Na początku wszyscy nam pomagali. Lekarze przyjeżdżali do nas i udzielali pomocy medycznej, także osoby fizyczne i firmy, wszyscy się dołączyli. Burmistrz wydelegował osobę, która jest odpowiedzialna za dzieci ukraińskie na terenie Łowicza i ciągle z nią współpracujemy. Jeśli tylko są organizowane jakieś akcje, zajęcia na basenie czy w sali edukacyjnej Państwowej Straży Pożarnej „Ognik” jesteśmy brani pod uwagę. Ostatnio PCK zorganizowało Dzień Dziecka dla matek z dziećmi w restauracji Polonia. Słuchacze Uniwersytetu Trzeciego Wieku prowadzili zajęcia. Organizowaliśmy naukę języka polskiego i angielskiego. Ciągle przybywają nowe osoby, znów więc musimy uruchomić zajęcia językowe. Współpracujemy też z MOPS-em.

Zajęcia sportowe na basenie

Jak sobie radzą mamy z Ukrainy w tej sytuacji?

One cały czas mają z tyłu głowy, że mąż, ojciec czy dziadek są na froncie i walczą. U osób, które nie mają dokąd wrócić pogłębia się problem z poczuciem własnej wartości, tego, że nie mają swojego miejsca. Mamy idą do pracy, wracają, przygotowują śniadanie, obiad, kolację, zajmują się dzieckiem i to wszystko. Na chwilę dla siebie nie ma już możliwości. Należy pamiętać, że niezależnie od sytuacji muszą mieć poczucie swojej wartości, poczucie rozwoju i szansy na lepszą przyszłość. Obecnie szukamy takich projektów, które pozwolą nam pomóc uchodźcom z Hostelu Lovicz osiągnąć samowystarczalność, tak aby mogli mieszkać poza naszym obiektem, pracować i rozwijać się oraz odbudować swoje życie.

Zatem przydałyby się szkolenia?

Bardzo by się przydały, zarówno z dziedziny HR, jak i przeznaczone specjalnie dla kobiet, by mogły poczuć się lepiej, a także warsztaty artystyczne dla dzieci.
Dzięki Umberto byliśmy na koncercie Erosa Ramazzottiego w Łodzi. Mamy wyszykowały się, ubrały, wymalowały, zostawiły wszystko, poczuły normalne życie i to był bardzo wyjątkowy dla nas wszystkich moment.

A koncert rockowy można tu zorganizować?

Jak najbardziej, dzieci uwielbiają rocka. Mamy nawet na stanie perkusję i pianino, dzieci uzdolnione muzycznie mogą tu ćwiczyć. Mieliśmy 2 nastolatków, którzy dojeżdżali do szkoły muzycznej.

Jakie są najważniejsze potrzeby?

Prozaiczne, potrzebujemy środków, żeby to wszystko utrzymać. Nie powiem dzieciom, żeby zgasiły światło i siedziały przy świeczce. Koszty utrzymania znacznie wzrosły: prąd, woda, żywność. Na terenie obiektu mamy prawie 200 osób, które muszą codziennie zjeść, ubrać się i zwyczajnie żyć.

Czego nauczył Was ten ostatni rok?

Myślę, że pokazał, że nie ma sprawy, której nie można załatwić, nie ma rzeczy, której nie da się zrobić. Ważne jest w jaki sposób radzimy sobie w sytuacjach, które nas zaskakują i wtedy naprawdę poznajemy siebie. Dla mnie największą radością jest obserwowanie tego, jak w półtora roku te dzieci zrobiły ogromny postęp.
Nie ukrywamy, że liczymy na wsparcie i współpracę Członków Grupy Charyzma i Powołanie w zakresie wsparcia naszych podopiecznych.
Przecież każdy z nas ma swoje moce! t

Dorota Kolano
Beata Sekuła

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj