Ciało i jego wygląd od zawsze pełniły istotną rolę w życiu człowieka. Już starożytni Spartanie poświęcali mnóstwo czasu i uwagi na rzeźbienie go za pomocą ćwiczeń fizycznych. Jednak jeszcze nigdy w historii kult ciała nie był tak wyraźnie obecny jak teraz.
Jego konsekwencje są szczególnie dotkliwe dla kobiet: to one od najmłodszych lat chłoną przekazy prezentujące nierealny „ideał” urody. Przykładem są choćby popularne filmy animowane wytwórni Disney’a, w których nigdy nie mogło zabraknąć długonogich, nieprawdopodobnie szczupłych i zwiewnych piękności. Oprócz urody bohaterki miały inną wspólną, bardzo charakterystyczną cechę: były bierne. Ich życiowym celem było znalezienie miłości, a osiągały to samym tylko wyglądem (najczęściej było to zresztą uczucie „od pierwszego wejrzenia”).
Konsekwencją pozostawania pod wpływem podobnych wzorców (obecnych choćby w prasie kolorowej czy telewizyjnych reklamach) może być samouprzedmiotowienie. Zjawisko to zostało opisane przez Fredrickson i Roberts oraz McKinleya i Hyde’a i oznacza nawykowy, stały monitoring własnego wyglądu. W dzisiejszej kulturze popularnej kobieta oceniana jest przede wszystkim na jego podstawie, a jej ciało przedstawiane jest głównie jako źródło przyjemnych doznań. Małe dziewczynki, chłonąc przekazy, w których kobiety nieustannie traktowane są w przedmiotowy sposób, zaczynają postrzegać same siebie jako przedmiot do oglądania i oceniania na podstawie wyglądu. Wiele z nich konstruuje własną tożsamość na podstawie ciała – dlatego właśnie poczucie „bycia piękną” w dużo większym stopniu u kobiet niż u mężczyzn koreluje z poczuciem własnej wartości oraz oceną życiowego sukcesu.
Z czym właściwie wiąże się traktowanie własnego ciała w sposób przedmiotowy? Oznacza to, że niejednokrotnie jego wygląd jest dla nas ważniejszy niż inne związane z nim aspekty, takie jak zdrowie czy sprawność. Bardziej zależy nam na tym, by prezentować się atrakcyjnie i wzbudzać podziw w osobach, które na nas patrzą, aniżeli na tym, by czuć się dobrze i komfortowo. Skrajnym przejawem takiego myślenia są osoby cierpiące na zaburzenia odżywania, które przedkładają szczupłe ciało nad przyjemność płynącą z jedzenia, energię do codziennego funkcjonowania, a nawet własne życie. Osoby takie uczą się ignorować sygnały płynące z własnego organizmu, skupiając się jedynie na jego wyglądzie zewnętrznym. Samouprzedmiotowienie można jednak zauważyć również u całkowicie zdrowych i normalnie funkcjonujących osób gotowych spędzać każdy dzień w bardzo niewygodnym ubraniu, które jest korzystne dla ich sylwetki lub nierezygnujących ze szpilek, pomimo spowodowanych przez nie problemów zdrowotnych.
Czy oznacza to, że nie powinnyśmy w ogóle interesować się własnym wyglądem? Oczywiście, że nie. Róbmy to jednak z głową i nie zapominajmy, że nasze ciało nie jest jedynie „przedmiotem do oglądania”. Dbajmy o nie tak, by służyło nam dobrze przez długie lata: odpowiednio odżywiajmy, zapewniajmy mu odpowiednią dawkę ruchu, nie zapominajmy o regularnych badaniach. I cieszmy się nim! Pozwalajmy sobie na małe, zmysłowe przyjemności – w końcu czym byłoby życie bez kawałka czekolady od czasu do czasu?
Alicja Skibińska