Rozmowa z Katarzyną Laurenza, członkiem zarządu Aviva Towarzystwa Ubezpieczeń Ogólnych, na temat wartości, indywidualnego podejścia do klienta i jego potrzeb, a także rozwoju własnego. Pani Katarzyna odpowiada za ubezpieczenia majątkowe. Wszechstronnie wykształcona, związana od ponad 20 lat z branżą ubezpieczeniową. Wrażliwa i empatyczna angażuje się, mimo nawału pracy, w działalność społeczną i znajduje czas na swoje pasje. Właśnie została wyróżniona tytułem Kobiety Charyzmatycznej.
Myśli Pani, że aby człowiek stał się charyzmatycznym liderem, menedżerem, wystarczy skrupulatnie się uczyć i pokonywać kolejne szczeble kariery, a może z tym się trzeba urodzić i nie ma znaczenia, co potem zrobimy, bo i tak będziemy przywódcami?
To na pewno nie wystarczy. Jednak charyzma to, moim zdaniem, bardziej dar niż wiedza i doświadczenie. Raczej człowiek tego się nie uczy, ale po prostu ma to w sobie. To coś zupełnie innego niż przywództwo, którego można się nauczyć na studiach albo przewodząc przez dłuższy czas swojej firmie, czy też nawet zarządzając korporacją.
Można być sprawnym prezesem, ale nie zawsze charyzmatycznym?
To widać szczególnie w sytuacjach kryzysowych. Charyzmatyczny szef potrafi pociągnąć za sobą ludzi, a ten, który tylko jest sprawny, będzie musiał często działać sam. Chcę wierzyć waszemu tytułowi, bo wolę o sobie myśleć jako o osobie charyzmatycznej, niż tylko skutecznej, sprawnej, dobrze wykształconej, z doświadczeniem. Myślę, że każdy chciałby tak siebie widzieć, ale o wiele przyjemniej, gdy dostrzegają to inni. Ważne, by robić wszystko nie tylko z talentem, ale pasją i miłością, i odważnie podejmować świadome decyzje. Teraz już wiem, czego chcę, o czym marzę –jestem pragmatyczną idealistką i na pewno nie należę do tych najsilniejszych. Mimo to mam ludzi wokół, bo potrafię, jako osoba wrażliwa i empatyczna, ale też otwarta, mówić o swoich uczuciach i słabościach. Świadomość własnych lęków pozwala mi iść do przodu. Bo to odwaga, wrażliwość i przywództwo idą w parze. Uważam, że stajemy się silni, gdy angażujemy naszą wrażliwość.
W życiu i w pracy tak samo?
Zdecydowanie. Nie umiem grać, bez autentyczności i prawdy nie można robić ważnych rzeczy. Stajemy się kimś, gdy zarządzamy sobą; gdy jesteśmy spójni w intencjach, w tym co planujemy, zamierzamy i potem robimy. Potrzebuję ludzi i energii od ludzi, radości i bezpieczeństwa. Mam takie podejście do życia, jakie mam do ludzi. Wierze w model oparty na „obiegu energii” – na jej braniu i dawaniu. Ludzie, relacje są mi niezbędne do życia i pracy. Jeśli mam ich obok siebie, mogę działać, angażuję się; widzę też biznes przez pryzmat ludzi. Empatia to w tym przypadku słowo klucz. Zawsze myślę o ludziach, o tych którzy pracują ze mną ręka w rękę, i tych którym możemy pomóc. W ubezpieczeniach tak jest, tym bardziej więc to kierunek dla mnie.
A jak to było w Pani przypadku jeszcze w czasach szkolnych, czy już wtedy zauważała Pani w sobie dzisiejszy potencjał, np. pełniąc jakieś funkcje?
Nie pchałam się na afisze sama, ale w wielu działaniach uczestniczyłam z grupą przyjaciół. Zjednywałam sobie ludzi. Samo tak jakoś wychodziło, bo mieliśmy różne pomysły, które zwykle się podobały. Zawsze lubiłam sport i tam się sprawdzałam, trenowałam tenisa ziemnego, wiele lat jeździłam w Warszawskim Klubie Narciarskim.
Im wyższe stanowiska, tym więcej zajętych godzin. Związała się Pani z rynkiem ubezpieczeń, w firmach zdobywając kolejne pozycje. Czy to plan na życie, do którego od początku trzeba było się przygotowywać?
Jestem absolwentką prawa na Uniwersytecie Warszawskim, ale to o tyle ciekawe, że na studiach ciągnęło mnie bardziej do prawa międzynarodowego, z tego zresztą broniłam pracę magisterską. Wtedy weszły na rynek polski różne zagraniczne firmy ubezpieczeniowe, dla których też pracowałam. To było ciekawe doświadczenie, bo wtedy wszystko się zaczynało. Tak niedawno i tak dawno jednocześnie, przecież wtedy jeszcze telefony komórkowe nie były tak dostępne (śmiech).
Kiedy wchodził obcy kapitał, ludziom mówiącym biegle w obcych językach proponowano częściej pracę.
Kiedyś tak, teraz to już bardziej oczywistość, zwłaszcza jeśli chodzi o angielski. Zachęcam dzieci, żeby wykorzystały szansę i uczyły się języków, bo to kształci, bo nie możemy żyć bez podróży, bo świat stoi przed nimi otworem. Sama nauczyłam się włoskiego już po czterdziestce i to jest trudniejsze, ale to zawsze było moje marzenie. Chciałabym, na emeryturze, budzić się w kraju, gdzie ludzie mówią sobie dzień dobry i się uśmiechają. Na południu tak właśnie jest.
Wróćmy do pracy w firmach ubezpieczeniowych.
Nauczyłam się dużo w tej branży i, mimo wcześniejszych innych planów, zostałam na stałe. Ubezpieczenia dawały mi niezależność od samego początku, kiedy jeszcze nie zajmowałam kluczowych stanowisk. Pracowałam w polskich i międzynarodowych firmach ubezpieczeniowych i brokerskich. Mam jedna z pierwszych licencji brokerskich. Mam szczęście do mądrych szefów i wspaniałych ludzi. Zawsze ciężko pracowałam, do dzisiaj walczę ze słabością do perfekcjonizmu. Wychowywałam dzieci, ale udało mi się w tym czasie skończyć studia AMP na IESE Business School w Barcelonie, jednej z najlepszych szkół biznesu na świecie. Oprócz praktycznej wiedzy dały mi inne spojrzenie na wiele spraw i wprowadziły do mojego życia niezwykłych ludzi, w tym grono przyjaciół.
Doświadczenie i wiedzę wykorzystuje Pani dzisiaj jako członek zarządu Aviva Towarzystwa Ubezpieczeń Ogólnych.
Tak. Mamy wiele spółek i wyjątkowy jak na instytucje finansowe zarząd, w którym połowa to kobiety. Uczestniczę w życiu tych wszystkich spółek, ale odpowiadam za spółkę majątkową Avivy, czyli zajmującą się ubezpieczeniami od ognia, od kradzieży, odpowiedzialności cywilnej. Pod moją pieczą są zarówno ubezpieczenia indywidualne: naszych dzieci, domów, samochodów i podróży, jak i ubezpieczenia dla dużych korporacji.
Wasze ubezpieczenia są najlepsze?
Produkty ubezpieczeniowe są bardzo dobre. Ale to klient jest najważniejszy. Podejście do niego, doświadczenie, sposób, w jaki z nim rozmawiamy, jego komfort, wygoda, zrozumienie materii, która nie jest prosta. Oferta jest ważna, ale ważniejsze są relacje z klientem. Wysokiej jakości obsługa klienta to dzisiaj konieczność –jeżeli nie mamy dobrej relacji z klientem, to nie możemy też liczyć na jego wyrozumiałość. Oferta powinna obejmować to, na czym klientowi zależy, w pewnym sensie ma być skrojona na miarę, bez konieczności wykupywania najdroższych polis, by uzyskać oczekiwaną ochronę. Ubezpieczenia nie są najsympatyczniejszym produktem, bo kojarzą się z trudnymi często momentami w życiu, ale naszą rolą jest doradzanie, zapewnienia ochrony, pomocy, dokładnie takiej, jakiej klient – a tak naprawdę człowiek – potrzebuje i oczekuje.
Jesteście firmą odpowiedzialną społecznie.
Tak postępujemy z przekonania, że pomagać trzeba. Tych działań jest mnóstwo. Szczególnie w czasach pandemii Covid-19 reagujemy na bieżące wydarzenia zarówno jako firma, jak i angażujemy naszych pracowników i agentów. Wspieraliśmy przede wszystkim samych medyków poprzez bezpłatne ubezpieczenie na życie, a także Polski Czerwony Krzyż, wspierający seniorów i ubogie rodziny. Pomagamy dzieciom w szpitalach i domach dziecka, zbierając książki i materiały plastyczne. Podejmujemy również działania proekologiczne w trosce o klimat i środowisko, np. kampanię „Wiem, czym oddycham” na rzecz czystego powietrza. Kierujemy się zasadami społecznej odpowiedzialności biznesu od początku działalności w Polsce. Mamy wpływ na świat, który tworzymy.
Dziękujemy za rozmowę.
Piotr Góralczyk
Beata Sekuła