Decyzja
Podróżując do Norwegii przez Niemcy i Danię rozpocznie się podróż najprawdopodobniej z Kristiansand bądź Langesund. Wypłyniemy z duńskiego portu Hirtshals. Jest to dobra opcja na lądowanie w Norwegii, bo stawia nas przed dwiema możliwościami. Możemy pojechać albo w prawo (Oslo, Trondheim) albo w lewo (Stavanger, Bergen). Jest to miejsce po środku dwóch większych miast Norwegii, przez co decyzję, o tym, gdzie jechać będzie trudno podjąć. Do obu miast, Oslo i Bergen z Kristiansand jest podobna odległość tak, więc osoby o trochę dłuższym czasie podejmowania decyzji mogą wsiąknąć w to miasto i spędzić parę dni na zwiedzaniu jego urokliwych i kolorowych uliczek wydając przy tym krocie na parkometry i drobne zakupy w lokalnych sklepach. Przyjmijmy jednak, że podróż kontynuować będziemy w kierunku prawym, czyli Oslo.
Piękne stacje benzynowe
Wszystkie pocztówki, które dostajecie z Norwegii lub tapety na pulpit z fotografiami z tego kraju, które umieszczacie na swoich ekranach nie kłamią. Norwegia jest piękna. Nie bywa piękna miejscami jak Polska, tylko jest po prostu piękna w każdym momencie. Gdy tankujesz na stacji w okolicach Arendal to nie tak jakbyś tankował na Shellu w Świętochłowicach, czy Tarnowie. Tam tankujesz tak jakbyś tankował w parku narodowym. I to nie byle, jakim, tylko takim, gdzie nie można robić wielu rzeczy, które w normalnych lasach przechodzą. Szczycimy się w Polsce pięknymi miejscami i są one piękne niezaprzeczalnie, jednak tam, na północy Europy takie miejsca są powszechne. Na tyle powszechne, że w nich tankujesz paliwo by jechać dalej i odkrywać nowe piękności.
Japonia
Drogi w Norwegii w dużej mierze są kręte i otoczone skałami. Są też nowe i zadbane. Część dróg umocniona jest betonowymi zaporami chroniącymi kierowców przed wszechobecnymi skałami. Cały ten betonowo skalisty klimat przypomina Japonię. W tym przekonaniu utwierdza też duża ilość japońskich samochodów dostawczych poruszających się po norweskich drogach. Barwy, które przeważają również podobne są do scen z filmów kręconych w Japonii, jest szaro‐zielono. Szare skały i beton, zielone krzewy i białe Toyoty. Brakuje tylko policjantów w białych rękawiczkach, którzy pojawiają się w obrazach japońskich. W Norwegii w ogóle rzadko spotyka się policjantów. Nie patrolują dróg, nie stoją na rogatkach łapiąc kierowców za zbyt szybką prędkość. Nie spotka się ich na ulicach Oslo, czy też nie zatrzyma nas na kontrolę nieoznakowany radiowóz. Na drogach kierowca czuje się bezpiecznie, nikt nie sprawia wrażenia jakby chciał wyprzedzać na trzeciego powodując wzrost ciśnienia u kierowcy jadącego z naprzeciwka. Nikt nie przekracza prędkości, obok nas nie odbywają się wyścigi frustratów w wypindrzonych samochodach. Ruch jest miarowy, jednostajny wręcz usypiający. Dla kierowcy może być to męczące, dla pasażerów mniej, bo pewnie usną po godzinie podziwiania skalistych dróg. Jedyną atrakcją, która może postawić wszystkich do pionu jest łoś. Taki łoś niekiedy wychodzi na drogę i wtedy, jeżeli nie jedziemy zgodnie z przepisami ruchu możemy nie zdążyć zahamować przed zwierzęciem i znajdzie się ono we wnętrzu naszego samochodu. Jeżeli jednak łosia nie spotkamy to można uciąć sobie drzemkę. I w taką drzemkę zapadłem, zasypiając w Japonii a obudziłem się… W Ameryce Mówi się o Polsce, że mamy tu wszystko, są góry, morze, jeziora, nawet pustynię.
Jednak zawsze czuje się, że jest to ten sam kraj, mijamy podobne do siebie polskie domy, te same polskie sklepy, wszystko to, co tworzy wizualny charakter kraju. W Norwegii z japońskich sennych górskich dróg spowitych mgłą przeniosłem się na równiny ameryki, do stanu Wirginia. Słonecznego, pełnego pól i drewnianych domów rolniczego regionu. W żadnym innym europejskim kraju, z których każdy tak jak polska posiada jednolitą strukturę wizualną nie występują tak znaczące różnice w ukształtowaniu otoczenia jak w Norwegii. Przeskok jest wyraźny, z mglistych szarych dróg przenosimy się na słoneczne równiny otoczone polami i jeziorami. Białe dostawcze Toyoty zamieniają się w amerykańskie klasyki i wielkie terenowe wozy GMC.