Rozmowa z Aleksandrą Świtalską – prezes spółki Gekoro w Ożarowie Mazowieckim, wiodącej prym na rynku meblarskim. Młoda liderka właśnie została nominowana do tytułu Kobiety Charyzmatycznej. Efektywnie zarządza międzynarodowym zespołem, złożonym głównie z mężczyzn. Pracując w Gekoro czuje się szczęśliwa z powodu atmosfery jaka tu panuje i dumna z dynamicznego rozwoju spółki, przed którą rysują się nowe ambitne plany…
Aleksandro, jesteś prezesem firmy rodzinnej. Jakie są plusy i minusy takiej działalności?
Szczerze, to widzę głównie plusy. Dzięki takiej pracy spędzamy ze sobą sporo czasu, mamy wspólne cele i wszyscy patrzymy w jednym kierunku. W naszej firmie pracują moi rodzice, którzy są założycielami firmy, moja siostra i mój mąż. Świetnie dogadujemy się zarówno na polu zawodowym, jak i rodzinnym. Oczywiście jak to w każdej rodzinie bywa, czasem jest gorąco, ale trwa to krótko, a po każdej burzy wychodzi słońce. Każdy z nas ma do zrealizowania swoje zadania i najważniejsze jest to, że są one realizowane w 110% z pełnym zaangażowaniem.
Wasze dzieci też bywają w firmie?
Oczywiście. Często pracuję od świtu do nocy, ze względu na ogromną ilość obowiązków, więc czasami po zajęciach przywozimy je do biura. Dzieci się bawią, a ja mogę w wolnej chwili do nich podejść i po prostu je przytulić. Przyozdabiają wtedy nasze biuro w różnego rodzaju kolorowe prace graficzne. Mamy też siłą rzeczy stos zabawek schowanych pod biurkiem i częstokroć bardzo to zaskakuje naszych klientów, kiedy przyjdą ze swoimi pociechami, a ja wyciągam pudełko niespodzianek.
A jakim ty byłaś dzieckiem, czy już w dzieciństwie wykazywałaś się charyzmą?
Byłam dzieckiem bardzo dojrzałym jak na swój wiek. Zawsze widziałam i słyszałam dużo więcej, niż powinnam. Byłam ciekawskim dzieckiem i pamiętam jak uwielbiałam brać czerwoną encyklopedię PWN i czytać ją lub uczyć się inwokacji w wieku 7 lat. Szaleństwo. Zawsze miałam wiele koleżanek i kolegów. Uwielbiałam pomagać innym i marzyłam, żeby zostać lekarzem, ale moje życie potoczyło się jednak swoim rytmem i choć zupełnie nigdy tego nie planowałam, pracuję dziś w branży meblowej. Moje doświadczenia na stanowiskach kierowniczych pomogły mi rozwinąć skrzydła w firmie mojego taty i stworzyć firmę produkującą meble – Gekoro. Dziś również pomagam ludziom, ale w zupełnie inny sposób.
Jakie były Twoje początki na polu zawodowym?
Pierwszą pracę podjęłam w wieku 16 lat, gdyż już wtedy chciałam być niezależna finansowo. Później zajmowałam się organizacją publiczności w programach telewizyjnych, np. dla programu Kocham cię, Polsko!, Szymon Majewski Show, Jaka to melodia i wielu innych. W każdej pracy, której się podjęłam, szybko zostawałam koordynatorem lub kierownikiem. Nigdy jednak nie byłam osobą, która tylko sobie organizowała pracę. Kiedy już miałam możliwość, to organizowałam ją każdemu, kto tylko jej potrzebował. Generalnie byłam i jestem dobrą organizatorką, i w sumie chyba właśnie to sprawia mi największą radość.
Kiedy zdecydowałaś się przejść do firmy założonej ponad 30 lat temu przez Twojego tatę?
W 2015 r., kiedy nagle zmarł wspólnik taty. Ponieważ został z dnia na dzień sam, a ja pracowałam wówczas na kierowniczym stanowisku w innej firmie, nie mogłam zrobić inaczej niż rzucić wszystko i pomóc mu to ogarnąć. Dołączyła też moja mama i wspólnie zajęłyśmy się zadaniami administracyjno-organizacyjnymi. Wtedy zaczęliśmy tworzyć firmę rodzinną. We troje pracowaliśmy nad jej ponownym zorganizowaniem, tak naprawdę to było układanie wszystkiego od początku, łącznie z okrutnym bałaganem, który najpierw trzeba było posprzątać. Następnie zaczęliśmy wdrażać proste procesy, żeby ułatwić sobie życie, zatrudniać nowych ludzi w firmie, zmieniliśmy lokalizację na większą. Zaczęła z nami pracować moja młodsza siostra Kasia. Zaczęliśmy się rozwijać i już w ciągu dwóch pierwszych lat potroiliśmy zyski. Zdecydowanie siła rodziny miała tu ogromne znaczenie.
A kiedy zostałaś prezesem spółki?
Przyznaję, że potrzebowałam czasu, żeby rozwinąć swoje kompetencje. Przychodząc do firmy, nie miałam zupełnie pojęcia o stolarstwie, poza tym, że mój tata był stolarzem. Musiałam wszystkiego nauczyć się od zera – co to jest szafka, z czego się składa, jak wygląda w 3D, z czego może być zbudowana, jak wygląda rysunek techniczny. Przyznam, nie było to łatwe. Przeszłam przez wszystkie stanowiska, bo sama je wymyślałam i zaczęłam tym samym poszerzać zakres swoich obowiązków, modernizując naszą pracę. Tata przygotowywał na przykład wycenę w formie papierowej i ciągle coś podliczał na kartce, więc ja już przy drugiej rewizji tego samego projektu stwierdziłam, że to nie ma najmniejszego sensu, i stworzyłam pierwszy kalkulator wycen. Byłam pomysłodawczynią wielu procesów, które znacznie wpłynęły na rozwój Gekoro. W międzyczasie mieliśmy wielu kluczowych klientów np. apartamentowiec Złota 44 w Warszawie, więc nie mogłam robić nic innego jak tylko rozwijać się i podnosić swoje kompetencje, tym bardziej że spotykałam się z ludźmi biznesu. Ambitnie podchodziłam do realizacji każdego projektu, a gdy czegoś nie wiedziałam nie bałam się do tego przyznać, mówiłam, że zaraz się dowiem i wrócę z odpowiedzią. W pewnym momencie, w gruncie rzeczy zostałam prezesem spółki, by świadomie odpowiadać za firmę.
Ilu pracowników obecnie zatrudniacie?
Około 40. Znaczna część osób pracuje na produkcji, choć dziś już wiele procesów w zakładzie jest zautomatyzowanych. Mamy kilka samodzielnych działów, kierowników, technologów, projekt menedżerów i administrację. Zdecydowana większość zatrudnionych to mężczyźni, ze względu na branżę. Choć widzę, że coraz więcej kobiet znajduje swoje miejsce w meblarstwie. Wbrew pozorom to bardzo ciekawy kierunek. Która kobieta nie lubi urządzać wnętrz?
Jak Tobie, młodej kobiecie, udaje się zarządzać męskim zespołem?
Przyznaję, że musiałam się tego nauczyć. Myślę, że dziś już jestem dosyć elastyczna, konsekwentna i mam indywidualne podejście do pracowników. Nasz team jest międzynarodowy, więc muszę umiejętnie nim zarządzać.
Z jakich swoich osiągnięć w Waszej firmie jesteś najbardziej dumna?
Dumna jestem z tego, że firma tak bardzo się rozrosła. Postrzegam nas jako zgrany zespół. Zdobyliśmy wiele ciekawych kontraktów, realizujemy zamówienia klientów biznesowych polskich i zagranicznych z różnych branż m.in. hotelowej, restauracyjnej, retail, powierzchni biurowych, obsługujemy deweloperów, jak i indywidualnych klientów premium. Zajmujemy się projektowaniem i wykonaniem mebli na specjalne zamówienie oraz mebli wolnostojących dla każdej powierzchni użytkowej oraz kompleksowym wykończeniem wnętrz, od domów prywatnych po przestrzenie komercyjne. Nasza kadra to doświadczeni profesjonaliści – rzemieślnicy, technolodzy i architekci. Dążymy do tego, aby Gekoro było synonimem jakości, innowacji i niezawodności. Pracowaliśmy m.in. dla Hotelu The Bridge we Wrocławiu, Hotelu Nobu i Hotelu Bristol w Warszawie.
Dlaczego klienci wybierają Wasze produkty?
W naszym przekonaniu nie ma rzeczy niemożliwych. Lubimy wyzwania oraz mamy do tego umiejętności i narzędzia. Wielu klientów docenia naszą pomysłowość, zaangażowanie w projekt, jakość, łączenie rzemiosła z designem i nowoczesną technologią. Jesteśmy elastyczni, mamy szeroki asortyment – uwielbiamy łączyć ze sobą różne materiały, np. drewno, stal, tapicerkę, szkło itd., wykonujemy prawie każdego rodzaju meble oraz dajemy długotrwałe gwarancje.
A jakie są Twoje dalsze plany?
Oj, mam głowę pełną pomysłów, bo naprawdę wiele ciekawych rzeczy można jeszcze zrobić. W pierwszej kolejności chcemy wyjść poza granice naszego kraju, pracuję nad rynkami zagranicznymi i niedługo to się wydarzy. Natomiast prywatnie chciałabym więcej czasu poświęcić dzieciom i rodzinie.
W jaki sposób odpoczywasz?
Uwielbiam podróżować, to pozwala mi odetchnąć i spojrzeć na wszystko z innej perspektywy. Wkrótce wyjeżdżamy z rodziną na Cypr, chcemy po prostu pobyć ze sobą i podładować baterie na nowy rok.
Dziękujemy za udzielenie tak interesującego wywiadu i życzymy udanego wypoczynku oraz realizacji ambitnych planów w nowym roku.
Dziękuję.
Dorota Kolano
Beata Sekuła