Magazyn WhyStory.pl

Szkoła marzeń

Magdalena Wontek

Rozmowa z Magdaleną Wontek – dyrektor Zespołu Szkół Prywatnych „Twoja Przyszłość” w Sosnowcu, prezes Krajowego Forum Oświaty Niepublicznej, nominowaną do tytułu Kobieta Charyzmatyczna. Nabory do tej wyjątkowej szkoły, którą stworzyła właściwie dla swojego syna i jego przyjaciół 30 lat temu, rozpoczynają się i kończą już 1 września… poprzedniego roku.

Skąd w tobie aż tyle charyzmy?

To trzeba mieć w sobie, charyzmy nie można się nauczyć. Myślę, że to pewna kombinacja cech, zachowania, sposób bycia, które sprawiają, że ​​ktoś różni się od innych. Na pewno trzeba być osobą pewną siebie i bardzo odważną w podejmowaniu decyzji. Charyzma nie polega na kierowaniu innymi, to naturalne przyciąganie uwagi drugiego człowieka. Tego nie można wyćwiczyć, nie ma narzędzi, które by w tym pomogły. Można nauczyć się, jak ją wykorzystywać w dobrym tego słowa znaczeniu. Nigdy nie należałam do cichych myszek, które były niezauważalne. Mam łatwość nawiązywania kontaktu. Bez charyzmy nie utworzyłabym prywatnej szkoły i nie prowadziłabym jej przez 30 lat.

Kształciłaś się na kierunku pedagogicznym?

Z wykształcenia jestem socjologiem, ale z powołania pedagogiem. Ukończyłam Wydział Nauk Społecznych na Uniwersytecie Śląskim. Po studiach dostałam propozycję pracy na Politechnice Śląskiej. Prowadziłam tam zajęcia z zarządzania zasobami ludzkimi. Na początku lat 90. były to pionierskie zajęcia, więc sama musiałam opanować wiedzę z tego zakresu. Teraz pomaga mi to w rozpoznawaniu potencjału nauczycieli i dbaniu o nich, aby jak najlepiej wykonywali swoje obowiązki. Może to jest źródło mojego sukcesu.

Charyzmę trzeba mieć w sobie, nie można się jej nauczyć. Myślę, że to pewna kombinacja cech, zachowania, sposób bycia, które sprawiają, że ​​ktoś różni się od innych – mówi Magdalena Wontek

A jak powstał pomysł na utworzenie szkoły prywatnej?

W 1992 r. mój syn rozpoczął naukę w pierwszej klasie prywatnej szkoły w Sosnowcu. Pierwszy rok był rewelacyjny, byłam zadowolona z podjętej decyzji. Niestety, druga klasa okazała się porażką.
Pomyślałam, że nie ma ludzi odpornych na nagły przypływ gotówki. My, rodzice uczniów tej klasy, zrobiliśmy szkole świetną reklamę, a po roku pani dyrektor zaczęła oszczędzać i rezygnować z wielu rzeczy, które wcześniej były w ofercie. Wtedy rodzice zobligowali mnie do znalezienia dobrej prywatnej szkoły, która przyjmie całą naszą klasę.
Podczas poszukiwań, jedna z pań dyrektor, kiedy usłyszała, jakie mam wymagania – bo ja już wtedy miałam wizję, jak taka prywatna szkoła powinna wyglądać – stwierdziła, że żadna z istniejących szkół nie spełni moich oczekiwań i najlepiej będzie jeśli… sama ją założę. I tak się stało.
Znalazłam więc budynek i przystąpiłam do działania. 26 czerwca 1994 r. Prywatna Szkoła Podstawowa nr 5 w Sosnowcu została wpisana do ewidencji szkół niepublicznych i decyzją Kuratora Oświaty w Katowicach uzyskała uprawnienia szkoły publicznej. To była 8-letnia szkoła, którą ukończył mój syn.

Czym się wyróżniała?

Zawsze miałam na uwadze nie tylko kwestie dydaktyczne, ale też wpajanie uczniom zasad, które są ważne i pomogą im w dorosłym życiu. Wiedziałam, że do tego trzeba stworzyć odpowiednie warunki. Klasy liczyły wtedy nie więcej niż 12 uczniów. Zebrałam zespół nauczycieli stosujących ciekawe formy i niekonwencjonalne metody pracy.
Chlubą szkoły jest punktowo-procentowy system oceniania wiedzy i umiejętności. Oznacza to, iż uczniowie nie otrzymują ocen, lecz punkty, które z kolei są przeliczane na procenty.
Położyłam nacisk na informatykę, prowadzoną już od pierwszej klasy oraz intensywną naukę języków obcych. Nauczanie języka angielskiego od początku istnienia szkoły odbywa się nie w systemie klasowym, a w grupach tworzonych pod kątem umiejętności językowych. Kiedy uczeń ma w szkole 5 godzin angielskiego tygodniowo, rodzic nie musi go wozić na kursy czy prywatne lekcje.
Chciałam też, aby szkoła kompleksowo zajęła się dzieckiem. Oprócz zajęć w budynku szkoły, dzieci uczestniczą w koncertach, spektaklach teatralnych, warsztatach czy zajęciach w katowickim Pałacu Młodzieży. Co roku wyjeżdżamy też, wszystkie klasy, na zieloną szkołę. I to jest niesamowite, że maluchy z pierwszej klasy doskonale dogadują się i bawią się z ósmoklasistami, tworzą „rodzinki”, wspólnie zakopują się w piasku czy tańczą na dyskotekach.
Początki nie były łatwe, we wrześniu 1994 r. naukę w naszej szkole rozpoczęło 22 uczniów. W 1999 r. na skutek reformy przekształciliśmy szkołę podstawową w sześcioletnią i utworzyliśmy gimnazjum. Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom rodziców, otworzyliśmy Prywatne Przedszkole „Skrzaty z Przyszłością”, a w 2002 r. Multimedialne Niepubliczne Liceum Ogólnokształcące, kształcące specjalistów w zakresie komputerów, istniało ono do 2013 r. Potwierdzeniem wysokiego poziomu naszych działań jest uzyskanie wielu nagród i certyfikatów, np. tytuł „Szkoła z klasą” czy certyfikat „Śląskiej Szkoły Jakości”. W tej chwili formalnie prowadzę przedszkole i dwie szkoły podstawowe – mój syn jest teraz wspólnikiem jednej z nich.
Zawsze stawiałam też na nowoczesne wyposażenie, byliśmy prawdopodobnie pierwszą szkołą w Sosnowcu, która miała tablice interaktywne. Teraz dysponujemy 30 salami wyposażonymi w monitory interaktywne, pracowniami przedmiotowymi, np. chemiczną czy informatyczną, salą gimnastyczną.
Od trzech lat zajmujemy pierwsze miejsca w rankingach sosnowieckich szkół, mamy opinię specjalistów w nauczaniu dzieci z zaburzeniami integracji sensorycznej, aspergerem czy afazją.
Rodzice wiedzą, że zawsze mogą na nas liczyć i świetnie radzimy sobie również w trudnych chwilach, jak np. w pandemii. Nie czekając na rozporządzenia i decyzje rządzących, od pierwszego dnia zamknięcia szkół rozpoczęliśmy naukę zdalną w pełnym wymiarze „twarzą w twarz z uczniem”.
Dbamy też o integrację rodziców między sobą i z nauczycielami, moja wicedyrektor Basia wymyśla tematyczne spotkania (np. ostatnie to „Policjanci i złodzieje”), na których świetnie się bawimy – nie rozmawiamy wtedy o dzieciach i ich postępach w nauce. Organizujemy też wspólne wyjścia do teatru, nauczyciele i rodzice. Niedzielny wieczór w Teatrze Zagłębia na „Poskromieniu złośnicy” spędziło z nami ponad 120 rodziców!
Nasza szkoła od lat współpracuje również z sosnowieckim Domem Pomocy Społecznej. Uczniowie często odwiedzają tam starszych ludzi, spędzają z nimi czas, rozmawiają, grają w szachy, dzielą się uśmiechem, ale przede wszystkim – uczą się wrażliwości i empatii.

Ilu pracowników zatrudniasz? W jaki sposób ich dobierasz?

Mamy 430 uczniów i ponad 50 pracowników. Niektórzy z nich pracują ze mną od początków szkoły, niemal od 30 lat. Żyjemy w dobrych, przyjacielskich relacjach, zawsze mam dla nich czas. Nauczyciele wiedzą, że mogą do mnie przyjść z każdą sprawą, problemem, również tym prywatnym. Ściany mojego gabinetu słyszały już niejedno – od opowieści o zdradach, rozwodach, chorobach, po szczęśliwe uniesienia, jak oświadczyny czy niesamowite podróże.
Przy zatrudnianiu nauczycieli, poza kwalifikacjami i kwestiami merytorycznymi, polegam na swojej intuicji. Od początku jasno określam oczekiwania – u mnie nauczyciel to nauczyciel z pasją, nauczyciel kochający pracę z dziećmi. Pierwszą umowę podpisuję na czas określony, na rok. Przez ten czas obydwie strony weryfikują, czy chcemy dalej ze sobą współpracować.

Zawsze miałam na uwadze nie tylko kwestie dydaktyczne, ale też wpajanie uczniom zasad, które są ważne i pomogą im w dorosłym życiu – Magdalena Wontek

Czy nadal uczysz?

Kiedy działało liceum, prowadziłam zajęcia z podstaw przedsiębiorczości, teraz siódmoklasistów wprowadzam w główne nurty ekonomii, politykę pieniężną, podstawy założenia swojej firmy – to zagadnienia niezbędne dzisiaj do świadomego funkcjonowania w społeczeństwie. Mam nadzieję, że w przyszłości nasi wychowankowie wyposażeni w tę wiedzę i umiejętności odnajdą się w skomplikowanej rzeczywistości.

Skąd to zamiłowanie do przedsiębiorczości?

Śmiałam się z moją mamą, że to po niej odziedziczyłam, a po tacie inteligencję. Pochodzę z rodziny piekarzy, która od pradziada po dziadków, rodziców, wujków, prowadziła swoje biznesy. Kiedy mama odchodziła na emeryturę, przejęłam piekarnię. Wspólnie z synem, który skończył farmację, założyliśmy trzy apteki. Z czasem jednak zrezygnowałam z innych działalności – moje serce oddałam szkole. Świetnie sprawdzam się jako budowniczy: wybudowałam pierwszą szkołę, jeden dom, drugi dom, wyremontowałam trzy apteki, ciągle coś dobudowuję. Obecnie kolejne sale, bo pomimo przeprowadzki do nowego, ogromnego budynku, okazało się, że brakuje nam pomieszczeń!

Szkoła jest własnością prywatną, czy otrzymujecie jakieś dofinansowanie?

W Polsce szkoły dzielą się na publiczne i niepubliczne. My jesteśmy szkołą niepubliczną – prywatną, czyli prowadzoną przez osobę fizyczną. Mamy uprawnienia szkoły publicznej, zatem za dzieckiem idą pieniądze, tyle że mniejsze niż w placówkach państwowych. Mamy taką samą odpowiedzialność, wydajemy świadectwa na takich samych drukach, pieczątki zamawiamy w tej samej mennicy, tak samo podlegamy pod kontrolę kuratorium.

Zespół Szkół Prywatnych „Twoja Przyszłość” należy do najprężniejszych na terenie Zagłębia placówek oświatowych. Z czego jesteś najbardziej dumna?

Nie można wybrać jednej rzeczy. Dumna jestem z tego, że pomimo wielu zawirowań nadal jesteśmy na rynku. To sukces moich nauczycieli, którzy swoim podejściem do uczniów przekonują kolejne roczniki rodziców do wybrania naszej placówki. Od prawie 25 lat przynależymy, jako jedyna placówka w Sosnowcu, do Stowarzyszenia Krajowego Forum Oświaty Niepublicznej i współpracujemy z innymi szkołami. Pozwala to nauczycielom, jak i uczniom, na wymianę doświadczeń, dzielenie się wiedzą. Moi pedagodzy tworzą własne programy, podnoszą swoje kwalifikacje.
Ja sama kończę teraz kurs coachingu, przeznaczony dla dyrektorów szkół. Mam nadzieję, że pomoże mi to jeszcze bardziej zwiększyć wydajność pracy, poprawić komunikację w szkole, jak i w życiu prywatnym.
Cieszy mnie również rosnąca liczba uczniów. Nabór na następny rok szkolny rozpoczynamy 1 września i w ciągu jednego dnia mamy zakończone zapisy kandydatów!
Wszystkie moje działania dające mi ogromną satysfakcję zostały również zauważone w regionie i kraju. W 2005 r. przyznano mi tytuł „Menedżera Zagłębia”, w 2009 otrzymałam medal Komisji Edukacji Narodowej, w 2013 Srebrny Krzyż Zasługi, w 2017 zostałam laureatką Plebiscytu Fundacji Lady Business Club Business Women Foundation, w 2018 Rzecznik Praw Dziecka wręczył mi medal „Infantis Dignitati Defensori” (Obrońca Godności Dziecka) za całokształt działalności na rzecz dzieci i młodzieży.
Dumna też jestem z tego, że od ponad 20 lat należę do KFON-u, najpierw byłam członkiem, potem skarbnikiem, a od dwóch lat pełnię funkcję prezesa. Spotkałam tam ludzi z powołania, którzy traktują szkołę nie jak biznes, ale jak misję. Mamy dyrektorów przedszkoli, szkół podstawowych, szkół branżowych dla dorosłych i dwóch uczelni wyższych. Komunikujemy się ze sobą, pomagamy, wymieniamy informacje. Wszyscy działamy społecznie, wszyscy chcemy coś zmienić w polskiej edukacji, choć ostatnie lata nie były łatwe – pandemia, wojna w Ukrainie, Polski Ład, Lex Czarnek. Tym bardziej cieszę się, że udaje nam się wytrwale realizować obrane cele w obronie interesów szkół. Jestem dumna z tego, że wielokrotnie stawiałam czoła przeszkodom i trudnym sytuacjom bez obaw o porażkę.

Uwielbiam podróżować. Moim drugim miejscem na Ziemi jest Hiszpania. To kraj, który ma wiele do zaoferowania każdemu – Magdalena Wontek

Jakie masz plany?

Chcę rozbudować szkołę i stworzyć kolejne miejsca, kolejnym młodym ludziom, do dobrej edukacji – w szeroko rozumianym tego słowa znaczeniu. Potem powoli będę wycofywać się z dyrektorowania, mam dobrych następców.
Nie zrezygnuję jednak z bycia częścią szkoły, z odpowiedzialności, jaka na mnie spoczywa. Z optymizmem patrzę w przyszłość, choć wiem, że wiele nowych wyzwań jeszcze na mnie czeka. Całe dorosłe życie pomagam biednym psom, niejeden z nich znalazł w naszej szkole swój dobry dom. Chciałabym znaleźć więcej czasu, aby móc się w to bardziej zaangażować.

W jaki sposób ładujesz baterie?

Wiele lat temu miałam szczęście poznać niesamowitą kobietę, trenerkę kwantową. Przeszłam pod jej kierunkiem etap zmiany. To było bardzo trudne, ale osiągnęłam spokój wewnętrzny. Do tej pory, kiedy mam trudny czas, korzystam z jej pomocy. Uwielbiam też podróżować. Moim drugim miejscem na Ziemi jest Hiszpania. To kraj, który ma wiele do zaoferowania każdemu. Tam mogę cieszyć się słońcem, morzem i piaskiem.
Energię daje mi też świadomość, że szkoła to nie tylko mój biznes, że stworzyłam projekt wyjątkowy i ważny. Dziękuje życiu za to, co mam, ale na tym nie poprzestaję.

Dorota Kolano
Beata Sekuła

Exit mobile version