Dlaczego Kreta i Santorini?

0
5480

Bo intrygująco i  prawie na każdą kieszeń

 Kalimera (dzień dobry) 🙂

Najpierw miał być wyjazd na urlop do Iranu, ale nie uśmiechało mi się stanie w autobusie daleko za plecami mojego mężczyzny, ani spanie pod jego drzwiami, gdyby nie zaanonsował mnie jako własnej żony. Nie miałam też zbyt dużo czasu na wypoczynek ostatniego lata, bo zakładałam mój pierwszy własny magazyn internetowy – WHY STORY.

Polecieliśmy więc razem na tygodniowe wakacje do Grecji, gdzie nie tylko wypoczęliśmy, ale zwiedziliśmy niezwykłe miejsca. W prawdzie Santorini, którą UNESCO umieściło na liście światowego dziedzictwa i nadało nazwę najpiękniejszej wyspy, zobaczyłam tylko jednym okiem, gdyż słońce, słona morska woda i piasek przyczynily się do podrażnienia mojego narządu wzroku (dlatego polecam zakładanie okularów do pływania w morzu i okularów przeciwsłonecznych niemalże wszędzie). Pomimo chwilowej niedyspozycji wystarczyło mi jedno oko, by odkryć niezwykły urok tej wulkanicznej wyspy.

zdjecie oko

Większość czasu spędziliśmy na Krecie – największej z greckich wysp, która leży na Morzu Śródziemnym. Jest najdalej wysuniętym na południe punktem Europy. Stanowi kolebkę europejskiej cywilizacji – miejsce narodzin kultury minojskiej, której rozkwit nastąpił wiele lat przed klasyczną kulturą grecką. Wyspa rozwijała się kolejno pod rządami Greków, Rzymian, Bizantyjczyków, Wenecjan i Turków, co wytrawnemu turyście pozwala na wychwycenie przenikających się wpływów kulturowych.

Przyznaję, że jest idealnym miejscem na wakacje, dzięki licznym miejscom, które koniecznie trzeba zobaczyć! Tym razem udało się nam zwiedzić tylko kilka z nich: Heraklion (stolicę wyspy), zabytkowe Knossos, Santorini (malowniczą, cykladzką wyspę), turkusową lagunę Balos na końcu półwyspu Gramvousa w pn-zach części Krety oraz uroczą plażę – Matalę. Jestem pewna, że jeszcze kiedyś tu wrócimy.

Matala

Koniecznie zachęcam do odwiedzenia lokalnych biur turystycznych, w celu wykupienia znacznie tańszych biletów wycieczkowych niż te, które są proponowane w hotelach czy przez innych pośredników, np. za 2 bilety na Santorini – najdroższą wycieczkę – na jaką się udaliśmy, zapłaciliśmy 200 Euro, a w hotelu cena wynosiła 280 Euro. Jedyną niedogodnością, dla niektórych turystów, może w tym przypadku okazać się brak polskojęzycznego pilota Organizatorem wycieczki na tą wyspę jest tylko jeden koncesjonowany przewoźnik, jeden z najbogatszych w Grecji.

Na Santorini popłynęliśmy katamaranem i zajęło nam to ok. 3 godzin. Następnie dojechaliśmy autokarem do jej najpiękniejszych miejscowości – Firy i Oli, a nasza pilotka, zwracająca się początkowo do turystów w języku angielskim i francuskim okazała się Polką… Nie tylko ujawniła przed nami wiele tajemnic wyspy, ale też zdradziła, że pomimo spokoju i przyjaznej atmosfery, jaka panowała na wyspach turystycznych Grecji, na lądzie ludzie żyją w znacznie większym stresie – kryzys ekonomiczny staje się coraz dotkliwszy, szczególnie ze względu na wysokie bezrobocie sięgające, w niektórych miejscach, nawet 60%. W tym rejonie jednak turyści mogli rozkoszować się atmosferą wakacji.

santorini

Wyspa jest znana z charakterystycznej architektury, zwana jest często wyspą białego miasta ze względu na jej białe domki, pokryte, z powodu dawnych przesądów, niebieskimi kopułami (wiele z nich to obiekty sakralne), wczepione w urwiska największej kaldery (zagłębienia w szczytowej części wulkanu) na świecie, zjawiskowo zdobią jej wybrzeże. Należy do najbardziej rozpoznawalnych pejzaży świata.

Kilkugodzinną wycieczkę zakończyliśmy wypoczynkiem na wulkanicznej plaży z krystalicznie czystą wodą i zaskakująco czarnym piaskiem, zanim udaliśmy się ponownie do portu, gdzie czekając na powrotny katamaran kosztowaliśmy grecką wódkę – ouzo, o smaku anyżowym.

plaza santorini

Już następnego dnia, po krótkim leżakowaniu i kąpieli w przyhotelowym basenie, udaliśmy się autobusem do stolicy Krety – Heraklionu, które jest największym miastem wyspy (140 tys. mieszkańców) i czwartym, co do wielkości, miastem Grecji. Stanow ion ośrodek o kosmopolitycznej atmosferze, pełen sklepów, restauracji muzeów i galerii sztuki. Najlepiej prezentuje się od strony morza, otoczony potężnymi bastionami fortecy obronnej z XII wieku, broniącej niegdyś bram miasta-portu. Polecam zwiedzającymromantyczną przerwę na obiad właśnie w tej okolicy ze względu na piękno spienionych fal bez końca uderzających o nabrzeża bulwaru portowego.

Heraklion

Największą jednak atrakcją turystyczną miasta jest muzeum archeologiczne – warto kupić tu bilet, upoważniający również do wstępu do pałacu w Knossos, oddalonego o ok. 7 km od centrum Heraklionu – wychodzi znacznie taniej. To najciekawsze muzeum na wyspach greckich, a drugie w kraju po muzeum w Atenach. Prezentuje ono unikalne eksponaty z okresu minojskiego, a więc sprzed czasów, zanim Grecy przybyli na Kretę: malowidła ścienne z pałaców, biżuterię minojską czy kamienne tablice. Znajduje się tu także tajemniczy dysk z Fajtos, znaleziony w 1903 r. najsłynniejszy, a zarazem najbardziej tajemniczy przedmiot, jaki wydobyto z ziemi kreteńskiej. Warto udać się tu też na klimatyczny bazar, gdzie można nabyć składniki kreteńskiej diety, takie jak: sery, zioła, oliwki, oliwy oraz sezonowe warzywa i owoce.

Kolejnego dnia zdecydowaliśmy się wynająć samochód, a ściśle mówiąc – małe kabrio, żeby poczuć „wiatr we włosach”. Wybraliśmy się na południe wyspy weczwórkę, więc mogliśmy podzielić koszty na dwie pary. Najpierw pojechaliśmy do Knossos, a pożniej na Matalę.

Knossos – mówi się, że żaden turysta nie wyjedzie z wyspy, nie zwiedziwszy tego zabytkowego miasta. Obowiązkowo należy zobaczyć pozostałości oraz zrekonstruowane fragmenty pałacu – króla Minosa. Owa minojska budowla była wspaniałym osiągnięciem ówczesnej cywilizacji. Składała się z 1,5 tys. pomieszczeń, prawdopodobnie na pięciu kondygnacjach. Z miejscem tym wiążą się liczne mity, np. o żonie Minosa, która urodziła potwora z głową byka i ciałem człowieka – Minotaura, uwięzionego w labiryncie, zbudowanym przez Dedala.

Knossos

Następnie, jadąc typowo kreteńską, pełną serpentyn, drogą krajową (nie ma tu autostrad), idealnie nadającą się do podróży kabrio, podziwialiśmy piękno zmieniających się krajobrazów; pól i gajów oliwnych. Po prawie dwóch godzinach, wliczając w to przerwę na wykonanie zdjęć widoków zapierających dech w piersiach, dotarliśmy do Matali – urokliwej plaży położonej w półkolistej zatoce, z niebywale czystą plażą. Od strony zachodniej góruje nad plażą skała, w wykutych w niej licznych grotach chowano tu zmarłych w okresie rzymskim. Natomiast w latach 60-tych i 70-tych zamieszkiwali w nich hippisi. Nadal można ich spotkać na plaży – kupiliśmy od nich barwne, misternie tkane bransoletki.

W drodze powrotnej zwiedziliśmy rybackie miasteczko Agia Galini, zwane też „małym Santorini” ze względu podobieństwo kolorystyki i stylu zabudowy. Jest to jeden z najpopularniejszych kurortów na wyspie. Na skalistym wzniesieniu znajdują się obok siebie pomniki Dedala i Ikara. To właśne tutaj ci bohaterowie Starożytności, według znanej legendy, podjęli się próby latania. Wzrok turystów przykuwa także przepiękna panorama na port oraz Zatokę Messara

Agia Galini

Kolejny dzień spędziliśmy na słonecznej plaży, flirtując ze spienionymi falami, niezbyt głębokiej wody, kilka kilometrów od brzegu. Zbieraliśmy siły do kolejnego wyjazdu na wyspę Gramvousa, a o 6 tej rano wyjechaliśmy autokarem, który dowiózł nas do Kisamos, portu położonego na pn-zach Krecie. Stamtąd wybraliśmy się na rejs statkiem – podczas, którego gorąco polecam degustację wielokolorowego napoju o nazwie Balos, niepozbawionego odrobiny alkoholu, co świetnie zabezpiecza  przed chorobą morską:). Na wyspie czekała na nas wenecka twierdza, na którą wejście, przy temp. 40 C wymagało pewnego wysiłku. Mimo wszystko warto, ze względu na wspaniały widok rozpościerający się z jej wierzchołka. Po zejściu zanurzyliśmy się, na chwilę, dla ochłody w słonym morzu. Późnej spłukaliśmy resztki soli pod prysznicem umiejscowionym przy wejściu na statek i popłynęliśmy do niesamowitej laguny – Balos. Zachwyciła nas wszystkimi odcieniami błękitu i zieleni oraz plażą z różowym piaskiem, który nasuwał skojarzenia z karaibskim wybrzeżem. W drodze powrotnej zajadaliśmy się na statku lodami, na które ogłoszono przez głośniki spore zniżki.

 

Gramvousa

Niestety nie udało nam się podczas tego pobytu na Krecie zwiedzić wąwozu Samaria, ze względu na kontuzję kolana współtowarzysza podróży. Wyprawa ta jest naprawdę forsowna i wymaga kilkugodzinnego spaceru, którego nie można przerwać (16 km w jedną stronę). Wąwóz jest wąski i (od 3 do 40 m) o nierównym, kamienistym podłożu, dlatego nie wjedzie tam żaden samochód. Ci, którzy zaniemogą, mają jednak możliwość powrotu na ośle. Samaria to największy i najpiękniejszy wąwóz w Europie położony w masywie Gór Białych. Wiele szczytów przekracza tu 2000 m. n.p.m. Wędrówka kończy się w miejscowości Agia Roumeli, gdzie można się odświeżyć po długim marszu, zażywając kąpieli w Morzu Libijskim.

para

Na zakończenie wypoczynku, polecam też udział w wieczorze greckim, żeby skosztować pysznych potraw oraz lokalnego wina, np. raki, które często jest podawane, najczęściej za darmo do każdego zamówionego obiadu. Ba, gościnność Greków nie zna granic, często oprócz alkoholu domowej roboty, częstują na własny koszt deserami lub owocami, a więc warto pokusić się na lokalne danie w greckiej tawernie, nie tylko sałatkę po Grecku, ale np. gemistę– nadziewane pomidory i papryki, moussaki– zapiekane bakłażany z mięsem, czy souvlaki – pita z mięsem i warzywami. Muzyka, pieśni i taniec są nieodzownym elementem biesiadowania i ucztowania Greków. Podczas wieczornego pokazu grupa profesjonalnych tancerzy w narodowych strojach prezentuje kreteńskie tańce przy akompaniamencie buzuki (instrument muzyczny z grupy strunowychszarpanych) oraz liry (instrument strunowy z czworobocznym rezonatorem).

grecki wieczor

Wypoczęliśmy w kreteńskim klimacie, zachwyciliśmy się przyjacielskim nastawieniem Greków oraz pięknem przyrody i architektury. Żałowaliśmy tylko, że ten czas tak szybko minął i nie zdążyliśmy zwiedzić jeszcze kilku miejscowości, ale liczymy, że nadrobimy to w niedalekiej przyszłości.

Adia (do widzenia) na Krecie!

Beata Sekuła

kreta

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj